prolog

4.2K 347 21
                                    

Czułem jak wieczorny powiew wiatru lekko rozwiał moje jasne kosmyki włosów. Mógłbym powiedzieć, że jestem w raju. A tak mi się przynajmniej wydawało. Zacisnąłem oczy, chcąc wręcz napawać się tą chwilą, jakby zaraz miała się rozpłynąć. Poczułem jak para silnych ramion delikatnie ściska moje ciało i znowu mogłem rozkoszować się tym niesamowitym ciepłem, które biło od jego ciała. Nie potrzebowaliśmy wiele. Przebywanie ze sobą i te małe rzeczy, jak na przykład teraz, liczyły się dla nas najbardziej. Wpatrywanie się w nieskończoną liczbę gwiazd na niebie i oddychanie jednym tempem były naszym marzeniem, poczuciem spełnienia i szczęściem.

- Wiesz... - mruknął cicho w okolicach mojego ucha, przez moje całe ciało przeszedł dreszcz. - Jesteś wszystkim, czego potrzebuję.

Oderwałem się na chwilę od niego i spojrzałem prosto w jego ciemne, głębokie, świecące się jak gwiazdy nad nami oczy i uśmiechnąłem się lekko, co od razu odwzajemnił.

Uwielbiam go.

- Ty też jesteś wszystkim, czego potrzebuję. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, Chanyeol. - powiedziałem cichutko, przysuwając się do niego i składając słodki pocałunek na jego zaróżowionych ustach.

Znów się uśmiechnął. Inaczej niż wcześniej. Jego oczy przestały lśnić. Jego twarz przybrała poważny wyraz. Nos lekko się zmarszczył, tak samo jak czoło. Widziałem to. Coś było nie tak. Momentalnie się spiąłem i prawie natychmiast zmieniłem pozycję tak, aby siedzieć po turecku na miękkim kocu, na którym obaj leżeliśmy. Chłopak szybko wykonał to samo, po czym wziął twarz w dłonie i westchnął.

- Baekhyun. - wypowiedział w końcu, z niepewnością patrząc w moje zamglone od wiatru oczy. - Muszę... ci coś powiedzieć. Nie mam pojęcia, jak to zrobię. Naprawdę, nie mam pomysłu.

Po swojej krótkiej przemowie zaśmiał się cicho. Lecz nie był to wesoły śmiech. Atmosfera wokół również nie wydawała się wesoła ani przyjemna. Mogłem poczuć, jak krew w moich żyłach zaczyna pulsować, oczy lekko się zaszkliły, a dłonie zaczęły się pocić. Niebo pochmurniało. Czas stanął w miejscu, podobnie jak moje szybko bijące serce.

- Ja... - odparł na wydechu, przełykając powoli ślinę. - Muszę wyjechać. Nie wiem, na jak długo. Wiem natomiast, że na pewno na dłużej. I daleko.

Poczułem jak po moim policzku spływają słone łzy, a obraz się rozmazuje. Mogłem dostrzec w jego oczach to samo, a po chwili już obejmował mnie swoimi ramionami. Płakaliśmy. Cicho płakaliśmy, czując jak niebo się zapada, wszystko ucicha, a księżyc przestaje świecić swoim naturalnym, jasnym światłem.

- Rodzice powiedzieli mi o tym tydzień temu. - odezwał się prosto w moją szyję, na co jeszcze bardziej zaszlochałem. - Wyjeżdżamy pojutrze do Chin. Mój tata dostał jakąś lepszą ofertę pracy i stwierdził, że tak będzie lepiej. Nie pytał nas o zdanie. Po prostu nam to oznajmił. Zresztą zawsze...on zawsze tak robił, pamiętasz? Nie wiem, czy to dobrze, czy nie. Straciłem już poczucie świadomości o czymkolwiek. Straciłem wszystko. Straciłem ciebie, a ty jesteś moim wszystkim.

Spojrzałem na jego mocno czerwone oczy i bez najmniejszego zawahania wpiłem się w jego wargi, nie myśląc o niczym innym, niż o tym, że jest to ostatni raz.

Ostatni raz, kiedy dane mi się poczuć jego smak na swoich ustach.

Ostatni raz, gdy mogę podziwiać jego perfekcyjną twarz.

Ostatni raz, kiedy mogę wziąć go za rękę i po prostu być obok niego.

Ostatni raz, w którym mogę istnieć.

Ostatni raz, kiedy mogę powiedzieć, że naprawdę żyję.

- Kocham cię. - powiedział zachrypniętym, łamiącym się głosem, gdy się od niego oderwałem. - Zawsze będę. Musisz o tym wiedzieć i pamiętać. Nic tego nie zmieni. Będę... będę za tobą tak cholernie tęsknić. Nie wiem, czy nawet wyobrażasz sobie, w jakim stopniu.

- Chanyeol, ja... kocham cię, bardzo cię kocham, niesamowicie bardzo. - powiedziałem, mrużąc oczy od nadmiaru łez. - Nigdy o tobie nie zapomnę. Dobrze o tym wiesz.

- Wrócę, obiecuję. - powiedziawszy to, obaj wstaliśmy, trzymając się za trzęsące się ręce, ledwo mogąc utrzymać się na chwiejnych nogach. - Myśl o mnie czasem. Ale nie za często. Ułożysz sobie życie beze mnie. Jesteś silny, mimo że masz dopiero siedemnaście lat. Dasz radę. A teraz... Żegnaj, Byunie Baekhyunie.

Czułem jak jego dłoń rozplątuje się z mojej, zostawiając mnie zimnego, pustego, przemoczonego własnymi łzami, samego na pustym polu, oświetlanym przez przygasły księżyc, wyssany z wszystkich emocji. Nie mogłem opisać co w tamtym momencie myślałem, nie pamiętam, co zrobiłem po tym wszystkim. Jedyne co wiem to to, że moje serce rozkruszyło się na milion kawałków, tak samo jak świat, w którym się znajdowałem. Odszedł. Odszedł ode mnie. Zostawił mnie i nigdy nie wróci.

𝐔𝐧𝐰𝐚𝐧𝐭𝐞𝐝 𝐒𝐰𝐞𝐞𝐭𝐢𝐞 [𝐜𝐡𝐚𝐧𝐛𝐚𝐞𝐤] [𝐡𝐮𝐧𝐡𝐚𝐧]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz