XVI

923 130 12
                                    

Jasnowłosy poczuł zimne podłoże tuż pod swoimi plecami, a na jego twarzy od razu pojawił się grymas. Do jego przymkniętych oczu dostała się lekka poświata słońca, na skutek czego zakrył je swoją dłonią. Powoli stawało się to dla niego normą. Była to codzienność, z którą z każdym kolejnym dniem pomału się oswajał. Momentami nie rozróżniał rzeczywistości od fikcji, gubiąc się pośród swoich własnych myśli. Mimo tego, zdążył się przyzwyczaić do zimnej ziemi, dookoła rozsypanych czarnych płatków róż, czy przerażająco wyglądających krzewów, oblegających go z niemal każdej strony. Jednak tym razem było to coś innego. Dostrzegł to z chwilą, gdy w pełni otworzył swoje ciemne, oślepione światłem oczy. Usłyszał delikatne dźwięki wydobywające się z czarnego pianina, które sprawiły, że jego serce momentalnie przyspieszyło swój rytm. Wstał na równe nogi, po czym gorączkowo się rozejrzał. I ujrzał jego. Dawno go tu nie widział, a blodnyn już zdążył za nim zatęsknić. Z nieschodzącym mu z twarzy uśmiechem, powoli sunął swoimi szorstkimi dłońmi po porcelanowych klawiszach, zupełnie jak tamtego dnia, gdy zagrał mu po raz pierwszy. Był to inny akompaniament, lecz Baekhyun niezbyt się tym przejął. Zauważając irytująco dużą między nimi odległość, niemal natychmiast ruszył biegiem w jego stronę. Sylwetka ciemnowłosego stawała się coraz bardziej wyraźna, co w ogromnym stopniu potęgowało szczęście blondyna. Gdy miał go już prawie na wyciągnięcie ręki, niebo nagle pociemniało, a melodia ze spokojnej przerodziła się w wręcz niepokojącą. Baekhyun z pytającym wzrokiem spojrzal się w stronę ciemnowłosego, lecz on nadal uśmiechał się w ten sam sposób, pozostając kompletnie bez zmian. Jego ręce coraz szybciej i mocniej waliły w instrument, a on się tym wcale nie przejmował. W pewnym momencie okropna muzyka została zmieszana z jego dźwięcznym śmiechem, a ciało Baekhyuna zaczęło się niekontrolowanie trząść. Wiedział, że to znowu nadchodzi. Nie chciał, aby on odszedł. Nie chciał, aby go zostawił, jak robił to za każdym razem, gdy tylko otworzył oczy. Zaczął krzyczeć z przerażenia, wiedząc, co teraz nastąpi. Nie spodziewał się jednak, że z czarnych róż wyłoni się postać o rudawych, skołtunionych włosach z beznamiętnym wyrazem twarzy. Widział w jej dłoni pistolet i automatycznie zamknął oczy, czekając na wylatujący z broni pocisk i swój koniec. Po chwili usłyszał głośny huk, ze zdezorientowania otwierając oczy i uświadamiając sobie, że to wcale nie on był na jej celowniku. Do oczu napłynęły mu łzy, a on rzucił się w stronę krwawiącego chłopaka, który zaczął powoli osuwać się po czarnym fortepianie. Muzyka została przerwana w połowie taktu, tak samo jak oddech ciemnowłosego chłopaka, który po raz ostatni spojrzał na biegnącego przed nim blondyna. Potem nastała tylko ciemność. Ciemność, która zawładnęła sercem Baekhyuna już na zawsze, pamiętając słowa śmiejącej się i płaczącej z desperacji rudowłosej dziewczyny, którą znał tak dobrze.

''Zabijesz go tak samo, jak zabiłeś mnie.''

****

Z każdym dniem Chanyeol coraz bardziej bał się o Baekhyuna. A minęło ich wystarczająco wiele, aby brunet mógł uznać, że wcale nie jest przewrażliwiony. Wmawiał sobie, że wcale nie za bardzo martwi się o blondyna, że to wszystko to tylko zdrowy odruch ludzki, który na jego miejscu poczułby niemal każdy. Okłamywał siebie, bo tak było prościej. Odpychał swoje uczucia, bo tak było prościej.

Przestał oddychać, bo tak było prościej.

A w rzeczywistości było całkowicie inaczej. Zdawał sobie sprawę, że całym swoim sercem kocha tego marudzącego, niskiego, słodkiego chłopca i nie do końca wiedział, co ma robić. Jego serce łamało się z każdym kolejnym dniem, gdy widział ból w oczach blondyna, a on nie mógł nic z tym zrobić. Lecz gdy tym razem po wejściu do ich wspólnego mieszkania usłyszał głośny szloch dochodzący z jego wnętrza, zdenerwował się. Przetarł zmęczoną od nadmiaru pracy twarz i zrzucił z siebie niewygodny garnitur, luzując uwierający go krawat. Podszedł kilka kroków w stronę sypialni Baekhyuna i bez ostrzeżenia wszedł do środka. Widok, który tam zastał, sprawił, że momentalnie tego pożałował. Drobny chłopak siedział na krańcu materaca, mając twarz zalaną słonymi łzami i czerwonymi wypiekami. Gdy tylko blondyn dostrzegł jego obecność, automatycznie skulił się w sobie i rękawem przydużej bluzy próbował otrzeć swoje mokre policzki. Od jakiegoś czasu non stop nosi za duże ubrania, lecz Chanyeol mało się nad tym zastanawia. Siada blisko jasnowłosego i bierze jego małe dłonie, mocno je ściskając.

𝐔𝐧𝐰𝐚𝐧𝐭𝐞𝐝 𝐒𝐰𝐞𝐞𝐭𝐢𝐞 [𝐜𝐡𝐚𝐧𝐛𝐚𝐞𝐤] [𝐡𝐮𝐧𝐡𝐚𝐧]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz