Rozdział 31 "Nie pokonasz mnie"

365 28 8
                                    

Przepraszam, że tak długo, ale jakoś nie mogłam się zabrać do tego rozdziału.

Obrazek z anime "Akame ga kill". Akame vs Kurome.

___________________________________________________________________

Obudziła się na kolanach Toma, co było dla mnie strasznie krępujące. Kiedy zrozumiałam, że usnęłam na jego nogach myślałam, że spale się ze wstydu. Byłam cała czerwona, a Marvolo śmiał się z mojej miny. Obraziłam się na niego. Później zaczął mnie przepraszać.

- Czemu jesteś na mnie zła, za to że śmieje się z Twojej reakcji? - spytał.

- Bo śmiejesz się ze mnie. - odpowiedziałam.

- Nie z Ciebie. Z Twojej reakcji.

- Pff.

-Przecież przeprosiłem. Alice. - nachylił się nade mną i dmuchnął mi w szyję.

- Tom! - zakryłam kark.

- Sorry, sorry. Już nie będę. - uśmiechnął się. Wyglądał tak uroczo. Nie mogę uwierzyć, że on był mordercą.

- Jesteś dziwny. - stwierdziłam.

- Dzięki. - powiedział sarkastycznie.

- Za życia też taki byłeś?

- Którego?

- Jak byłeś Tomem, bo jakoś trudno mi wyobrazić sobie tą łysą pałkę, żartującą z kogoś.

- „Łysą pałkę"? - spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. - Co to miało znaczyć. - wyprostował się i przybliżył.

- No bo byłeś łysy i jakby to ująć nie obrażając Cię? Wiesz wiele osób wtedy uważało, że za dużo w głowie nie masz.

- Ciekawe kto?

- Wiele osób. Chodzi o to że nikt mądry nie zabije połowy czarodziei, by potem nim rządzić.

- Doprawdy? - nie zmieniał swej postawy.

- No tak. Wiadomo, że taki ktoś źle kończy. Tak to już jest w historii.

- Nie wyobrażaj sobie, że możesz mnie obrażać tylko dlatego, że jestem jedynie wspomnieniem. - zagroził. Zaczynał mnie przerażać. Ale nie zamierzałam mu tego pokazywać.

- Tak, tak. - machnęłam ręką. - Nie denerwuj się tak. Powinieneś popracować nad dystansem do siebie. No, to co z moim pytaniem?

Odpowiedziała mi cisza. Marvolo wciąż patrzył na mnie wrogo.

- Przepraszam, że nazwałam Cię łysą pałką. Poprawię zatem swoje pytanie. Czy byłeś taki, będąc Tomem, a nie Voldemortem?

- Alice, to niczego nie zmienia.

- Przepraszam.

- Pamiętaj, że jesteś jedyną osobą na całym świecie dla, której jestem miły. Nie zepsuj tego.

- Dobrze. To co z pytaniem?

- Ech. Może sprostujmy. Ja zawsze byłem i Voldemortem i Tomem Riddlem. - usiadł na kanapie, a ja zaraz do niego dołączyłam.

- No tak, ale wiesz o co mi chodzi. O takie „cykle" Twojego życia. - zrobiłam cudzysłów w powietrzu.

- Rozumiem. A jeśli chodzi o odpowiedź, to nie. Nigdy nie byłem taki jak teraz.

- Czyli nigdy się nie uśmiechałeś?

- Nie.

- Jesteś nienormalny. - skomentowałam.

False Accusations/Niewinna [Zakończone]Where stories live. Discover now