Dziś wyjazd nad jezioro. Już nie mogę się doczekać. Spaceru przy zachodzie słońca. Od momentu wyjazdu cały czas spałam. Potem grałam w karty z Emmą i rozmawialiśmy o nowym domu.
Po kilku godzinach zatrzymaliśmy się na stacji paliw by coś zjeść i wypić. Wtedy ujrzałam, że jakiś brunet wychodzi z toalet.
-Nick?!
-Ana...
I wtedy wtuliłam się w jego szeroką, czarną bluzę.
-Ja...co ty tu...robisz?
-Jadę na wakacje.
-Gdzie?
-Nad jezioro...
-Ja w takim razie jade za tobą.
-Ale jak...
-Nie chcesz to nie.
-Nie tylko...
-Tylko co?
-Myślałam, że już nigdy prze nigdy...
-Obiecywałem. Nie wierzysz we mnie?
-Wierze.
-Anabell córciu?!
-Musze lecieć, ale nie zgub mnie. Prosze.
-Tak skarbie.
Obiecywał i pogładził mnie po policzku.
- Idź już.
Szybko wsiadłam do samochodu. W jednej ręce trzymałam kawe, a w drugiej hot-doga, który próbował mi wylecieć.
-Jedźmy już. Szybko!
-Spokojnie. Gdzie ci się spieszy?
-No...jedź już.
I po paru sekundach odjechaliśmy.
Co chwile spoglądałam do tyłu, aby sprawdzić czy mój kotek jechał za mną. I tak było, aż nareście dojechałam do wielkiego domu.
Pobiegłam najpierw do ogrodu, a potem do sypialni.
-WOW! Tu jest...pięknie!
O 18:30 przyjechała babcia, i cała rodzinka. Wszyscy przeprowadzają się tam gdzie my czyli tu nad jeziorem. Tylko babcia będzie mieszkała u nas, a reszta 1km z tąt.
O 23:00 nareście mogłam spokojnie zasnąć.
CZYTASZ
Sunshine #1
Teen FictionTa powieś jest o pewnej piętnastolatce, którą nikt się nie interesował. Do czasu gdy poznała...