Chapter Text
- Dzień dobry! Czy mój mąż już dotarł? - Yuuko radośnie zagadała do pani Katsuki, wchodząc do Yuutopii.
- Ach, już od pół godziny. - Gospodyni serdecznie zaprosiła ją do środka. - Siedzi przy stole i dyskutuje z Toshiyą. Słyszałaś, że polecono nasze miasto jako warte odwiedzenia w jakimś dużym rosyjskim czasopiśmie? Obaj planują właśnie, jak zmienić Hasetsu w światowe centrum turystyczne.
- Niech się pani tak nie śmieje, to całkiem realne plany! - dobiegł ich głos Nishigoriego. - Okazuje się, że rekomendacja jednego z najsłynniejszych rosyjskich sportowców działa niezwykle zachęcająco!
- Już kilku Rosjan było tutaj w tym roku. - Pan Katsuki wydawał się zatopiony w pięknych marzeniach. - Będziemy musieli poprosić Vicchana o przetłumaczenie naszego menu na rosyjski...
- Tylko nie wykorzystuj go za bardzo! - strofowała żona.
- My to zrobimy! Мы говорюм по-русски! - Jak z podziemi wyrosły trojaczki, dzierżąc w dłoniach dziwnych kształtów origami i rzucając się radośnie na matkę. Za nimi przybiegł Makkachin, z zadowoleniem merdający ogonem.
- A wy skąd nauczyłyście się nowego języka? - Yuuko spojrzała z zaskoczeniem na małżonka, który tylko pokiwał niewiedząco głową. Z drugiej strony, oboje pomału się przyzwyczajali, że ich córki mają tajemniczy dar do zdobywania najdziwniejszych umiejętności. Papierowe cuda, które właśnie z dumą prezentowały, także wliczały się do takich niezaskoczeń.
- Wiktor nas uczy! - odpowiedziały chórem, po czym wskazały na origami. - A Mari pokazała nam, jak robi się takie kwiatki.
- Były przez okrągłą godzinę cicho - dodał pan Katsuki tonem, jakim zdradza się tajemny składnik receptury na domowe ciasteczka.
- No przecież... - westchnął ich ojciec, skupiając się na pierwszym z nowo odkrytych talentów. - Najpierw przyjeżdżają turyści, potem wszyscy nagle zaczynają gadać po zagranicznemu, a ostatecznie, zanim człowiek się zorientuje, żona zmusza cię do adopcji rosyjskiego dzieciaka...
- Wciąż nie rozumiem, dlaczego nie chcesz przygarnąć Yurio. Jest takim dobrym chłopcem! - Yuuko uśmiechnęła się zaczepnie i usiadła obok, próbując na migi przekazać pani Katsuki, śpieszącej do nich z herbatą, że są tu tylko na krótko i nie trzeba się fatygować. Po chwili znów zwróciła się do trojaczek. - Ale cieszę się, że choć raz uczycie się czegoś przydatnego. Jak Yurio znowu przyjedzie, będziecie musiały się przed nim pochwalić.
- Taki jest plan! I nauczymy się robić dla niego kotki z papieru! - Dziewczynki powiedziały to tonem naukowców planujących przeprowadzić kontrolowaną eksplozję nuklearną. Nishigori westchnął jeszcze głębiej, zastanawiając się, w którym momencie popełnili z żoną błąd wychowawczy.
- Przepraszamy, że tak często was wykorzystujemy do pilnowania tej zgrai - zwrócił się do małżeństwa Katuskich, częstując się ciepłym napojem. - Ale czasami człowiek po prostu boi się zostawić je same. Dom jest jeszcze niespłacony, nie możemy ryzykować...
- Och, to sama radość mieć takie urocze panienki pod opieką. - Gospodyni przysiadła się do nich i z uradowaną miną szczęśliwej babci spojrzała po dziewczynkach. - Szczególnie, że sami zbyt szybko wnuków się nie doczekamy.
Ostatnie zdanie powiedziała na tyle głośno, by mieć pewność, że błąkająca się po zapleczu córka na pewno usłyszy.
- No i jakby nie patrzeć... - wtrącił się jej małżonek z uśmiechem. - My też wam na całe dnie podrzucamy nasze dzieciaki. Jesteśmy więc kwita.
CZYTASZ
Dwóch panów w łóżku (nie licząc psa)
Fanfiction[Zakończone] Na turnieju w Chinach doszło do pocałunku. Cóż, zdarza się. Jakoś trzeba teraz z tym żyć. Nikt nie narzeka. No... Może trochę rodzina i znajomi Najsłodszej Pary Łyżwiarstwa. Ale jak tu nie rzucać sobie Spojrzeń i opierać się przed słodk...