Ten tekst zrobił na mnie tak duże wrażenie, że aż upuściłam notes. Po chwili jednak wzięłam się w garść. Podniosłam zeszyt, który odtąd miał być moim pamiętnikiem, umoczyłam pióro w kałamarzu i zaczęłam pisać.
Drogi Pamiętniku!
Ten dzień był strasznie szalony. Zaczął się zwyczajnie. Rano wstałam, zjadłam śniadanie i przyszykowałam wszystko na wyjazd do Hogwartu. Po wyjściu z pociągu usiadłam w powozie razem z moimi przyjaciółmi i pojechaliśmy do zamku. Wysiedliśmy z powozów i udaliśmy się do Wielkiej Sali. To miał być normalny rok. Jednak los czasami płata figle i dziś przyszła chyba kolej na mnie. Moje życie wywróciło się do góry nogami, kiedy Śmierciożerca David Roberts powiedział, że przybył do Hogwartu po mnie. Oznajmił, że jego PRACODAWCA ma ze mną jakieś niewyjaśnione sprawy do załatwienia. Zgodziłam się pójść, ponieważ w przeciwnym razie on zabiłby McGonagall i zniszczył Wielką Salę. Razem z Robertsem przeteleportowałam się do Malfoy Manor, jednej z najbardziej nielubianych przeze mnie posiadłości. Na miejscu czekał na mnie nie kto inny, jak Draco Malfoy. Pomimo wszystkiego co kiedykolwiek mi zrobił, nie spodziewałam się, że to on to wszystko wymyślił. Byłam prawie pewna, że to Bellatrix chce mnie wykończyć, po tym, jak w lato uciekłam z Malfoy Manor z pomocą Zgredka. Draco Malfoy odesłał Davida i zaczął ze mną rozmawiać. Po tej dziwnie miłej wymianie zdań związał mnie, zakneblował i wrzucił do niedużego pokoju wyglądającego na sypialnie. Znalazłam tam idealnie pasujące na mnie ubrania, kilka moich ulubionych książek i przybory toaletowe. Malfoy pomyślał o wszystkim. Zostawił mi nawet ten notes, z krótką wiadomością, która mnie zszokowała. Draco Malfoy, ten dumny, arystokratyczny kretyn mnie przeprosił. Nie osobiście, ale mam to na piśmie, więc na pewno się nie wykręci. Nie mam pojęcia czego on ode mnie chce. Punktualnie o północy wysłałam Harry'emu, Ronowi i Ginny wiadomość. Jutro się przekonam, czy moja biżuteria działa. Jestem ciekawa, czy ten dupek będzie mnie torturował. Jutro, a właściwie już dzisiaj się o tym przekonam.
Po skończeniu opisu mojego wczorajszego dnia, zamknęłam notes i odłożyłam go do szafki przy łóżku. Przyjrzałam się mojemu posłaniu. Rama łóżka była oczywiście z mahoniu, pościel miękka i delikatna, ze złotego materiału podobnego do satyny... Chwila! To była satyna! Zasłony nad łóżkiem również były zrobione z satyny, ale nie złotej, tylko czerwonej. Znalazłam w szafie satynową piżamę w kolorze nieba i udałam się do łazienki. Dopiero teraz przyjrzałam się dokładnie pomieszczeniu. Kafelki podłogowe były szafranowe, a te na ścianach bladoniebieskie. Szafki były drewniane, w kolorze nieba. Wanna, toaleta i umywalka były białe. Nad umywalką wisiało ogromne lustro. Wzięłam gorącą, odprężającą kąpiel. Po wyjściu z łazienki położyłam się na łóżku z książką w ręku, ale nie przeczytałam nawet pięciu stron, a już spałam.
Śniło mi się, że jestem sama w ciemnej jaskini. Moje ręce i nogi są związane grubymi, szorstkimi sznurami. Na prawo od siebie słyszę plusk wody. Rzeka. Spróbowałam wstać, jednak więzy ograniczały moje ruchy. Czekałam. Minęło dużo czasu zanim usłyszałam kroki. W polu mojego widzenia pojawił się jakiś chłopak. „Co on tu robi?" pomyślałam.
- Cześć Mionka – odezwał się Ron. Jednak to nie był on. Wyglądał jak mój chłopak, miał jego głos, ale to nie był on. – Jak ci tutaj leci?
- Jak mi tu leci? – powtórzyłam z niedowierzaniem. – Jestem uwięziona w jakiejś ciemnej i brudnej jaskini, związana i bezbronna, a ty pytasz jak się miewam? Jest mi tutaj wspaniale – oznajmiłam z sarkazmem.
- To dobrze, ponieważ spędzisz w tej jaskini resztę swojego nic nie wartego życia, które tak na marginesie, nie będzie długie – spojrzałam na niego w chwili, gdy ton jego głosu się zmienił. – Miona, jestem tu. Nic ci ze mną nie grozi. – To był mój Ron. Podbiegł do mnie i przytulił. Machnął różdżką i poczułam, że nie jestem już związana.
CZYTASZ
Thumbnails and One-Shots
FanfictionKrótkie opowiadania związane z różnymi filmami, książkami i serialami. Życzę miłego czytania :)