VI

3.6K 338 26
                                    

Minęło już kilka tygodni od wieczornego spotkania dwóch chłopców. Po tym miłym incydencie ich relacje znacznie się polepszyły i można było ich już nazwać prawdziwymi przyjaciółmi. Razem przesiadywali na przerwach czy po lekcjach. Spędzali czas na rozmowach, spacerach oraz głupim wydurnianiu się przy konsoli czy zwykłym obijaniu się.

Do tego wszystkiego dołączyła także rudowłosa przyjaciółka Sebastiana, Vivien. Dobrze dogadywała się z nowym, młodszym członkiem ich małej "rodzinki". Było jednak widać, że ten na razie nie był zainteresowany przyjaźnią z następną osobą. Znała Yoshidę z widzenia i wiedziała, że to pewnie nowa sytuacja dla niego i całkowicie rozumiała jego nastawienie. Jednak wiedziała, że to się wkrótce zmieni.

Blondyn mógł szczerze powiedzieć, że ten okres był jednym z najlepszych, jak nie najlepszym w jego życiu. Jednak jest i druga strona medalu.

Od jakiegoś czasu demon odczuwał głód, jednak było gorzej niż za pierwszym razem. Najgorsze w jego sytuacji było to, że przez ów potrzebę był odczuwalny także ból. Tak nieznośny oraz wielki, że chłopak rozdrapał sobie skórę na rękach. Chciał zagłuszyć tamten innym rodzajem bólu, bardziej przyziemnym.

W końcu różowooki doszedł do wniosku, że trzeba zrobić coś z tym przykrym faktem.

~*~

Yami wbiegł do domu jak poparzony. Nie zważając na to czy podepta coś po drodze lub przewróci się o dywan w przedpokoju ruszył do swojego pokoju. Na schodach rozbierając się z kurtki prawie wywrócił się na nich, a gdy zrzucał plecak z pleców ten o mały włos by się z nich sturlał.

Drzwi uderzyły o ścianę z łoskotem, gdy ten zamaszyście je otworzył. Srebrna klamka zostawiła wgłębienie w miejscu gdzie uderzył metalowy przedmiot, jednak chłopak miał ważniejsze rzeczy na głowie niż jakaś tam ściana. Nie zwrócił też uwagi na karteczkę przyczepioną do lodówki czy pozostawiony obiad dla niego na blacie. Dla niego liczyło się teraz tylko to aby wyjść jak najszybciej się dało.

Yami w pośpiechu zmienił flanelową koszulę w kratę na szarą bluzę z napisem "Arkansas", a czarne rurki, które miał na nogach, na stare jeansy. Gdy spiął górną część włosów w mały koczek był już gotowy. Z dużego biurka wziął telefon oraz klucze, które wcześniej tam zostawił i niczym gepard pobiegł do wyjścia.

Po wyjściu z domu chłopak od razu pokierował się w stronę slumsów.

~*~

Na różanym niebie zamiast małych, migocących punkcików pojawiały się mleczne jak i granatowe chmury. A raczej te drugie przeganiały ze swojego terytorium swoje delikatniejsze poprzedniczki, wiatr zdawał im się w tym pomagać.

Brudne oraz zniszczone blokowiska oświetlone były pomarańczowym blaskiem latarni, a z okien na ulicę wypadało mdłe światło żarówek. W jednym oknie było widać ubogą rodzinę, w drugim młodych dorosłych, którzy przedwcześnie się stoczyli. Inne okienka zasłonięte były różnokolorowymi zasłonami czy firankami.

Wszystko to komponowało się razem w harmonie i można było otrzymać z tego klimat. Piękny na swój sposób.

Lecz blondwłosy chłopak nie był w stanie napawać się tym widokiem. Skrył się w dużym kapturze bluzy i starał uspokoić rozszalałe nerwy. W myślach powtarzał jak mantrę, że wszystko dobrze się skończy i nikt nie ucierpi.

W trakcie tego wszystkiego jego porcelanowe dłonie zajęte były skubaniem mankietów bluzy lub wyłamywaniem palców. Próbował skupić się na wszystkim innym niż myślenie. Chciał przez chwilę stracić świadomość, a gdy już by się obudzi, wszystko byłoby po staremu. Spokojnie oraz nudno.

Ty demonem? | ✔ [trash af]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz