Dziś wstałam i zrobiłam dokładnie to samo co wczoraj. Tylko dziś na śniadanie zjadłam jogurt z truskawkami i do tego sok z pomarańczy. Gdy byłam już gotowa do wyjścia przypomniało mi się, że zapomniałam o prezencie dla mojej koleżanki. To album z naszymi wspólnymi zdjęciami.
Gdy doszłam już na przystanek ujżałam Nicka. Chciałem do niego podejść, ale właśnie podjechał autobus.
-Stuj!!! Anabell!!!
-Tak?
Przybiegł tak szybko, że słyszałam jego oddech.
-Cieszę się, że tu jesteś.
-Ja też. Choć podwioze cię.
-Naprawdę? Dzięki.
-Nie ma za co słonko. I mam do ciebie małe pytanko może byśmy pojechali na wakacje...
I znów ktoś nam przeszkodził.
-Hej. A co to za laska? Chyba odbije.
-Spadaj Eryk.
-Spoko luz.
-A tak na serio jak się nazywasz?
-Anabell miło mi.
-Dobra jedziemy?
-Gdzie?
-Do szkoły. - odpowiedzieliśmy chórem.
-To ja też jade pewnie macie tam jakieś bad girl.
-Tak bad boy.
I W tym momencie zaczeliśmy się śmiać.
Podczas drogi Eryk ciągle śpiewał piosenki Justina. Opowiadał dowcipy i nie mogłam nacieszyć się Nickiem.
Gdy dotarłam na miejsce Nick szepnął mi do ucha.
-Przepraszam za Eryka, ale moge z tobą zostać?
-Tak oczywiście.
Wtedy zaczeliśmy się przytulać i nawet mnie pocałował.
-To zaczekaj tu na mnie, a ja pujdę coś załatwić.
-O hej widzę, że ciacha przyprowadziłaś?
-O Izabell. Mam coś dla ciebie.
-Ja też.
I wtedy wymieniliśmy się prezentami. Nawet nie zdążyłam się pożegnać bo Eryk zaciągnął ją do szatni. Lepiej nie mówić co tam robili. Izabell jest straszną flirciarą. Nie to co ja.
Lubie pocałunki i takie tam, ale źeby od razu do łóżka? Jak to woli.
Gdy przyszedł czas na wystąpienie dyrektora wszyscy uciekli. Lecz ja musiałam zostać i odebrać moje nagrody.
Gdy wychodziłam wtedy ktoś przycisną mnie do ściany.
-Wyskakuj z forsy, a jak nie to spędzisz ze mną nie zapomnianą noc.
Już rozpinał moją bluzkę, ale na szczęście zobaczył to Nick i Eryk.
Nagle zaczeła się bujka. Po dobrych 5 minutach koleś leżał nie przytomny, a Nick miał zakrwiawiony policzek.
-O matko to prze ze mnie.
-Nie przejmuj się do wesela się zagoji.
-Jesteś...
-Ciii. Jedz my do domu na dziś już mam dosyć tych niespodzianek.
-Dobry pomysł. Izabell jedziesz?!
-Oczywiście z moim Erykiem.
Gdy dojechaliśmy do mojego domu podziękowałam Nickowi i przytuliłam go.
-Czy zobaczę cię jeszcze kiedyś?
-Obiecuję.
-Do zobaczenia.
-Pa. Trzymaj się.
Gdy przyszłam do pokoju zamknęłam dzwi i wyjełam mój stary notes. Wkleiłam tam numer telefonu Nicka i nasze zdjęcie. I wtedy zaczełam płakać. Bo wiedziałam, że coś lub kogoś straciłam.
CZYTASZ
Sunshine #1
Teen FictionTa powieś jest o pewnej piętnastolatce, którą nikt się nie interesował. Do czasu gdy poznała...