Rozdział 15 "Niczym Sherlock Holmes"

464 34 9
                                    

W tym rozdziale będzie się trochę działo. I jak pisałam ostatnio, ten jest dłuższy, może nie tak bardzo jak przypuszczałam, ale i tak dobrze.

__________________________________________________

Pierwszy tydzień ferii minął dosyć spokojnie. Całe dnie spędzałam w towarzystwie Emily, po kilku dniach postanowiłyśmy, że na okres ferii przeprowadzi się do mojego pokoju. Nocami gadałyśmy o tym co lubimy w szkole i czego nie znosimy. Żartowałyśmy o nauczycielach i uczniach. Emily była bardzo miła i zabawna. Zdziwiło mnie tylko, to że ani razu nie spytała mnie o to, o co każdy, kto się do mnie bardziej zbliży „Jesteś prawnuczką Voldemorta?".

Zaczynał się drugi tydzień wolnego. Emily postanowiła mnie gdzieś zabrać.

- No, dobra. Powiesz mi gdzie idziemy? - spytałam, gdy nagle ta zatrzymała się przed schodami, prowadzącymi na siódme piętro.

- Dowiesz się. Muszę coś zrobić. Kiedy skończę, wyślę Ci papierowego ptaka, ok? - przytaknęłam. - Do tej pory, nie ruszaj się , zamknij oczy i zatkaj uszy.

- Po co? - spytałam zdziwiona.

- No wiesz, to niespodzianka. - uśmiechnęła się.

- Okej. - wzdrygnęłam ramionami.

- A i jeszcze jedno. Kiedy poczujesz, że coś Cię dziobie, i będzie to ten ptak, będziesz musiała mnie znaleźć, nie będę daleko. Idź za ptakiem.

- Spoko. - zamknęłam oczy i zatkałam uszy.

W sumie nie wiem ile minęło, zgaduje że około pół godziny, może mniej. Poczułam dziobanie. Otworzyłam oczy i zabrałam ręce z uszu. Przede mną machała skrzydełkami, papierowa jaskółka. Uśmiechnęłam się i ruszyłam za nią. Patrzyłam tylko na ptaka, miałam na wypadek wyciągniętą różdżkę. Byłam kilka metrów przed wejściem do Pokoju Życzeń, kiedy papierowa jaskółeczka spłonęła, nie zostało po niej nic. Spojrzałam pod nogi, a tam leżała dziewczyna. Była starsza ode mnie, ale nie wiele, stawiałam na trzeci, czwarty rok. Była przeraźliwie blada.

- Haha, dobre Emily. Okej, możesz już wyjść. - mówiłam poddenerwowanym głosem, pochyliłam się nad dziewczyną i zaczęłam nią potrząsać. - Hej, możesz już otworzyć oczy. Nabrałyście mnie, naprawdę. Słyszysz, możesz otworzyć oczy i... zacząć oddychać! - powiedziałam przerażona, kiedy zauważyłam, że jej klatka piersiowa nie podnosi się.

Usłyszałam czyjeś kroki i szybko spojrzałam na prawą stronę, gdzie stał profesor Neville.

- Panie profesorze, to nie tak. Ona już tak leżała wcześniej, ja...

- Już nic nie mów. - rozkazał, podchodząc do mnie. - Expecto Patronum – nauczyciel zrobił okrąg dłonią, a z końca różdżki wystrzeliło biało-srebrne światło, które zaczęło przemieniać się w sokoła. Zwierzę poleciało gdzieś.

- Co to było? - patrzyłam zachwycona.

- Patronus, poleciał po dyrektora. - wytłumaczył i spojrzał na mnie. - Alice, to ty? - wskazał na martwą Puchonkę.

- Nie! Przysięgam! - wybroniłam się z paniką w głosie.

- Już, spokojnie, chciałem się upewnić. Wiesz, że nie można Ci chodzić samej, a już na pewno nie tam, gdzie nie ma obrazów.

- Tak, ale...

- Ona nie była sama. - zza rogu wyszła Emily. - Ja ją tu zaprowadziłam. Chciałam jej zrobić niespodziankę z Pokojem Życzeń, schowałam się, aby Alice mnie szukała.

- Czy widziałaś lub słyszałaś cokolwiek? - pokręciła przecząco głową.

- Co się stało profesorze Lon... - za nami pojawił się dyrektor. - O nie kolejna? - podszedł do dziewczyny.

False Accusations/Niewinna [Zakończone]Where stories live. Discover now