VIII.

584 59 56
                                    

- No nie mogę... Znowu wkurzają ludzi swoją obleśnością! - warknął Jurij, chwytając gniewnie pałeczki i wbijając je pionowo w ryż.

- Kto? - spytali jednocześnie Mila i Georgij, ale rozjuszone spojrzenie rzucone im przez najmłodszego kolegę postawiło sprawę jasno. Chodziło o Wiktora i japońskiego Yuuriego.

Cała trójka siedziała w jednej z ładniejszych miejskich restauracji serwujących japońszczyznę. Korzystając z zaskakująco ciepłej jak na listopad pogody, usadowili się na tarasie rozciągającym się nad jedną z licznych petersburskich rzeczek i sprawiającym, że wygórowane ceny menu wydawały się choć trochę usprawiedliwione. Nie żeby Mila i Jurij się nimi przejmowali - w końcu Georgij fundował. Ostatecznie najmłodszy łyżwiarz wcinał jakiś drogi miks owoców morza na ryżu, rezygnując dziś ze swojego ulubionego japońskiego dania. Katsudon, dzięki niemu i rozpowszechnionemu przez chłopaka skojarzeniu tego posiłku z japońskim Yuurim, stał się ulubionym daniem petersburskich łyżwiarzy.

- Co tam u kochasiów? - zainteresowała się Mila, odkładając na chwilę miskę z wieprzowiną i odchylając się na krześle, by dojrzeć ekran komórki kolegi.

- No co ma być... Zbereźność, brak wstydu i w ogóle poniżej wszelkiej krytyki! - prychnął chłopak, przypominając w tym obrażonego kota.

Dziewczyna odebrała mu telefon i podzieliła się widokiem z Georgijem. Mieli przed sobą wrzucone na Facebooka zdjęcie Yuuriego Katsukiego, najpewniej zrobione z ukrycia. Wyluzoway mężczyzna siedział po turecku, trzymając na kolanach łeb Makkachina. Jego właściciel także był widoczny, choć w tle i trochę rozmazany.

- Co jest nie tak? - zdziwił się Popowicz, nie dostrzegając w dość rodzajowej scence nic wartego oburzenia, nawet dla przewrażliwionego na punkcie tej pary nastolatka. Mila za to wybuchła wpadającym w wysokie dźwięki chichotem. Trzęsącą się ręką wskazała na szyję Japończyka.

- Ojejku, skąd to masz? - zawołała radośnie, widocznie zauważając na ujęciu coś ciekawego.

- Córki znajomej z Japonii dopiero co założyły fejsa i widocznie mają zamiar spamić zdjęciami państwa Świniatych... Zaraz zablokuję ich feed... - mruknął zirytowany chłopak.

- Jasne, już to widzę – prychnęła Mila. - Pewnie sobie wszystkie te fotki pozapisujez i będzie po nocach oglądał i wzdychał...

Dziewczyna zgrabnie uchyliła się przed nadlatującą w jej kierunku szklanką. Jako, że Jurij wziął porządny zamach, doleciała ona aż na środek rzeki, gdzie zniknęła na zawsze w odmętach Newy.

Popatrz, popatrz! - zwróciła się tymczasem do Georgija, podtykając mu jeszcze raz telefon pod nos. - Czy ty widzisz te malinki? O tutaj... I tu... Szkoda, że słaba jakość, pewnie byłoby tego więcej! Ja rozumiem, że Wiktor ładnie wynagrodził wychowankowi podium w Chinach! I... Czy staruszek ma na głowie kocie uszka?

Owszem, po zbliżeniu zdjęcia okazało się, że ciemny kształt na głowie ich byłego kolegi z lodowiska jak najbardziej sugerował kocie uszka.

- Och – westchnął Georgij z rozmarzonym wzrokiem. - Widzę, że związek rozwija im się wspaniale. Cóż, jak rozmawiałem z Wiktorem po turnieju...

- Wspaniale, ja pierdolę! - przerwał mu Jurij, unosząc i wyrywając komórkę z rąk Mili. - Lepiej by się na treningach skupili, a nie romansowaniu! Jak z takim niepoważnym podejściem w ogóle zamierzają przymierzać się do Finału?!

- Koszka jest zła, bo świnka Wiktora nauczyła się poczwórnego flipa. - Dziewczyna pochyliła się w kierunku Georgija, udając, że zwraca się tylko do niego, czemu zaprzeczała głośność jej słów. - A to oznacza, że oprócz testowania całej kamasutry w przód i tył, przez te ostatnie miesiące naprawdę pracowali, czyli Jego Genialność Nikiforow nie rzucił wcale łyżwiarstwa dla kochanka, ale autentycznie odpowiedzialnie trenuje innego zawodnika i, co gorsza, srebrny medal japońskiego Yuuriego udowadnia, że nie tylko jest genialnym łyżwiarzem, ale i genialnym trenerem. W skrócie: Wiktor znowu miał rację, a Jura nie.

Dwóch panów w łóżku (nie licząc psa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz