-Jak zaraz w Ciebie wejdę..
Oho! Teraz będzie najlepsze. Nie ma to jak leżeć o 3 w nocy bo nie możesz zasnąć przez gadającego przez sen Yoongiego, jak to by robił z Jiminem. Co gdybym to teraz nagrał i mu wysłał? Nie no.. Dobra nie jestem taki wredny.
Próbowałem wszystkiego. Jak jeszcze mi zacznie jęczeć to nie ręczę za siebie.
Wyjąłem swój telefon z pod poduszki i wszedłem na Facebooka zobaczyć czy ktoś w ogóle nie śpi. Strasznie mi się nudziło, z resztą.. nie dziwcie mi się. Jedyny widok jaki miałem teraz tutaj to tyłek śpiącego chłopaka. Zostawię te widoki dla kogoś innego.
Kliknąłem moich znajomych i przewijałem listę modląc się, aby ktokolwiek był dostępny. Przewijam..nic. Przewijam dalej..znowu nic. Gdy już mam się wylogować, wyskoczyła mi przed nosem apka Messengera. Ciekawe kto to..
MESSENGER
-------------
Jeon Jungkook:
Hej. Czemu nie śpisz?
-------------
Woah. Okej, albo jestem ślepy. Albo dopiero się zalogował.
-------------
Kim Taehyung:
Gadający przyjaciel przez sen. Nie polecam.
-------------
*wyświetlono*
-------------
Dobra. Chyba na tym skończyła się nasza rozmowa. Czyli co? Powracam do prób zaśnięcia i słuchania jak Min posuwa kogoś tam. Nagle poczułem wibracje na swoim brzuchu. Podniosłem telefon.
-------------
Jeon Jungkook:
Ty śpisz u Yoongiego co nie? Nocowałem tam raz.. Wiem co czujesz. Współczuje T-T
-------------
Kim Taehyung:
Nie no.. Da się po jakimś czasie przyzwyczaić. Ale dzięki za współczucie ^^
-------------
Jezu.. nie mam pojęcia jak zacząć jakąkolwiek rozmowe albo ją pociągnąć. Jestem beznadziejny.
-------------
Kim Taehyung:
Wybacz że zapytam, ale jestem ciekaw. Czy u Was wszyscy są homoseksualistami?
-------------
*wyświetlono*
-------------
Okej. Chyba zepsułem tym pytaniem. Ale tak mnie to ciekawi, że po prostu musiałem. Wibracje..
-------------
CZYTASZ
Sky is blue //Vkook
Fanfictie'' - Spójrz tam Kookie! - Objąłem go ramieniem i wskazałem na gwiazdy. - Jest ich mnóstwo.. błyszczą tak jak Ty na scenie.. Tylko czemu niebo musi być takie ciemne.. - Skrzywiłem się nieco, Jungkook zasługiwał na to by lśnić, by nic go nie zaćmiło...