Yuuri doznawał czystej euforii. Mimo że trenował już od kilku godzin, praktycznie nie odczuwał zmęczenia, co więcej, od kiedy wszedł na lód entuzjazm tylko się wzmagał. Nie pamiętał, kiedy ostatnio wszystko tak dobrze wychodziło. Harmonia praktycznie idealnych przejazdów wprowadziła łyżwiarza w istny trans, jednak wciąż nękała go możliwość dalszego udoskonalenia elementów programu. Szczególnie na najnowszym osiągnięciu, poczwórnym flipie, ciążył niewykorzystany potencjał.
- Wiktor - zawołał po kilku samodzielnych próbach. - Mógłbyś mi pokazać jeszcze raz, jak ty to skaczesz? Czuję, że mogę lepiej.
Odpowiedziała cisza. Yuuri obrócił się w kierunku mężczyzny opartego o barierę lodowiska i wpatrującego się wyraźnie w jego kierunku.
- Wiktor... - Krótkowzroczny Japończyk podjechał bliżej, odczytując z nieobecnego wyrazu twarzy trenera, że ten odpłynął gdzieś myślami. - Znowu się zaciąłeś.
- Co? - Nikiforow dopiero teraz odzyskał kontakt z rzeczywistością i otrząsnął się, jakby wyrwany ze snu. - Coś mówiłeś?
- To czwarty raz dzisiaj. - Yuuri westchnął ciężko, zarówno troszkę zasmucony tym, że wyrwano go z workflowu, jak i rozczulony zdezorientowaną miną trenera.
Odkąd obaj wrócili z turnieju w Chinach, coś w Nikiforowie się popsuło. Cokolwiek o jego ekscentryczności nie powiedzieć, gdy chodziło o jazdę figurową, nikt nie mógł posądzić Rosjanina o brak profesjonalizmu. Umiejętności Yuuriego zdawały go tak fascynować, że Japończykowi zdarzało się zazdrościć własnemu talentowi. A tu, od tygodnia, jaki minął od ich powrotu na Kiusiu, postępy łyżwiarza zdawały się już nie oczarowywać trenera jak kiedyś. Tak jakby coś innego absorbowało całą jego uwagę...
- O czym ciągle myślisz? - dopytał Katsuki.
- O tobie Yuuri~ - odparł Wiktor, śpiewnie przeciągając „u" w imieniu. Przyjmując uśmiech słodkiej trzpiotki numer pięć, podparł głowę dłońmi.
- Tak, tak... - zbył go Yuuri lekko. - Szkoda tylko, że tego nie widać.
- No wiesz co... Skupiam myśli tylko i wyłącznie na tobie! - Urażony nadął policzki w wyrazie czystego oburzenia takim niezrozumieniem jego szlachetnych intencji.
- Na rzeczywistym mnie! A teraz przestań się dąsać i wchodź na lód - rzucił niewzruszony Japończyk, z nikłym skutkiem próbując ukryć rozbawienie.
- Jejku, wieprzowinko, kiedyś ty stał się taki apodyktyczny? Przecież niedawno jeszcze jednorożce ustawiały się pod twoim oknem w kolejce do głaskania, a teraz te twoje erosy stają coraz bardziej bezpruderyjne...
- Po pierwsze - przerwał mu Yuuri - gdybyś zamiast bujać w obłokach, spędzał trochę więcej czasu wśród zwykłych śmiertelników, zauważyłbyś, że ćwiczę właśnie program dowolny, a nie krótki. A po drugie, wiedziałbyś też, jaki zgubny wpływ ma na mnie nasza znajomość.
Wiktor prychnął wyniośle na takie pouczenia, co tylko zwiększyło dobry humor ucznia. Ten podjechał jeszcze bliżej barierki i delikatnie pogłaskał trenera knykciem po przedziałku, wywołując u niego dreszcz zaskoczenia. Bezspornie przyjemnego.
- Co ty na to, żeby dzisiaj na kolację pozwolić sobie na katsudona? - spytał pojednawczo. - Jak mnie pamięć nie myli, umowa stanowiła, że należy mi się jeden za miejsce na podium w Cup of China.
- Doskonały pomysł! Uwielbiam smak wieprzowiny. - Udobruchany Rosjanin ujął dłoń Yuuriego i leciutko ugryzł w palec wskazujący. - Ale ucztować będziemy jedynie, gdy skoczysz tego Salchowa lepiej ode mnie.
- Już nie czepiając się tego, że mówiłem chwilę temu o pokazaniu mi poczwórnego flipa, a nie Salchowa... Sugerujesz zadzwonić już teraz do mamy, żeby wrzucała kotlety na patelnię? - uśmiechnął się Japończyk, lekko się rumieniąc.
- Oj, Juroczka, trzeba tobie chyba przypomnieć, kto tu jest mistrzem. I to zarówno na lodowisku, jak i w odzywkach. - Wiktor puścił go i ruszył ubrać łyżwy. - Tylko z łaski swojej pośpiesz się w przyznaniu mi racji. Po kolacji, jakkolwiek będzie wyglądać, czeka nas jeszcze jeden trening...
- Co niby mamy trenować?
- No, a jak myślisz? - Rosjanin zawrócił jeszcze i wychyliwszy się za barierkę, delikatnie cmoknął zaskoczonego łyżwiarza w usta. - E-ro-sa. Tylko, mam nadzieję, nie w programie krótkim....
Widok czerwieni rozlewającej się po twarzy Yuuriego, nie mógłby sprawić trenerowi większej satysfakcji.
.......
Części w domyśle będzie 9, reszta powinna być już dłuższa :3
Dziękować serdecznie an-nox za betę, a Shizuru-kun i Dziabarze za doping i uwagi ^^
CZYTASZ
Dwóch panów w łóżku (nie licząc psa)
Fanfiction[Zakończone] Na turnieju w Chinach doszło do pocałunku. Cóż, zdarza się. Jakoś trzeba teraz z tym żyć. Nikt nie narzeka. No... Może trochę rodzina i znajomi Najsłodszej Pary Łyżwiarstwa. Ale jak tu nie rzucać sobie Spojrzeń i opierać się przed słodk...