Rozdział 22.

1K 47 5
                                    

-Nie rozumiem- mruknęłam krzyżują ręce na klatce piersiowej. Chłopak na moje słowa wywrócił oczami. Jebany hipokryta, mi to zabrania tak robić.

-Wyjaśnie ci wszystko po drodze- odparł zerkając na swój złoty zegarek na lewej ręce. Wow, to on zna się na zegarku? Jestem w szoku.

-A teraz chodź, bo trochę mi się śpieszy- dodał spoglądając w moją stronę.

Z zmrużonymi oczami wpatrywałam się w oczy szatyna. A co jeśli jest w tym jakiś haczyk? I głupia wsiądę do jego samochodu, wywiezie mnie do jakiegoś ciemnego, strasznego lasu, zgwałci po czym bez zawahania zabije?

-Jaki jest haczyk?- zapytałam nie zmieniając wyrazu swojej twarzy. Chłopak na moje słowa zaczął się śmiać.

-Co?- warknęłam.

-Boże, Nina czy ty serio myślisz, że jestem jakimś seryjnym zabójcą czy nie wiem- tutaj przerwał i zamyślił się chwilkę- jakimś okropnym, złym przestępcą?- zapytał w dalszym ciągu śmiejąc się z mojego pytania.

-Może- odparłam wzruszając przy tym lekko ramionami. Chłopak ponownie spojrzał na swój zagarek po czym wystawił prawą rękę w moim kierunku.

-Chodźmy już- powiedział.

Prychnęłam cicho pod nosem i schodząc z ganku udałam się wprost w stronę samochodu Schistada. Oczywiście zignorowałam jego wystawioną łapkę. Jeszcze mnie aż tak nie powaliło, żeby łapać go za rękę.

-Ymm- usłyszałam po chwili jego mruknięcie za sobą.

-Co?- warknęłam obracając się przodem do szatyna. Błagam, czy możemy mieć już to wszystko za sobą?

-To- odpowiedział z lekkim rozbawieniem, a jego wzrok powędrował w dół, a konkretnie na to co znajdowało się na moich nogach.

-A no tak- odparłam przyglądając się moim tygryskom.

-Lepiej ubierz buty- powiedział podchodząc do mnie. Chciałam już wywrócić oczami, jednak coś w środku mi na to nie pozwoliło. Nina, nie udawaj, że nagle obchodzi cię to czy się wkurzy czy nie.

-A co? Nie podobają ci się?- zapytałam z udawanym smutkiem w głosie i jeszcze raz wbiłam wzrok w swoje ukochane kapcie.

-Nina- mruknął.- zaufaj mi, nie chcesz tak jechać- dokończył mierząc mnie całą wzrokiem. Czemu na sam fakt, że jego wzrok przeskanował moje ciało zrobiło mi się troszkę gorąco?

Dobra bez przesady.
Ciepło.
Zrobiło mi się ciepło.

-I widzisz tu sie pojawia główny problem Chris- zaczęłam ignorując uczucie jakie wywołał na mnie chłopak.

-Nie ufam ci- dokończyłam po czym już bez żadnego słowa, ponownie udałam się w stronę samochodu szatyna.

Boże, miej mnie pod swoją opieką.

-Jesteśmy na miejscu- odezwał się nagle Schistad, pierwszy raz podczas dwudziesto minutowej podróży. A więc jednak moje rozmyślenia nad tym czy przypadkiem nie zapomniał jak się mówi były fałszywe.

-Black Roses?- zapytałam podnosząc się na czarnym siedzieniu i bardziej spoglądając przez zamkniętą szybę w kierunku baru. Chłopak zgasił silnik po czym odpiął swój pas bezpieczeństwa.

-Teraz posłuchaj mnie uważnie- zaczął śmiertelnie poważnym tonem. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam w stronę Schistada.

-Znajduje się tam pewnien facet- powiedział, a ja już wiedziełam do czego zmierza.

-Nie!- krzyknęłam.- Nie prześpie się z nim!- dodałam szybko zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć. Wiedziałam, że to był zły pomysł. Po jakiego chuja ja wsiadałam do samochodu tego psychola!

-Nina- odezwał się uspokajająco po czym krótko się zaśmiał.- Nie o to mi chodzi.

Uff, więc nie zrobi ze mnie dziwki, całe szczęście.

-Więc o co?- zapytałam czując zdenerwowanie, które powoli zaczęło ogarniać moje ciało.

-Znajduje się tam pewnien facet, któremu musisz dostarczyć to- dokończył po czym schylił się w stronę schowka i wyciągnął z niego dość grubą, białą kopertę.

-Pieniądze?- zapytałam biorąc kopertę do rąk.- i to nie małe- mruknęłam bardziej sama do siebie niż do chłopaka, który nagle zaczął coś grzebać w swoim telefonie.

-To on- odezwał się pokazując mi niezbyt wyraźne zdjęcie tego całego "pewnego faceta".

-Okej- mruknęłam biorąc telefon Chrisa do rąk i bardziej przyglądając się  fotografii mężczyzny.

-A jak się nazywa?- zapytałam.- Wiesz musze wiedzieć w razie czego jakbym pomyliła osoby- muszę przyznać, że zdjęcie było dość kiepskiej jakości, a jeśli już w ogóle z niewiadomo jakich przyczyn mam pomóc szatynowi to chce zrobić to jak najszybciej.

Ciekawe czy moje łóżko tęskni za mną tak samo jak ja za nim..

Zanim chłopak odpowiedział mi na pytanie, mogłam dostrzec dość duże zawahanie. Co ty ukrywasz Chris?

-Nazywa się John Campbell- odpowiedział po paru sekundach i przysięgam, że na te słowa dosłowanie zesztywniałam.

-Brzmi znajomo prawda?- zapytał po czym gdy nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały, chłopak wybuchnął głośnym śmiechem. Tak wiem, pewnie wyglądam teraz niesamowicie zabawnie.

-Nie zrobię tego- wydusiłam po chwili, gdy zdałam sobie sprawę, że to wszystko jest jednak dość poważną sprawą. Śmiech Chrisa w jednym momencie ucichł.

-Nina- zaczął jednak ja mu szybko przerwałam.

-No chyba, że powiesz mi co ojciec Dylana ma z tym- uniosłam grubą kopertę w góre- i tobą- spojrzałam na niego- wspólnego.

Wyraz twarzy szatyna po moich słowach diametralnie się zmienił. Coś czuję, że jestem mu dość potrzebna, więc nie ma wyjścia i musi odpowiedzieć na moje pytanie.

Chris- 1
Nina- 1

SHADOW | Chris SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz