Psi psi... To ja... Spróbuje w narrację trzecioosobową oke? Oke.
Kiedy oddaliłem się już od kawiarni szybko pobiegłem do... Tak tej mniej zaludnionej części miasta. Tam Wdrapałem się na jakiś budynek i usiadłem na jego skraju. Po chwili poczułem jak ciepłe łzy płyną po moich policzkach. Szybko je wytarłem. Czemu płacze? Nic takiego się przecież nie stało. Już za chwile do płaczu dołączył śmiech, stawał się on coraz głośniejszy i bardziej przerażający.
- Przecież dobrze wiesz czemu płaczesz idioto... - szepnąłem do siebie. - Z tego samego powodu, z którego uciekłeś z kawiarni. ( wytłuszczone będą fragmenty, kiedy Yami prowadzi rozmowę ze sobą samym) On cie nie potrzebuje. Ma swoją przyjaciółkę.
- Zamknij się!! On mnie lubi! - teraz już krzyczałem
- Gdyby tak było interesowałby się też tobą, a nie tylko tą głupią dzi*ką. - ten szyderczy głos... o nie to znowu się dzieje.
- Zostaw mnie! Nie wykorzystuj tego, że mam słabszą chwilę, nikogo nie skrzywdzę! - zachowywałem się jak chory psychicznie. Szarpałem się za włosy i śmiałem się przez płacz.
- Ojojoj... jeszcze się zdziwisz... - przy tych słowach przeszła mnie fala dreszczy.
Nie miałem kontroli nad własnym ciałem. Mogłem obserwować tylko to co się z nim teraz dzieje. Zaśmiałem się jak prawdziwy psychopata i pobiegłem w nieznanym kierunku. Były momenty kiedy traciłem tą kontrole nad ciałem i moje sadystyczne oraz żądne krwi oblicze sprawowało nade mną władze. Teraz zapewne wybierałem się na mord.
-------------7-067-=]t05ot[9ujer948329]5-203\-9w04982374-189=9&*&(&)_()(*)(*
HEJJJJJJJJ KOLEJNY ROZDZIAŁ LEJDIS END DŻENTELMENS
wyszło supi. <3
pa pa kluski *^*
+#88#-+-_---------+-++------#-+++++--------&--
Miasto powoli zaczynało zanurzać się w kolorach nieba. Temperatura powoli spadała przez co ludzie na spacerach zaczynali już odchodzić
w stronę domów. Chodniki oświetlały już lampy aby miasto nie tonęło w bez granicznej ciemności. Było około osiemnastej. Wiadome jest, że o tej godzinie nie spotka się nikogo spacerującego po Mieście, szczególnie w mniej zaludnionej i bardziej niebezpiecznej części miasta. Jednak przechadzał się tam chłopak. Ręce miał schowane w kieszeniach bluzy
a kaptur naciągnięty na głowę. Nie było widać mu całej twarzy acz można było zobaczyć jak się uśmiecha. Nie był to uśmiech radości, tylko złowieszczy i psychiczny. Czasami chichotał cicho i mówił do siebie pod nosem.
Każdy kto przechodził obok starał się to robić jak najszybciej. Było to spowodowane strachem, nie tylko przez to, że zachowywał się jak chory psychicznie ale i przez to, że jego ubiór zdobiły plamy szkarłatnej cieczy. Nikt nie musiał się długo zastanawiać aby wiedzieć, że to krew. Nikt także nie był na tyle głupi aby coś mu napomknąć o tym, że jest dziwny czy podejrzany. Każdy na pierwszy rzut oka widział, że ten na pozór słodki chłopak jest nieprzewidywalny oraz niebezpieczny. Jak mówiłam, każdy się bał.Niespodziewanie chłopak wbiegł w ciemną uliczkę aby następnie wdrapać się na dach, któregoś z otaczających go budynków. Gdy znajdował się już na górze, położył się oraz głośno zaśmiał.
- Chyba po takim duuuużym
i obfitym polowaniu czas abym podzielił się z tobą przestrzenią, co?
- Wypadałoby... - Yami już zaczynał tracić nadzieje na to, iż temu obliczu znudzi się zabijanie niewinnych
i wysysania z nich drogocennej krwi.
- A proszę Cie bardzo.Yami znów poczuł te nieprzyjemne dreszcze, przeszyły go od stóp po sam koniec głowy. Pomimo tego przez chwile czuł radość, że już ma władze nad własnym ciałem. Niestety te uczucie trzymało go tylko przez moment aby zastąpił je rozpacz
i strach.
Bał się, że to wszystko się powtórzy.
Nie chciał zabijać i jeszcze czerpać
z tego korzyści. W tej chwili brzydził się sobą a raczej tym drugim sobą.Włączył komórkę aby sprawdzić godzinę ale jego uwagę przykuło coś innego. Ponad dwadzieścia nieodebranych połączeń od Seby
i trochę mniej od Viv oraz kilkanaście wiadomości od przyjaciela. Na sam widok tego wszystkiego zakuło go serce. Sebastian chciał tylko poprawić mu humor a ten przez jedną chwile zwątpienia uciekł. Było mu głupio. Przeklął cicho pod nosem i biegiem ruszył do domu, na dzisiaj miał dość wszystkiego.Lecz nie wiedział, że przez ten cały czas ktoś mu się przyglądał. Był to chłopak, starszy o mniej więcej rok od Yami'ego. Victor, bo tak nazywał się ów młodzieniec, skądś kojarzył tą czuprynę wystającą spod kaptura. Ten wzrost i tak bladą cerę. Był to chłopak z jego szkoły, rok młodszy od niego. Mocno się zdziwił widząc tu tego odludka w dodatku w bluzie
z dziwnymi plamami. Słyszał także jego "rozmowę". Niepokoiło to Victora. Młodszy wyglądał jakby przed chwilą udało mu się wygrać bójkę. Postanowił zbadać tą sprawę. Najlepiej pogadać z blondynem jutro w szkole lub poza nią. W celu obmyślenia strategii udał się do swojego lokum.------:-;-^*!&^!*&#$$^:-;':'/639793
Na dzisiaj taki krótki ;-;
Przepraszam :")
Następny będzie dłuższy xd
CZYTASZ
Ty demonem? | ✔ [trash af]
Dla nastolatkówChłopak, który uważa się za potwora i twierdzi, że każdy kto odkryje jego sekret znienawidzi go jak jego rodzice. Spotyka jednak na swojej drodze kilka osób, które choć trochę zmienią jego światopogląd. Jeden z nich zbliży się do niego nawet bardz...