VII

3.3K 311 73
                                    

— O matko... — westchnął chłopak, rzucając się na swoje łóżko.

Był zmęczony tym, co się dzisiaj stało. Może nie tyle co fizycznie, a psychicznie. Nawet jak dla niego, było to za dużo wrażeń. Nie codziennie bawił się w wampira i bił z osiłkami. Jedyne, o czym w tamtej chwili marzył to głęboki oraz słodki sen, w którym nikt ani nic by mu nie przeszkadzało.

Wtulił nos w gruby, turkusowy koc i przymknął oczy. Przez chwile leżał tak z głową w chmurach, nie dbając o to, czy pobrudzi coś butami lub umorusaną krwią bluzą.

— Yami, skarbie! Chodź do nas na dół! — krzyknęła z dołu jego matka, przerywając mu ten błogi moment.

Jasnowłosy cierpiętniczo dźwignął się z posłania, towarzyszyło mu przy tym ciche skrzypienie mebla. Będąc już u drzwi prowadzących na korytarz, przypomniał mu się jeden istotny szczegół. Jego bluza oraz zapewne twarz nadal były pokryte czerwoną cieczą.

Z westchnieniem udręki skierował się do szafy, aby następnie udać się w kierunku łazienki, jednak już z czystą koszulką.

Po kilku chwilach wyszedł z jasnego pomieszczenia, ubrany był w zwykłe dresy oraz przy dużą koszulkę z napisem "No game No life". W takim stroju zszedł na dół, konkretnie do kuchni gdzie siedzieli jego opiekunowie.

— Coś się stało? — zapytał chłopak, opierając się o blat kuchenny.

— Chodź, usiądź — zachęciła gestem dłoni chłopaka, aby usiadł obok niej.

Demon z widocznym trudem zajął miejsce obok swojej matki, aby następnie wbić w nią znudzone spojrzenie. Nie miał dzisiaj ochoty na żadne fanaberie swoich rodziców.

— Musimy ci coś powiedzieć... — kobieta wzięła głęboki wdech i spojrzała Yoshidzie smutno w oczy. - Razem z twoim ojcem musimy wyjechać w sprawie pracy do Berlina. Gdyby nie to, że jestem współwłaścicielem jego firmy, zostałabym z tobą. Przepraszam... — powiedziała na jednym wdechu, trzymając zimną dłoń syna.

— Mogliście wymyślić coś bardziej kreatywnego. Jeśli tak mnie tu nie chcecie mogliście mnie po prostu wykopać z domu, po co tyle zachodu? — odpowiedział sucho. Jednak coś w nim pękło. Nigdy nie przypuszczał, że jego "rodzicom" chce się wymyślać takie brednie.

— Skarbie to nie tak... — jej dłonie delikatnie się trzęsły z nerwów. Nie chciała, aby to tak wyglądało.

— A niby jak? Jakie mam mieć inne wyjaśnienie na to, że moi niby rodzice nagle stwierdzili, że sobie wyjadą bez ich podopiecznego? Do tego odkąd kurwa pamiętam, mieliście mnie głęboko gdzieś — spojrzał z bólem wymalowanym na twarzy na Natashę — Nie musieliście trzymać takiego zwierzęcia jak ja w waszym cudownym życiu. Mogliście mi przynajmniej oszczędzić tego wzroku, przepełnionego odrazą. Gdzie się podziało twoje dobre serduszko Natasho? — syknął w jej stronę blondyn.

— Nie tym tonem do matki — warknął jego ojciec.

Demon zaśmiał się cierpko na jego upomnienie.

— Wiecie co? Jedźcie sobie, gdzie chcecie, wali mnie to. Po prostu zostawcie mnie w spokoju, tak jak to było przez ostatnie kilkanaście lat — odpowiedział chłopak, gwałtownie wstając z krzesła i idąc w stronę schodów.

Nagle na nadgarstku poczuł ciepłą dłoń rudowłosej. Kobieta chciała przyciągnąć go do uścisku i wytłumaczyć, powiedzieć co siedzi teraz w jej głowie i co mówi jej serce, ale demon się wyrwał. Gdy był już na schodach, rzucił jej ostatnie spojrzenie pełne pogardy i poszedł do swojego pokoju.

~*~

Na parapecie siedział skulony chłopak. Głowę miał ułożoną na kolanach, co ułatwiało wpatrywanie się w atramentowe niebo, na którym rozsiane były błyszczące punkciki. Co jakiś czas na jego ulicy, przejeżdżało auto, oświetlając okno, jak i dom, reflektorami.

Jego jasne włosy opadały mu na truskawkowe oczy, przez co, co jakiś czas musiał odgarniać je za ucho. Chciał widzieć piękne konstelacje zdobiące nieboskłon. Szukanie ich przynajmniej trochę osłodziło mu dzisiejszy dzień.

Nagle po pokoju rozległo się pukanie. Osoba po drugiej stronie drzwi nie słysząc zgody na wejście lub żadnej innej odpowiedzi, weszła do środka. Ów osobą była jego matka. Widząc Yamiego w takiej pozycji westchnęła cicho.

— Kochanie, nie chcesz ze mną obejrzeć filmu? Możemy nawet obejrzeć jakieś anime, jak chcesz... — kobieta nadal próbowała jakoś pocieszyć syna.

Jedyne co jej odpowiedziało to cisza. Demon nawet nie raczył ruszyć się z miejsca, gdyby nie to, że oddychał, można byłoby uznać go za manekina lub lalkę.

— Ja wiem, że jesteś na nas zły za to wszystko, co się stało. Jestem też świadoma tego, że zwykłe "przepraszam" nic nie zmieni. Nie odda ci tych wszystkich lat, gdy powinnam być z tobą. Też jestem na siebie zła, jestem wręcz rozczarowana swoim zachowaniem. Dlatego, mam nadzieję, że przemyślisz to wszystko i jednak nam wybaczysz — rudowłosa smutno się uśmiechnęła — Wyjeżdżamy z tatą o dziewiątej, a wcześniej jeszcze robię śniadanie, twoje ulubione. Dlatego, jeśli chcesz, możesz wstać rano i się z nami pożegnać. Dobranoc Yami, kocham cię — powiedziała łamliwym głosem, zostawiając chłopaka samego.

W czasie gdy jego rodzicielka mówiła, on mimowolnie wpadł w pewien rodzaj letargu i nie mógł skupić się na niczym innym niż na jej słowach. Otrząsnął się, gdy usłyszał dźwięk zamykania drzwi.

Yoshida spojrzał na widok za oknem i zauważył, że gwiazdy schowały się za ciemne chmury...  

_____________________

Trochę to pozmieniałam.

Wydaję mi się, ze teraz jest lepiej, so... dziękuje za czytanie i...

OH MY HOLY YEEZUS TO JUŻ MA 18K WTF

Ty demonem? | ✔ [trash af]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz