•5•

39 7 0
                                    

Dziś obudził mnie przedmiot znienawidzony przez większość nastolatków~budzik. Jeszcze śpiąc zaczęłam macać szafeczkę nocną w celu znalezienia na niej telefonu. Kiedy mi się to już udało spojrzałam na wyświetlacz. Już 7:10 am! A na 8:15 mam do szkoły! Zerwałam się z łóżka na równe nogi i podbiegłam do szafy. Wzięłam pierwsze lepsze ubrania i poszłam z nimi do toalety.

Zobaczyłam przez okno w łazience, że dziś nie będzie tak ciepło jak zazwyczaj

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zobaczyłam przez okno w łazience, że dziś nie będzie tak ciepło jak zazwyczaj. Weszłam pod prysznic i umyłam włosy. Wytarłam się i wyjęłam z szafki suszarkę do włosów. Po chwili moje włosy były już wysuszone. Ubrałam się w wcześniej naszykowane rzeczy i poszłam zrobić sobie śniadanie. Oczywiście nie mogłam zejść normalnie jak człowiek. Noga poślizgnęła mi się na schodach i upadłam. Słyszałam jak coś strzeliłomio w kostce. Próbowałam się podnieść ale nie dałam rady.

-Luke! Luke!!- krzyczałam ale to nic nie dało.-Pomocy!-usłyszałam kroki z salonu.

-Mike,gdzie jest Luke?-nie chce jego pomocy

-Nie wrócił wczoraj, pewnie poszedł do jakiejś laski. Co się stało?-No tak... przecież Luke to taki podrywacz...

-Nic...-próbowałam wstać.

-Czekaj pomogę.-Omg od kiedy on taki dobry? Woow

-Nie chcę twojej pomocy.-Liv, bądź opanowana.

-No to nie...-odwrócił się i chciał pójść. Jestem pewna,że się uśmiechał.

-Nie! Czekaj!-sama sobie nie dam rady...

-Co ci się stało?-uśmiechnął się... tak... tak dziwnie.

-Upadłam imcoś mi strzeliło w kostce.-spojrzałam w  jego oczy. Były rozbawione... w sumie... nie dziwię mu się. Sama bym się śmiała jakby to przytrafiło się jemu.

-Ciotaaaa!-pokazał mi język. No ok.

-Pomóż mi wstać a nie się tak gapisz!- no kurde on sobie stoi a ja nie mogę wstać. Skoro już tu jest to niech się do czegoś przyda.

-Tak już.-podszedł i wziął mnie na ręce. Tego bym się nie spodziewała. Nie protestowałamtyalko dlatego, że inaczej siedziała bym tam jeszcze parę godzin do powrotu Luke.

                            **Mike**

Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do przedpokoj. Jaka ona jest lekka... posadziłem ją na ziemi i pomogłem ubrać buty. Wziąłem ją na barana i ruszyłem najkrótsza drogą do szpitala. Po 30 minutach byliśmy na miejscu.

-Siadaj a ja idę do recepcji.-powoli uklękłem przy krześle aby sobie spokojnie usiadła.

-Jasne, czekam z niecierpliwością.-powiedziała ponurym tonem i przewróciła oczami.

Zarejestrowałem ją i wróciłem do miejsca gdzie siedziała.

-Trzymaj- podałem jej kartę pacjenta (?) I odszedłem

~Always~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz