Bolą mnie słowa.
Bolą mnie wyzwiska.
Boli mnie nienawiść.
Boli mnie życie...
To wszystko tak cholernie boli.Czasem chciałabym nie czuć, być pozbawiona jakichkolwiek emocji. Nie wiedzieć czym jest ból i nie znać znaczenia wielu za prawdę przytłaczających słów, które ranią jak cios w samo serce - ale nie umiem. Może to i lepiej? Odczuwanie czegokolwiek - nawet jeżeli są to tylko i wyłącznie złe emocje - poniekąd może okazać się lepsze, niż całkowita pustka, oznaczająca ich brak.
Chciałabym nie znać takiego uczucia jakim jest miłość. Wszyscy mówią, że to najlepsze, co może spotkać człowieka w życiu, ale ja mam odmienne zdanie. Ludzie są źli, wyrządzają często tak ogromną krzywdę, że jest to trudne do opisania zwykłymi słowami. Gdy okazuję komuś pozytywne uczucia, ta jednostka wykorzystuje to i mnie rani. Uświadamia mi to, że uczucia są dla silnych, a przecież uważam siebie za słabą - ja jestem słaba. Nie mogę kochać. Nikogo i nigdy.
Marzę o tym, żeby zapomnieć o tym, co złe. Pragnę nie mieć w pamięci tych najgorszych wspomnień, które w ciągu sekundy potrafią zmienić diametralnie mój humor oraz zniszczyć mnie od środka. Mogłabym umrzeć - zabić się - ale nie mam odwagi.
Żeby żyć potrzebna jest ogromna odwaga, ale żeby to zakończyć musi być jeszcze większa. Jestem inna niż wszyscy. Ludzie gardzą samobójcami, ja ich podziwiam, cenie u nich to zdecydowanie. To, że się nie poddali w pewnym sensie i walczyli do końca. Nie bali okazać się słabości. Nie wahali się ukazać łez, swojego bólu i tego, co czuli. Mimo, że przeszywał ich ogromny strach przed tym, co będzie po tym, gdy odejdą, czy jest jeszcze coś po śmierci albo czy ktokolwiek będzie za nimi tęsknił - byli w stanie zrobić to, czego ja nadal nie potrafię - mimo naprawdę wielu prób.
Wielu z nich musiało radzić sobie z problemami samemu i to ich zniszczyło. Zero pomocy, a czasem jedno dobre słowo mogło uratować ich lub przedłużyć męczarnie zwaną życiem.
Życie - jedni je postrzegają jako największy dar, a inni uznają je za mękę. Ja jestem tym drugim typem człowieka. Nienawidzę tego, chciałabym to zakończyć, ale nie umiem. Nawet to jest dla mnie za trudne.
Myślę, że kiedyś zbiorę w sobie tyle odwagi, że udam się we wspaniałe miejsce jakim jest mały potok w lesie, nieopodal mojego domu - tak bardzo odosobniony od cywilizacji i nieodkryty przez prawie żadną żywą duszę. Wezmę linę. Jeden koniec oplączę wokół gałęzi rozłożystego, liściastego drzewa, a z drugiego krańca stworzę pętlę, która spowije moją szyje. Ustanę na jakimś wiadrze i w pewnym momencie kopnę je gdzieś daleko, zawisając tym samym na linie. Sznur natrze moje gardło. Zostawi siny odrażający ślad. Ostatnie myśli i wspomnienia przejdą mi przez głowę, podczas gdy rozproszone - przez otaczający mnie krajobraz i liście - promienie słoneczne będą po raz ostatni muskać całe moje ciało tak bardzo przyjemnym dla mnie blaskiem i ciepłem . Zacznie brakować tlenu, który jest tak ważny do życia, ból zamieni się w bezradność, a w momencie, gdy woda w pobliskim mini wodospadzie, głośniej niż zazwyczaj uderzy o spokojną taflę, na której dryfują wodne rośliny, emocje ze mnie upłyną, tak samo jak życie. Wtedy zdam sobie sprawę, że to koniec. Jest już za późno. O wiele. O całe życie. Na szczęście.
Tak bardzo bym chciała, żeby Bóg wysłuchał moich próśb, ale nie... On nie istnieje. Więc nie wysłucha , nie pomoże... Nigdy.
Gdybym miała tą odwagę wzięłabym długopis, kartkę i w końcu napisała te pieprzone listy pożegnalne, ale tym razem bym ich nie spaliła.
Nie tym razem.
Może kiedyś...Może kiedyś moja odwaga będzie na tyle wielka, że zdołam to zrobić i ukrócić własne cierpienia.
CZYTASZ
Samobójstwo nieidealne...
Teen FictionWalczę - walczę sama z sobą - o siebie. Nie wiem, czy moje życie zakończy się teraz, jutro, czy za tydzień. Kiedyś nastąpi. Na to czekam. 🏆 #18 w #samobójca 🏆 #8 w #samobójca (11.05.19) 🏆 #6 w #samobójca (12.11.20) 🏆 #4 w #samobójca (2...