IX

1.1K 146 6
                                    

Ciemnowłosy chłopak kurczowo ściskał metalowy mikrofon, próbując w jakikolwiek sposób się odstresować. Na sali było około sześciu osób, lecz mało go to obchodziło. Zawsze powtarzał sobie, że będzie to robił sam dla siebie, nie potrzebuje wiernych fanów, którzy krzyczeliby jego imię, trzymających różne kolorowe transparenty, czy pchających się aż pod samą scenę. Jednak w głębi siebie wiedział, że to nieprawda. Czasami naprawdę chciał zobaczyć jak ludzie bawią się do jego muzyki, słuchają jej w różnych życiowych sytuacjach, czy nawet przy niej płaczą. Chciałby, aby ukazywała ona emocję, oddawała wszystko to, co czuje i aby po prostu podobała się innym. Niestety wiedział, że to niemożliwe. Tworzył ją od początku swojego życia, rzucając wszystko inne i całkowicie się jej poświęcając. Czasem brakowało mu na zwyczajną bułkę w sklepie, lecz nigdy nie narzekał. Nigdy nie użalał się nad sobą, mówiąc, że wszystko, co robi jest bezsensu. Dążył do swojego celu, za wszelką cenę chciał spełnić marzenia i obiecał sobie, że nigdy się nie podda. A teraz stał przed tymi kilkoma osobami, które bacznie go obserwowały, czekając na jakikolwiek ruch z jego strony. Muzyka została puszczona, a on śpiewał. Śpiewał jak najlepiej potrafił, dawał z siebie wszystko, bawił się tym, co robi. Dźwięki same go wypełniały, tworząc idealne połączenie z jego delikatnym, lekko zachrypniętym głosem. Kiedy skończył, na sali zapadła cisza, światła zgasły, a on przerażony nie wiedział, co się dzieje. Dopiero gdy usłyszał gromkie brawa, poczuł niesamowitą ulgę, która zawładnęła całym jego ciałem. Uśmiechnął się w stronę widowni, po czym lekko zawstydzony udał się za kulisy. Szybko spakował wszystkie swoje rzeczy, wiedząc, że zaraz po nim na scenę miał wejść kolejny wokalista. Opuścił małe pomieszczenie i już kierował się do wyjścia, lecz zatrzymał go leciutki ucisk na jego prawym ramieniu. Zdezorientowany, odwrócił się i ujrzał przed sobą tą samą, elegancko ubraną kobietę, która siedziała w pierwszym rzędzie podczas jego występu.

- Jesteś niezły. - powiedziała z uśmiechem, gładząc jego ramię i dziwnie się w niego wpatrując. - Mogę sprawić, że twoją muzykę usłyszą setki ludzi na całym świecie. Jesteś przystojny, masz delikatny głos, dokładnie taki, jakiego ludzie chcą słuchać. Tylko twoje piosenki, krótko mówiąc, są beznadziejne, więc musiałbyś się dostosować do moich warunków.

Chłopak nie odezwał się ani słowem. Ostatnie, co widział to blond kosmyki nieznajomej, która niespodziewanie wpiła się w jego wargi, delikatnie sunąc dłonią wzdłuż jego klatki piersiowej. Nie pamiętał, co działo się dalej albo po prostu nie chciał tego pamiętać. Kobieta podyktowała mu parę warunków, kładąc na stoliku jakiś papier, który okazał się umową i pożegnała się z nim, składając krótki pocałunek na jego wargach. Nie miał pojęcia, co się stało, lecz jedyne, o czym myślał to kawałek papieru, znajdujący się na drewnianym, zniszczonym stole. Nie wiedział, czy to dobry pomysł. I choć jego umysł zdecydowanie zaprzeczał, on zrobił to dla jego muzyki. A teraz gdy myśli o tamtej chwili, ma ochotę wziąć pistolet i strzelić sobie w głowę. Popijając whiskey, na które kiedyś wydałby cały swój majątek, siedział w swoim ogromnym, pustym domu i żałował. Nie chciał, aby tak to się skończyło. Brzydził się sobą, swoim ciałem, wszystkim, czego dotykał. Nawet głupia praca jako dostawca kawy niczym nie przypominała mu normalnego, spokojnego życia, którego tak bardzo potrzebował. Jedynym, co pozwalało mu oddychać była jego muzyka, która na cały regulator rozbrzmiewała w jego pokoju, tym samym chcąc dać mu chociaż kawałek szczęścia, którego tak bardzo pragnął.

****

Promienie zachodzącego słońca lekko otulały ich roześmiane twarze, wiatr targał im roztrzepane włosy, a muzyka leciała na maksymalną głośność z małego, znajdującego się w stacyjce radia. Nie zwracając na nic uwagi, jechali przed siebie, pokonując kolejne kilometry i przyglądając się szybko mijającej drodze, czy pojedynczym drzewom. Ukazywali sobie nieśmiałe, przepełnione szczęściem uśmiechy, czasami skradając sobie małe, słodkie pocałunki. Brązowowłosa wpatrywała się w jego przystojną twarz, zjeżdżając wzrokiem na jego zaciskające się na kierownicy ręce, lekko umięśnione ramiona oraz powoli opadającą grzywkę, która coraz bardziej zsuwała się mu na czoło. Zaśmiała się na ten widok i niepewnie sięgnęła ręką, aby ułożyć ją do poprzedniej pozycji. Brunet zaśmiał się głośno, gdy włosy ponownie opadły na jego twarz, prawie całkowicie zasłaniając mu pole widzenia.

𝐔𝐧𝐰𝐚𝐧𝐭𝐞𝐝 𝐒𝐰𝐞𝐞𝐭𝐢𝐞 [𝐜𝐡𝐚𝐧𝐛𝐚𝐞𝐤] [𝐡𝐮𝐧𝐡𝐚𝐧]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz