Bogaty bizmesmen - Tolgahan - i jego żona - Safak -powoduje wypadek w wyniku tego kobieta zapada w śpiączkę. Mężczyzna ukrywa prawdę przed swoim synem, mówiąc mu, że jego mama nie żyje...
Następnego dnia Amine i Tolgahan budzi telefon od brata. Lecz nikt nie odbiera.
-Może odbierzesz? – powiedziała dziewczyna
-Nie odbiorę, nikt nam nie będzie przeszkadzał. – odpowiedział.
-Ale może to coś ważnego. – nie odpuszczała dziewczyna.
-Kochanie... - przerwał jej.
-No dobrze. – przytuliła się do mężczyzny.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
***
W tym samym momencie w posiadłości.
-Gdzie jest tata. Ja chce do taty. – krzyczał chłopiec
-Pojechał do pracy. – odpowiedział Kerem
-Zawsze jak jechał to się ze mną żegnał. – zaczął płakać
-Chodź idziemy na śniadanie. – powiedział przytulając chłopca.
-A pójdziemy po Amine? – zapytał.
-Ona jeszcze pewnie śpi. – odpowiedział.
-To ją obudzimy. – chłopiec pobiegł do pokoju dziewczyny.
-Mercie nie wolno tak. – krzyknął. – Chodź idziemy na śniadanie bo Hafize będzie smutna.
-Ale ja chce żeby nakarmiła mnie Amine. – krzyknął.
-Zadzwonimy do taty i zapytamy się czy możemy obudzić Amine. Dobrze? – zapytał
-Dobrze! – odpowiedział.
Kerem dzwonił do Tolgahana lecz te nie odbierał.
-Widzisz tata jest zajęty i nie może odebrać telefonu. – powiedział.
-To nie obudzimy Amine? – zapytał.
-Nie, wczoraj późno poszła spać i teraz śpi. – odpowiedział.
-To dobrze idziemy na śniadanie. – powiedział zbliżając się do schodów.
Hafize i Ege akurat przyniosły do stołu płatki dla chłopca. Chłopiec usiadł przy stole i zaczął jeść śniadanie. Kerem przyszedł ze swoją żoną.
-Merice jedz bo zaraz do szkoły idziesz. – powiedziała Hafize.
-Nigdzie dziś nie idę puki tata nie przyjedzie. – krzyknął.
Nagle do domu wchodzi po cichu Amine i szybko wchodzi na górę i się przebiera w dresy. Po niej do domu wchodzi Tolgahan prosto poszedł do jadalni.
-Tato, tato wujek mi nie pozwolił obudzić Amine! – poskarżył się chłopiec
-To chodź obudzimy ją razem. – powiedział śmiejąc się.
Chłopiec szybko pobiegł na górę. Nie pukając do pokoju.
-Amine, Amine... - chłopiec krzyczał i wszedł do pokoju ale dziewczyna już nie spała zmywała makijaż.
-Mercie stój... - krzyczał Tolgahan ale dziecko już dawno weszło do pokoju.
-Dzień dobry! – powiedziała dziewczyna.
-Dzień dobry. Przepraszam za niego. – uśmiechnął się do dziewczyny.
-Nic się nie stało. – odpowiedziała
-Widzisz synu Amine już nie śpi teraz leć po plecak i jedź do szkoły.
-Pa pa... - powiedział chłopiec przytulając się do dziewczyny.
-Pa. – dziewczyna wstała i podeszła do szafy.
Tolgahan zamknął drzwi za synem i podszedł do Amine.
-Z chęcią bym się z tobą ożenił już. – powiedział podchodząc do dziewczyny
-Jak dla mnie to wszystko się za szybko dzieje. – odpowiedziała.
-Co ja poradzę, że zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. – przytulił się do dziewczyny.
-No ja tez się w tobie zakochałam jak tylko Ciebie zobaczyłam. – powiedziała
-Dobrze ja już musze do pracy jechać ale musze jeszcze z bratem porozmawiać.
Pocałował dziewczynę i wyszedł.
***
Zszedł na dół i zawołał brata:
-Kerem możemy porozmawiać? – wszedł do jadalni
-Dobrze już idę. – odpowiedział
Poszli do ogrodu i zaczęli rozmawiać:
-I jak tam wczorajsza randka bracie? – zapytał z ciekawości Kerem
-Dobrze, oświadczyłem się Amine. – śmiechnął się
-To dobrze, ale co z Safak? –zapytał
-Teraz pojadę do szpitala do ciotki i powiem, że mam dla niej parę dokumentów do podpisania i może nie będzie czytać tylko podpisze. – odpowiedział na pytanie brata.
-Pomóc może w czymś? – zapytał
-Nie poradzę sobie. To ja już pojadę. – powiedział odchodząc