Rozdział 3.

2.5K 133 1
                                    

                      Wtorek 12:48

-No więc co o tym sądzisz?- znajomy głos wyrwał mnie z rozmyśleń.

-Co?- wydukałam spoglądając na Liama z lekkim zakłopotaniem.

-Pójdziesz ze mną na tę imprezę w piątek?- zapytał nie spuszczając ze mnie swoich niebieskich oczu. 

-Jaka imprezę?- na moje słowa blondyn zaśmiał się krótko po czym przegryzł dolną wargę.

-Pójdzie- usłyszałam podekscytowany głos Tessy za swoimi plecami. Liam ponownie się zaśmiał.

-To idziesz tak?- powtórzył swoje pytanie najwidoczniej licząc, że to ja udzielę na nie odpowiedzi, a nie moja przyjaciółka. Jedyne na co było mnie stać to lekkie skinięcie głową i nerwowy uśmiech w stronę blondyna, on za to nachylił się nade mną i pocałował delikatnie mój lewy policzek po czym odszedł z kolegami w głąb wielkiej, szkolnej stołówki.

-Co z tobą nie tak!- krzyknęła Tessa patrząc na mnie z szeroko otwartą buzią. Wzruszyłam obojętnie ramionami i wróciłam do jedzenia swojego lunchu.

-Znowu nie mogę spać- mruknęłam nagle starając się opanować, bo na pewno nie miałam zamiaru nagle rozpłakać się na środku stołówki.

-Ja nie chcę tego, Tessa- wydukałam po czym sięgnęłam po małą butelkę wodę i upiłam z niej dużego łyka.

-Nie myśl o tym- powiedziała łapiąc moja dłoń i mocniej ją ściskając.

-To co było rok temu nigdy więcej się nie powtórzy- dodała z lekkim uśmiechem na twarzy.

Za wszelką cenę starałam się go odwzajemnić, żeby pokazać dziewczynie, że to co powiedziała dodało mi trochę otuchy jednak nie byłam w stanie nawet wymusić tego głupiego uśmiechu... Nagle na całej stołówce w jednej chwili zaczął robić się ogromny tłok i hałas. Zerknęłam na godzinę- minuta do dzwonka, no i wszystko jasne.

-Powinnyśmy się już zbierać- powiedziała brunetka wstając powoli ze swojego miejsca.

-Racja- przytaknęłam i poszłam w jej ślady.

Fizyka. Ostatnia lekcja, a ja jak zwykle spóźniona... Otworzyłam pośpiesznie drzwi od sali i spojrzałam w stronę tablicy, gdzie powinien stać nauczyciel jednakże nie było go tam. Odetchnęłam z ogromną ulgą. Bez większego pośpiechu udałam się w stronę swojego miejsca jednocześnie piszą sms'a do mamy z pytaniem o której wraca z pracy. Czułam wzrok całej klasy na sobie, ale nie wydawało mi się to jakoś zbytnio podejrzane dopóki nie podniosłam wzroki znad swojego telefonu i nie zobaczyłam kto siedzi w mojej pieprzonej ławce, na pieprzonym miejscu mojego przyjaciela. Znowu. Usłyszałam jak drzwi od sali otwierając się nagle i niemalże z hukiem zamykają oraz słowa w stylu "przepraszam za spóźnienie" które oczywiście należały do pana Johnsona. Byłam tak cholernie zła. Czemu nie mógł usiąść do kogoś innego?! Przysięgam, że w tej pierdolonej klasie znajduje się jakieś 13 wolnych miejsc, bo większość uczniów pojechała na zawody, w tym oczywiście nie kto inny jak Dylan! Jestem pewna, że jak powiem mu kto siedzi ze mną na fizyce, nie opuści tego przedmiotu nigdy więcej.

Zacisnęłam zębami mocno moją dolną wargę i z wielką niechęcią zajęłam miejsce obok Chrisa. Pewnie możecie się zastanawiać czemu nie usiądę gdzieś indziej skoro prawie cała klasa jest wolna... Przyznam, że zrobiłabym to z ogromną chęcią, ale nie oddam mu tak po prostu mojej ławki, a tym bardziej nie dam mu tej cholernej satysfakcji...

-Paliłaś- odezwał się nagle kiedy tylko odgarnęłam swoje włosy na bok i poprawiłam się na krześle.

-Trafne spostrzeżenie- mruknęłam nie spuszczając wzroku z tablicy. Moje ciało dosłownie caluteńkie zesztywniało kiedy poczułam jego dłoń na moim kolanie. Zaczęło się dziać ze mną coś o wiele gorszego, gdy zaczął sunąć nią coraz wyżej.

-Przestań- warknęłam spoglądając na niego. Dzisiaj nie miał już założonego kaptura więc w końcu mogłam zobaczyć, że ma jednak ciemne, brązowe włosy, a tylko grzywkę zafarbowaną na blond, nie żeby mnie to jakoś strasznie interesowało...

-Musiałem coś zrobić, żebyś w końcu na mnie spojrzała- wyszeptał z ogromnym uśmiechem satysfakcji na twarzy. Wywróciłam oczami i znowu wbiłam swój wzrok przed siebie obiecując sobie, że już nigdy więcej na niego nie spojrzę, co było oczywiście cholernie trudne, bo naprawdę był przystojny, ale też z drugiej strony niewykonalne szczególnie kiedy nauczyciel powiedział, że wszystkie zadania z karty pracy jakie nam zaraz rozda mamy zrobić we dwójkę. Pośpiesznie rozejrzałam się po klasie w nadziei, że jakaś osoba nie będzie mieć pary, a ja bez żadnego problemu będę mogła do niej dołączyć.

-Myśle, że nie masz zbytnio wyboru- powiedział nagle Chris posyłając mi głupkowaty uśmieszek. Zagryzłam najmocniej jak potrafiłam dolną wargę, aby powstrzymać się przed wypowiedzeniem paru niemiłych słów.

-Śmiało, możesz powiedzieć to co chciałaś- zaczął jakby czytając mi w myślach.

-Wybaczę ci- dodał śmiejąc się.

-Jakby jeszcze mi na tym zależało- odpowiedziałam po czym stwierdziłam, że on i tak mi w niczym z tych zadań nie pomoże więc kartkę ze środka ławki i zaczęłam sama rozwiązywać zadania.

Kiedy została minuta do dzwonka skończyłam akurat ostatnie z dziesięciu zadań.

-W ostatnim powinno wyjść 746, a nie 857- odezwał się nagle Chris i bez mojej zgody wyciągnął kartkę spod mojej dłoni i poprawił wynik. Byłam pewna, że chłopak nie ma racji, ale kiedy uchyliłam usta by coś powiedzieć, w klasie rozległ się dźwięk dzwonka. Wreszcie- pomyślałam i całkowicie zapominając o tym co się przed chwilą stało, opuściłam klasę jak zwykle jako pierwsza.

Zeszłam zapełnionymi od uczniów schodami na parter i od razu pokierowałam się w stronę mojej szafki w celu odłożenia wszystkich zbędnych książek i zeszytów. Zajęło mi to jakieś dwie sekundy po czym zamknęłam szkolną szafkę i szybkim krokiem udałam się w kierunku wyjścia ze szkoły. Przyznam, że miałam nawet dobry humor dopóki pewna osoba nie stanęła na mojej drodze. Zgadujcie kogo mam znowu zaszczyt spotkać...

Uniosłam głowę do góry ponieważ Chris był ode mnie o wiele wyższy i spojrzałam na jego pytającym spojrzeniem. Cały czas skanował moją twarz, ale nic nie powiedział. Po jego dłuższym milczeniu miałam ochotę zignorować go i iść dalej dopóki nie zaczął w końcu mówić.

-Przekaż swojemu przyjacielowi, że ma się nie wpierdalać w nieswoje sprawy, bo jak nie- przerwał i przysunął się do mnie o krok bliżej i w sumie tylko tyle wystarczyło, żeby dzieliło nas jakieś parę nic nieznaczących centymetrów.

-To ktoś na tym ucierpi- warknął unosząc lekko dłoń na moją twarz i przysięgam, że myślałam, że mnie uderzy, chociaż nie wyglądał na takiego chłopaka, który byłby w stanie uderzyć dziewczynę, bardziej wydaje mi się, że traktował je jako zabawki na jedną noc, ale biorę pod uwagę to, że mogę się mylić, przynajmniej do tego pierwszego... Po chwili poczułam jak sunie kciukiem po moich wysuszonych ustach, a potem najzwyczajniej w świecie wymija mnie i odchodzi. Kiedy się otrząsnęłam z pewnego rodzaju transu w jaki mnie wprawił, rozejrzałam się dookoła i byłam w stu procentach pewna, że to co się przed chwilą wydarzyło widziała calutka szkoła... Zajebiście.

SHADOW | Chris SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz