Rozdział 14.

1.6K 101 1
                                    

Stanęłam przy samochodzie Dylana i przy okazji sięgnęłam do kieszonki swojej bluzy wyciągając z niej paczkę papierosów. Odpaliłam fajkę i mocno się nią zaciągnęłam, unosząc głowę do góry i spoglądając na naprawdę piękne i gwieździste niebo. Zaciągnęłam się po raz kolejny, ale teraz już spuściłam głowę i spojrzałam przed siebie. Moją uwagę przykuła pewna postać, stojąca tyłem parę samochodów ode mnie. Wzięłam kolejnego bucha nie spuszczając wzroku z pewnie nieznajomego mi chłopaka kiedy ten nagle postanowił się obrócić i spojrzeć w moim kierunku.

  To są chyba kurwa jakieś żarty.

Szybko ukucnęłam na ziemi, opierając się plecami o czarne drzwiczki samochodu mojego przyjaciela.

Błagam, oby mnie tylko nie zauważył.

Błagam.

Przymknęłam powieki biorąc ostatniego bucha po czym od razu zgasiłam papierosa i wyrzuciłam go przed siebie. Jak najmocniej mogłam, wytężyłam swój słuch modląc się cały czas w duchu, żeby on tutaj nie przychodził.

-Nina?- usłyszałam rozbawiony, męski głos nad sobą. Otworzyłam powoli oczy i uniosłam głowę do góry.

Jeszcze jego tutaj brakowało..

-Co?- warknęłam nie zmieniając swojej pozycji, która z każdą sekundą zaczęła robić się coraz bardziej niewygodna.

-Co ty robisz?- zapytał spoglądając na mnie jak na jakąś idiotkę. Wywróciłam oczami.

-A co cię to obchodzi?- mruknęłam.

-Lepiej kucnij, bo nie chcę, żeby jeszcze jeden idiota tutaj nagle przyszedł- dodałam, bardziej przylegając plecami do samochodu.

-Ale nie ma tutaj nikogo- odpowiedział, ignorując to, że właśnie go obraziłam i wyciągnął rękę w moim kierunku, którą dopiero po chwili niepewnie chwyciłam. Pewnie gdyby nie to, że w dalszym ciągu jestem w niezbyt dobrym stanie, nie złapałabym dłoni Chrisa, która pomogła mi podnieść się do góry. Mruknęłam ciche "dzięki" po czym zaczęłam nerwowo rozglądać się dookoła. 

-Czekasz na kogoś?- zapytał nagle nie odrywając wzroku z mojej twarzy.

-Tak, więc możesz już sobie iść- odpowiedziałam posyłając mały uśmieszek w kierunku chłopaka, mając nadzieję, że da mi święty spokój i jak najprędzej sobie pójdzie.

-Pewnie chciałabyś być już w domu, nie?- odezwał się nagle robiąc mały krok w moją stronę. Przez moje ciało przeszły dreszcze w chwili, gdy moje spojrzenie skrzyżowało się z wyjątkowo zimnym, ale intensywnym spojrzeniem bruneta. Przełknęłam ślinę i niekontrolowanie zjechałam wzrokiem na usta chłopaka po czym znowu nawiązałam z nim kontakt wzrokowy.

-Owszem, a teraz jakbyś mógł być tak uprzejmy, zostaw mnie, żebym mogła w spokoju poczekać na swoich przyjaciół, którzy powinni tu za chwilę przyjść- mruknęłam.

Nie rozumiem czemu zawsze muszę go spotykać, gdy tego tak cholernie tego nie chce..

-Widziałem twojego przyjaciela- zaczął spoglądając na mnie z nikłym uśmieszkiem.

-Szczęściarz- mruknęłam pod nosem wywracając przy tym oczami.

-I nie jest w stanie ustać na nogach, a co dopiero prowadzić- kontynuował. Zagryzłam swoją dolną wargę obracając głowę na prawo i spoglądając w kierunku szkoły.

Chris ma racje. Dylan zawsze upija się na imprezach i nie martwi się zupełnie tym, jak później wróci do domu. O ile w ogóle ma zamiar wrócić...

-No to poczekam aż będzie w stanie- odpowiedziałam po chwili, wracając spojrzeniem na twarz chłopaka. Nie zaprzeczę- Chris jest chamskim, niebezpiecznym, oskarżonym o zabójstwo idiotą, którego gdziekolwiek bym nie poszła zawsze muszę spotkać, ale niestety jest również naprawdę cholernie przystojny i samo patrzenie na niego sprawia, że czuję coś czego nawet nie czułam jak byłam z Zaynem.

-Nie rozumiem czemu wybierasz tę gorszą opcję- powiedział krzyżując ręce na klatce piersiowej.

-Może dlatego, że tylko taka istnieje?- odparłam, naśladując czynność jaką wykonał przed sekundą Chris.

Chłopak spuścił powoli wzrok z mojej twarzy po czym oblizał swoją dolną wargę, a potem cicho się zaśmiał. Po raz kolejny wywróciłam oczami i wypuściłam powoli powietrze z płuc, nawet nie wiedząc, że tak długo je tam wstrzymywałam.

-A gdybym powiedział ci, że masz jeszcze jedną opcję?

-Pewnie bym się na nią nie zgodziła.

-Czyli wolisz siedzieć tutaj do rana czekając aż twój najdroższy przyjaciel wytrzeźwieje?- zakpił.

-Widzę, że doskonale już znasz odpowiedź na to pytanie.- posłałam brunetowi sztuczny uśmieszek po czym bez zastanowienia, usiadłam na zimnej ziemi opierając się plecami o samochód. Chłopak w odpowiedzi na moje słowa prychnął pod nosem kręcąc przy tym lekko głową na boki, jakby nie dowierzając, że właśnie wybrałam siedzenie tutaj do rana niż wrócenie z nim do domu.

Przymknęłam swoje ciężkie powieki starając się mimo wszystko nie zasypiać. Jestem naprawdę cholernie zmęczona, chce mi się pić, powoli zaczyna mnie boleć głowa i jeszcze na dodatek powoli trzeźwieję, bo zaczyna mi się robić coraz zimniej.

Chcę już być w domu, wziąć prysznic, położyć się w swoim cieplutkim łożku i spać przez następny cały dzień. Oczywiście te wszystkie rzeczy były dla mnie jak na tę chwilę nieosiągalne.
Poniosłam się z zimnej ziemi i szybko stanęłam na równe nogi rozglądając się dookoła.

Nagle go zobaczyłam. Zmierzał wolnymi krokami w głąb parkingu paląc przy tym papierosa. Zacisnęłam mocno dłonie na rękawach swojej bluzy.

Jesteś kompletną idiotką.

-Chris!- zawołałam za chłopakiem, który zatrzymał się gwałtownie i obrócił się w moją stronę z wyraźnie widocznym uśmieszkiem na ustach. Doskonale wiedział, że wymięknę.

Przegryzłam nerwowo swoją dolną wargę ruszając szybkim krokiem w kierunku zadowolonego bruneta.

Będziesz tego żałować, Nina.

SHADOW | Chris SchistadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz