Rozdział nie wiem trzeci

53 7 2
                                    

Sześcioletni Kajetan Pawlacz w wygniecionej już koszuli, szedł z plecakiem na plecach do szkoły. W nim miał swojego jedynego przyjaciela – Pluskwiaka. Owad wydawał co prawda irytujące odgłosy i budził go, kiedy nareszcie zasnął, ale i tak był jedynym osobnikiem, z którym Kajtuś utrzymywał kontakt. No jeszcze z matką, ale o tym cicho sza. Jego ojciec – Janusz Pawlacz, prowadził upadającą firmę dezynsekcyjną. Miał on niewyobrażalny lęk przed robalami, ale w życiu by się do tego nie przyznał. Nie pozwalała mu na to jego męska duma. Dlaczego ograniczał się do bicia Kajtka za każdy nowy okaz sprowadzony do domu.

Chłopczyk wszedł do zatłoczonej sali gimnastycznej. Przemówienie puszystej dyrektorki, minęło dość sprawnie, pewnie ona też nie mogła znieść tego smrodu. Nim się obejrzał, Kajtek już szedł trzymając za spoconą rączkę brzydką dziewczynkę z monobrwią i szedł z resztą pierwszoklasistów do obdrapanych klas.

Usiadł samotnie z tyłu klasy, uświadamiając sobie z jaką porażką życiową widziano go publicznie i pragnąc stopić się z otoczeniem siedział cicho w ostatnim rzędzie. Niestety jego przyjaciel nie chciał pozostać niezauważony. Co chwila wydawał jakieś dziwne odgłosy, przykuwając uwagę trójki przyjaciół z przedszkola, będącymi złośliwcami złośliwymi. Bez zbędnych ceregieli zabrali mu tornister i znaleźli źródło dźwięków. Od dzisiaj Kajtek był nazywany Pluskwiakiem i nawet brzydka dziewczynka z monobrwią nie chciała się z nim przyjaźnić. Nawet ona stwierdziła, że nie zniży się do poziomu Pluskwiaka. Podczas gdy Kajtek kulił się w kącie, chłopcy wzięli miskę z brudną wodą do mycia podłóg, którą woźna zostawiła na korytarzu i wylali mu na głowę...

...Kajtek poczuł jak gęstawa wydzielina o przykrym zapachu wylewa mu się na twarz. Natychmiast jego żołądek postanowił zwrócić resztki alkoholu jakie się w nim znajdowały.

-Sorry, ja myślę, że to być moje kapeć, nie twój buzia – usłyszał jak zachrypnięty głos z brytyjskim akcentem, wyprzedzał Kaliego z „W Pustyni i w Puszczy" w nieznajomości gramatyki i składni – Chodź, zabiorę Ci i wypucuje w jego wychodku.

-Słucham?

-Shut up – mężczyzna wziął Kajtka pod pachy i zaciągnął pod prysznic. Wsadził go tam, nie zwracając uwagi na to, że chłopiec zdążył zasnąć, chociaż nie obchodził się z nim zbyt delikatnie wlokąc do pomieszczenia. Polewał go letnią wodą zmywając wymiociny swoje i jego, zastanawiając się co ten chłopczyk robi u niego. Kajtek przebudzał się co chwila jęcząc, że go gwałcą, że boli go nos i czoło i pytał się czy jest już prąd. Potem wpadł na genialny pomysł rozebrania się i pozostawienia mokrych ubrań w kałuży na środku łazienki, której podłoga często przeciekała do nadpobudliwych sąsiadów. Gdy gospodarz siebie obmywał z rzygów, nagi Kajtek znalazł swój telefon, który na szczęście wypadł mu z kieszeni, kiedy upadł na podłogę (inaczej by się wyprał razem z podchmielonym chłopcem). Z początku próbował podłączyć go do tostera, ale znalazł na nim naklejkę: LEAVE IT IF YOU'RE DRUNK AS FUCK, więc odpuścił sobie i sięgnął po ładowarkę. Nagrywał już musical.ly śmiejąc się głupkowato i bredząc coś o awarii prądu, gdy w kadrze pojawił się mokry Zayn Malik powstrzymujący nadchodzące wymioty.

Chłopiec z musical.ly | z.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz