Marcin- miłość 3

33 2 0
                                    

-ah, Seven, Seven, wybacz, że musiałeś tak długo czekać-powiedział kładąc się na łożku Adam
Marcin zamienił się w słuch. Czyżby Adam przepraszał Spętaną? A może... a może ktoś jest u niego w pokoju?!!
-Jumin, Jumin, Jumin... daj mi chwilę, nie wszyscy naraz.
Więc... jest ich więcej? Marcin był skonsternowany. Ale jak to?
-Zen? Ale jestem rozchwytywany, chyba jednak Spętana sobie poczeka z poznaniem informacji, gdzie ukryłem jej lekarstwa na raka, hm. Musi zrozumieć, że każdy ma swoje priorytety.
Więc... to nie była Spętana. Kamień momentalnie spadł Marcinowi z serca. Dalej miał szanse. Osunął się na ziemię przymykając oczy. Po chwili zacisnął jednak pięści. Nie po to tu przybył! Jego celem było przecież zdemaskowanie Adama. "Cholera..."- mruknął i ponownie zamienił się w słuch, lecz tym razem nie usłyszał już głosu Adama, ale jakiegoś mężczyzny. Był on niski i melodyjny, ale mimo to chłopak miał wrażenie, że właściciel głosu jest zamknięty w piwnicy. "Eh, głupie to. To pokój Adama, a nie piwnica... ale... chwileczkę... co w pokoju Adama robi do cholery jakiś dorosły mężczyzna?!!"- Marcin bił się ze sobą, by nie stanąć naprzeciwko okna i do niego nie zaglądnąć. Z rozważania "za i przeciw" tego ryzykownego pomysłu, wyrwał go jeszcze jeden głos. Tym razem wyższy, ale wciąż melodyjny i pociągający. Można było wywnioskować, że należy do młodego mężczyzny. Gdy Marcin zatracał się w głosie nieznajomego i prawie zapomniał już o najważniejszej zasadzie "chłopak + dziewczyna= normalna rodzina" coś nagle wylądowało parę centymetrów od niego. Marcin aż podskoczył, a wszystkie jego zmysły momentalnie się wyostrzyły. Spojrzał na dziwny przedmiot. Była to czerwona puszka z przyklejoną na przodzie karteczką. Marcin dyskretnie rozejrzał się dookoła, a potem jednym krótkim ruchem schwycił puszkę i schował ją pod kurtkę. Oby nikt tego nie widział. Chłopak od małego był uczony, że nie wolno kraść. Za to o włamywaniu się na czyjąś posesję nic nie było w przykazaniach. Po omacku oderwał karteczkę z przedmiotu i przeczytał po cichu:
"Weź idź już spod mojego okna, bo to się jakieś gejowe zaczyna robić"
Więc Adam wiedział...?
Marcin rzucił karteczkę na ziemię jak najdalej od siebie i po paru minutach był już na przystanku tramwajowym. "Jak to Adam wiedział? Przecież... przez całą drogę nie mógł nic podejrzewać... cholera...". Mimo złości i rozczarowania, które rozpływało się po Marcinie niczym Kinderek w ustach, chłopak był gotowy na podsumowanie całej akcji. Wyciągnął notatnik oraz ołówek i zaczął wszystko po kolei notować. Gdy Marcin znalazł się już pod swoim domem, był cały czerwony z emocji, a w ręce ściskał kilkanaście popisanych ze wszystkich stron kartek. Już wiedział. Ba! On był pewien. Na ostatniej kartce notatnika, pod wielkim czerwonym napisem "wniosek" widniały cztery starannie wypisane słowa:
"ADAM FILC TO PEDAŁ"

Prezentkowo (nieznane historie)Where stories live. Discover now