Rozdział 17.

1.6K 111 10
                                    

-Zaczekaj tutaj- rzucił Chris obracając się przodem do mnie, blokując tym samym wejście do jednego z paru pomieszczeń jakie znajdowały się na tym piętrze.

Uniosłam głowę do góry spoglądając w jego ciemne tęczówki.

-Ta- mruknęłam darując już sobie pytanie go czemu, bo i tak by mi pewnie nie odpowiedział.

Chris zniknął za rogiem, a ja natomiast oparłam się plecami o pomalowaną na różne kolory ścianę. Przymknęłam powieki starając się wbić do swojej głowy fakt, że Dylan i Chris się znają. Wbrew pozorom, było to dla mnie strasznie trudne.

Jednak za cholerę nie mogłam zrozumieć jednego, otóż dlaczego Dylan nigdy o nim nawet nie wspomniał? Nawet po tej całej nagłaśnianej przez tyle miesięcy sprawie związanej z zabójstwem nic nie odezwał się na temat Chrisa tylko wyjechał niespodziewanie na dwa tygodnie z miasta...

Najbardziej jednak irytuje mnie to, że prawdopodobnie nie dowiem się nic na temat tego skąd się znają, ile i dlaczego mi nic nie powiedział oraz o co w sumie między nimi tak naprawdę poszło, bo odkąd Chris pojawił się w naszej szkole to Dylan jest całkiem inną osobą, która w żadnym stopniu nie ukrywa swojej nienawiści do chłopaka.

Co takiego musiał zrobić Chris, że mój przyjaciel go tak nie cierpi?

Wypuściłam powoli powietrze z płuc po czym sięgnęłam do kieszeni mojej bluzy i wyciągnęłam z niej paczkę papierosów. Włożyłam jedną fajkę między swoje wargi i odpaliłam od razu mocno się zaciągając.

Nie minęło dużo czasu, a już po chwili usłyszałam coraz głośniejsze kroki chłopaka i nagły huk jakby rozbijającej się butelki.

Podskoczyłam gwałtownie na niespodziewany hałas czując jak na dosłownie moim całym ciele pojawia się gęsia skórka. Zerwałam się szybko z miejsca i od razu skierowałam do pomieszczenia w jakim znajdował się obecnie Chris.

-Wszystko okej?- zapytałam wystraszonym głosem. W ciemnościach jakie panowały w pokoju nie byłam w stanie zobaczyć co dokładnie spowodowało ogromny hałas, jedne co widziałam to zarys postaci Chrisa nachylającej się prawdopodobnie nad rozbitą rzeczą.

-Tak- odparł beznamiętnie po chwili sięgając dłonią po jakiś przedmiot leżący obok niego na brudnej i zakurzonej podłodze.

-Czemu nie masz latarki?- zapytałam gdy w końcu dotarło do mnie, że czegoś jakby brakowało. Chłopak zarzucił sobie jak się okazało jakąś torbę na ramie i ruszył w moim kierunku. Zaciągnęłam się mocno papierosem nie spuszczając wzroku z zbliżającego się Chrisa.

-Bateria padła- odpowiedział beznamiętnie.

-Nie pal tutaj- dodał wymijając mnie i przy okazji zakładając kaptur swojej czarnej bluzy na głowę. Prychnęłam głośno pod nosem na słowa chłopaka.

Idiota.

Zaciągnęłam się jeszcze raz papierosem po czym rzuciłam go przed siebie i przydeptałam lekko butem. Kiedy już miałam wyjść z pomieszczenia i dogonić Chrisa, który pewnie jest już na schodach coś w mojej głowie mówiło mi, żeby zobaczyć co uległo zniszczeniu. Mogło to wydawać się bardzo dziwne i w sumie to całkowicie bezsensowne,bo przecież to logiczne, że rozbił jakąś butelkę prawda? No bo co niby innego?

SHADOW | Chris SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz