Rozdział 15.

1.6K 107 3
                                    

-Więc- zaczął Chris spoglądając w moim kierunku kiedy już znaleźliśmy się w jego samochodzie.

-Gdzie mam cię zawieść?- zapytał nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. Przegryzłam swoją dolną wargę po czym wbiłam wzrok w przednią szybę. Nie mam pojęcia czemu, ale nagle poczułam się strasznie niekomfortowo i dziwnie. Kiedy już po chwili ciszy jaka nastała między nami uchyliłam usta w celu podania chłopakowi swojego adresu zamieszkania, on jednak mnie wyprzedził.

-Albo w sumie to..- zaczął, a ja słysząc jego słowa od razu oderwałam swój wzrok z przedniej szyby i spojrzałam na szeroko uśmiechającego się chłopaka.

To nie wróży nic dobrego..

-Co?- warknęłam czując jak moje serce momentalnie przyspiesza, a żołądek nieprzyjemnie sie zaciska. Chris nie odpowiedział mi, zamiast tego włożył kluczyk do stacyjki i przekręcił go, lecz patrząc na wykonaną przez niego czynność mogłam wyczuć jakby niepewność z jego strony i chwilowe zawahanie.

Chwilowe...

Teraz jestem pewna w stu procentach, że to nie wróży nic dobrego.

-Co?- powtórzyłam, czując jak złość i strach ogarniają w bardzo szybkim tempie moje calutkie ciało.

-Zanim odwiozę cię do domu, pojedziemy jeszcze w jedno miejsce- odezwał się rzucając mi przelotne spojrzenie po czym ostrożnie wycofał samochód z miejsca i ruszył w kierunku wyjazdu z parkingu.

-O nie, nie- zaczęłam odpinając swój pas bezpieczeństwa.

-Nigdzie z tobą nie jadę, zatrzymaj się- powiedziałam lekko spanikowanym głosem, sięgając dłonią w kierunku klamki. Chłopak prychnął cicho pod nosem i zanim się zorientowałam, przycisnął jakiś guzik na kierownicy, a po całym samochodzie rozległ się ten charakterystyczny dźwięk. Szybko chwyciłam dłońmi klamkę, ciągnąc ją do siebie kilka razy.

Nie wierzę, że ten pieprzony dupek nas zamknął.

-Pojebało cię do reszty?!- krzyknęłam nie przestawiając ciągnąć za klamkę na drzwiczkach w nadziei, że nagle jakimś magicznym cudem się otworzą.

-Zatrzymaj się!- warknęłam, gdy chłopak całkowicie ignorował to co do niego mówiłam i jak gdyby nigdy nic dalej siedział spokojnie na swoim miejscu prowadząc ten pieprzony samochód.

Jechaliśmy już ponad dwadzieścia minut i pomimo, że na dworze było strasznie ciemno, mogłam spokojnie stwierdzić patrząc na zarysy budynków jakie obecnie mijaliśmy w zaskakująco wolnym tempie, że zbliżamy się powoli do wyjazdu z Phoenix.

Świetnie.

Przez całą drogę jaką na razie przebyliśmy trochę się uspokoiłam o ile można nazwać ciągłe szarpanie klamki uspokojeniem się i w sumie to jedyne co jeszcze robiłam to zerkałam cały czas na godzinę, która wyświetlała się na desce rozdzielczej, bo niestety, ale mój telefon już dawno się rozładował.

Coś mi się wydaję, że jak Dylan i Tessa poznają powód dla którego ich zostawiłam na ognisku to nigdy mi tego nie wybaczą..

Była już trzecia w nocy, a z każdą minutą coraz bardziej chciało mi się spać, jednak wiedziałam, że pod żadnym pozorem nie mogę przymknąć swoich powiek, bo z pewnością od razu bym zasnęła.

SHADOW | Chris SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz