Zawsze myślałam, że mogę go nienawidzić. Nienawiść do niego była dla mnie codziennością. A jednak się myliłam, nawet nie wiedziałam jak bardzo...
Mam na imię Hermiona. Uczę się w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Moim najlepszym przyjacielem jest Harry. Tak, to ten słynny Harry Potter, Wybraniec, Chłopiec, Który Przeżył. Nazywajcie go jak chcecie. Dla mnie zawsze był tylko Harry'm. Moją przyjaciółką jest Ginn. Zaprzyjaźniłyśmy się w piątej klasie i od tej pory jesteśmy prawie nierozłączne. Oboje kocham jak rodzeństwo. Ginny jest jak młodsza siostra, a Harry jak starszy brat. Jest jeszcze Ron. On jest dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Wydawało mi się, że zawsze będziemy tylko przyjaciółmi, ale podczas wojny coś się zmieniło. Znacznie się do siebie zbliżyliśmy. Oddwóch miesięcy jesteśmy w bardzo szczęśliwym związku. Nie wiem czy to ten jedyny, ale ogromnie mi na nim zależy. Pożyjemy, zobaczymy. O czym to ja...? A, już wiem! Moim największym wrogiem jest Draco Malfoy. Wredny, zapatrzony w siebie, okrutny i bezduszny Ślizgon. Nasza „wojna" trwa już od siedmiu lat. Odkąd sięgam pamięcią wyzywał mnie od gorszych, szlam i wyżywał się na mnie. Nie tylko słownie, ale także fizycznie. Podczas mojej wizyty w Malfoy Manor, która tak na marginesie nie była miła, znęcał się nade mną, torturował mnie i obrażał do woli. Kiedy z pomocą Zgredka uciekliśmy stamtąd, byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Moje szczęście nie trwało jednak nawet kilka minut. Zgredek... odszedł na zawsze. Gdy wojna się skończyła mogłam wrócić do normalności. No... mniej więcej. Znalazłam rodziców, ale bardzo długo trwało zanim mnie sobie przypomnieli. W Hogwarcie, mimo że mam przyjaciół i Rona, czasami czuję się samotna. Dlatego prowadzę pamiętnik, w którym zapisuję to, czego nie chcę powiedzieć.
Moja opowieść zaczyna się pierwszego dnia szkoły na uczcie powitalnej. Jako uczennica siódmego roku, po wyjściu z pociągu udałam się w stronę powozów. Teraz je widziałam. Ogromne i czarne. Ich smutne oczy spoglądały na mnie z zaciekawieniem. Wychudzone ciała były przerażające. Podeszłam do jednego z nich i pogłaskałam go po głowie.
- Testrale to piękne stworzenia, prawda? – zapytał jakiś cichy głos. Poznałam go od razu.
- Hej Luna. Tak to prawda – odpowiedziałam. – Z jednej strony cieszę się, że je widzę, ale z drugiej strony, ile musiałam poświęcić, by je zobaczyć.
- Masz rację – powiedziała Luna. – Ja jednak myślę, że skoro i tak widzi się śmierć kogoś bliskiego, to w zamian można zacząć widzieć te wspaniałe istoty.
- Cześć Luna – przywitał ją Harry, który właśnie do nas podszedł. – Dziewczyny, wsiądźmy już do powozu, bo za chwilę wszystkie będą zajęte.
Zgodziłyśmy się i zaczęłyśmy gramolić się na pojazd. Kiedy powozy ruszyły zorientowałam się, że na moje nieszczęście, w następnym pojeździe siedzi nie kto inny jak Draco Malfoy. Naprzeciwko niego siedzieli jego kumple: Blaise Zabini i Theodor Nott. Obok platynowłosego siedziała, klejąca się do niego Astoria Greengrass. Była ona jedną z najbardziej nielubianych przeze mnie Ślizgonek. Co prawda nie znałam blisko żadnej z uczennic Domu Węża, ale siedziałam z niektórymi na lekcjach. Na przykład Pansy Parkinson. Myślałam, że będzie wredna i samolubna, ponieważ jest przyjaciółką Draco, a przysłowie mówi: „Z kim przystajesz, takim się stajesz". W tym przypadku przysłowie jednak nie miało racji. Pansy okazała się bardzo miłą i życzliwą dziewczyną. Jest inteligentna, a jej ulubionym przedmiotem są zaklęcia, na których razem siedzimy. Moją ulubioną lekcją również są zaklęcia, więc mamy wspólny temat do rozmów. Mimo tego, że nie rozmawiamy za często, polubiłyśmy się i czasami pomagamy jedna drugiej. Kolejną znośną Ślizgonką jest Daphne Greengrass. Nie za bardzo mogę coś o niej powiedzieć, bo rozmawiałam z nią może z pięć razy w życiu, ale pewną rzeczą jest to, że ma ona zupełnie przeciwny do siostry charakter. Ginny siedzi z nią na eliksirach i powiedziała, że jest to inteligentna, uczynna, szczera i zabawna dziewczyna, która kocha lekcje Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Na początku ciężko mi było w to uwierzyć, ale po kilku rozmowach z Daphne przekonałam się, że Ginn mówiła prawdę. Nadal nie mogę zrozumieć jak siostry mogą mieć tak odmienne charaktery. Ale dość już o Ślizgonkach. Wróćmy do mojej historii. Gdy dojechaliśmy do zamku, wszyscy udali się do Wielkiej Sali, w której jak co roku miała się odbyć uczta. No właśnie miała. Po wejściu do Wielkiej Sali zobaczyłam zakapturzoną osobę, w czarnej pelerynie trzymającą różdżkę przy szyi McGonagall, czyli obecnej dyrektorki Hogwartu. „Śmierciożerca" nasunęło mi się. „Nie to niemożliwe. Voldemort nie żyje. Wszyscy Śmierciożercy trafili do Azkabanu" myślałam. Okazało się, że nie wszyscy.
- Witajcie! Nazywam się David Roberts i jestem Śmierciożercą – przedstawił się mężczyzna w pelerynie. – Jestem tu ze względu na pewną osobę, z którą mój pracodawca ma niewyjaśnioną sprawę do załatwienia – poinformował nas. „Harry. To po niego tu przyszedł" pomyślałam od razu. – Osobą, której potrzebuję jest... panna Hermiona Jean Granger. – Aż zachłysnęłam się powietrzem. Ja? Jak to możliwe? Który ze Śmierciożerców ma ze mną coś do załatwienia. Przemyślałam szybko sprawę i już wiedziałam o kogo chodzi. Bellatrix. To ona miała ze mną „niewyjaśnioną sprawę", jeśli można to tak nazwać. Gdy przebywałam w Malfoy Manor, Bella postanowiła mnie zabić. W związku z tym, że jej się to nie udało, postanowiła mnie podstępem ściągnąć do siebie i zakończyć robotę. Jestem pewna, że to nie powinno być legalne. To jest szantaż, jestem przekonana. Gdybym się nie zgodziła na pójście z mężczyzną, on zabiłby prof. McGonagall.
- Zgadzam się – powiedziałam występując z grupy uczniów. – Pójdę z tobą do twojego pracodawcy.
- Och, jaka grzeczna dziewczynka – zironizował mężczyzna. – Powiedziano mi, że będzie trudniej. Miałaś stawiać opór, a ja mógłbym wtedy zrobić tu niezłą rozróbę. No, ale skoro tak potulnie do mnie przyszłaś, unikniemy niepotrzebnego bałaganu.
- Czy mogłabym dowiedzieć się chociaż, kto jest twoim pracodawcą? – zapytałam.
- Wydaje mi się, że nie – odparł mężczyzna z kpiącym uśmiechem na ustach.
- A czy mogę pożegnać się przynajmniej z przyjaciółmi? – chciałam wiedzieć.
Mężczyzna zamyślił się i po chwili rzekł – Dobrze, byle szybko. Mój pracodawca chce Cię jak najszybciej.
Podeszłam do moich przyjaciół.
- Słuchajcie – zaczęłam, ale Ginny mi przerwała.
- Miona, nie możesz z nim jechać! – wykrzyknęła. – A co jak nie wrócisz?!
- Uspokój się Ginn – poprosiłam ją. – Jestem na 90% pewna, że to Bellatrix chce mnie wykończyć, dlatego też jest bardzo prawdopodobne, że już nigdy się nie zobaczymy. Chciałabym Wam coś dać. To magiczna biżuteria. Dla ciebie Ginn mam naszyjnik z sercem, dla ciebie Harry łańcuszek z ponurakiem, a dla ciebie Ron bransoletkę z moim imieniem. Nie są to zwykłe ozdoby. Dzięki nim będziemy mogli się porozumiewać. Ja mam bransoletkę z czterolistną koniczyną. Dzisiaj, punktualnie o północy wyślę wam wiadomość. Jeśli nie dostaniecie żadnej wiadomości, poczekajcie do jutrzejszego dnia. W południe wyślę wam następna wiadomość. Jeżeli jutro o północy nie dostaniecie wiadomości, to znaczy, że nie żyję. Jeśli dostaniecie wiadomości, możecie też wysłać do mnie coś podobnego. Ja będę wysyłała wiadomości w południe i o północy, a Wy o szóstej i osiemnastej. Zrobimy tak ponieważ nie testowałam jeszcze tej biżuterii, a przede wszystkim żeby nas nie nakryli – wyjaśniłam im najszybciej jak mogłam. Przytuliłam Ginn i Harry'ego, pocałowałam czule Rona i wróciłam do Śmierciożercy. – Jestem gotowa – poinformowałam go.
- Znakomicie – ucieszył się. – Daj mi rękę. – Rzuciłam mu zniesmaczone spojrzenie. – Musimy się teleportować, a ty nie znasz miejsca docelowego. – W końcu dałam mu rękę. Złapał ją pewnie i nagle poczułam charakterystyczne szarpnięcie w okolicach pępka. Znaleźliśmy się, jak podejrzewałam w Malfoy Manor. Pan David Roberts zaprowadził mnie do ogrodu. Było w nim ponuro i pusto. Nie rosły tu żadne kwiaty czy drzewa. Na środku ogrodu stała samotna kamienna ławka. Na niej siedziała kolejna zakapturzona postać.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Hejka! Mam kilka starych oneshotów, którymi chciałabym się z wami podzielić. Co prawda pisałam je jakieś dwa lata temu i poprawiam je jak mogę, żeby nie przedstawiały kompletnych bzdur, które kiedyś wystukałam. Jednak nie chcę kompletnie ich zmieniać, dlatego nie bijcie mnie za ambitność tej twórczości. Gwiazdkujcie, komentujcie, itd. Mam nadzieję, że miłego czytania :D
Wasz Aniołek
CZYTASZ
Thumbnails and One-Shots
FanfictionKrótkie opowiadania związane z różnymi filmami, książkami i serialami. Życzę miłego czytania :)