Na podłodze leżała Aki. Szybko do niej podeszłam i sprawdziłam jej czynności życiowe. Nie oddychała. Od razu zaczęłam resuscytację krążeniowo-oddechową, jednocześnie sprawdzając czy w pokoju znajduje się ktoś jeszcze. Okno było otwarte na oścież, a dziewczyny nie było.
28, 29, 30... dwa wdechy i od nowa... Do pokoju weszła matka Małgosi.
-Proszę natychmiast wezwać pogotowie!- kobieta dopiero po chwili reaguje i wyciąga telefon. Nie zwracam już na niej uwagi, mam ważniejsze rzeczy na głowie. 18, 19, 20... W tym momencie są tylko dwa możliwe rozwiązania: albo Małgosia jest mordercą, albo została porwana. 30 i dwa wdechy, 1, 2, 3... Monika nabiera gwałtownie powietrza, po czym zaczyna normalnie oddychać. Układam ją w pozycji bezpiecznej i siadam obok niej na podłodze. Usłyszałam sygnał karetki, co oznaczało, że niedługo się zjawią. Wstaję, podchodzę do okna i spoglądam w dół. Do ziemi było około 3,5 metra, ale gdyby opuścić się z parapetu na rękach zostają tylko 2 metry. Czyli można spokojnie zeskoczyć, gorzej z wdrapaniem się. Spojrzałam na nieprzytomną Aki. Oddychała normalnie. Uklękłam przy niej. Tak samo jak pani Teresa, była duszona. Miała szczęście, że przyszłam, gdybym była trochę później, byłoby po niej.
Do domu wpadają ratownicy, pani Kasia kieruje ich na górę. Nie wiem kiedy stąd wyszła, ale to teraz nieistotne.
-Do którego szpitala ją zabieracie?
-Do Grochowskiego. Jest pani rodziną?
-Nie, koleżanką z pracy- lekarz próbuje chyba coś jeszcze powiedzieć, ale nie obchodzi mnie co.
Rozejrzałam się po pokoju. Wyglądał normalnie, prócz jednego szczegółu- jedna półka była pusta. Pokrywała ją jedynie cienka warstewka kurzu, jednak nie całkowicie... Coś na niej było... Czyżby lalka?
-Wie pani kto porwał naszą córkę?- No tak, rodzice...
-Nikt jej nie porwał...
-Sugeruje pani, że to...
Wyskakuję przez okno. Nie chce mi się słuchać ich bezsensownego zaprzeczania. Przecież od razu widać, że to ona. Rozglądam się po podwórku, jednak nie znajduję żadnych śladów. No nic, trzeba przyprowadzić Lupę. Muszę się pośpieszyć, morderczyni ucieka. Tylko po co brała ze sobą lalkę?
CZYTASZ
Lalki płaczą nocą (Zakończone)
Mystery / ThrillerJestem laleczką z saskiej porcelany. Nocą pusta płaczę, siedząc na pustej półce, sama. Opowiadanie nieodpowiednie dla ludzi o słabych nerwach. Okładka by @egzotycznemaslo