Głęboko w lesie znalazła swoją dawną oazę spokoju. Mały i stary domek na drzewie wyróżniał się w tym zielonym otoczeniu drzew i zieleni. Weszła do niego po cichu w dłoni trzymając swój scyzoryk gotowa zaatakować niespodziewanego gościa. Rozejrzała się i o mało co nie krzyknęła widząc kogoś znajomego chcącego się powiesić. Zrobił krok w przepaść, gdzie spróchniałe deski wyleciały, lecz w ostatniej chwili sznur został zerwany a on został popchnięty w bok. Wylądował na starych i zakurzonych materacach z kimś na sobie.
- Rozum ci korniki wyjadły?! Samobójstwo tutaj?! Jesteś idiotą do potęgi setnej! - krzyczała zdenerwowana próbując opanować rozpędzone serce. Niedoszły samobójca mrugnął kilka razy powiekami i parsknął niezadowolony pod nosem.
- Znowu mi ktoś przerwał... - syknął odwracając wzrok w bok. Patrzyła na niego, ale zrezygnowała z przemówienia o życiu i po prostu z niego wstała i usiadła obok.
- ... Lepsze samobójstwo w dwójkę z jak najmniejszą ilością bólu... - bąknęła cicho, na co Osamu ożywił się i doskoczył do niej biorąc ją za dłoń.
- Nareszcie cię odnalazłem, kochana! Popełnijmy razem samobójstwo tu i teraz! - mówił szczęśliwy coraz bardziej napierając na nią swoim ciałem.
- Zrobię to dopiero wtedy, gdy nic się nie uda w moim życiu! Złaź ze mnie! - pisnęła zdenerwowana zachowaniem natarczywego Dazaia. Według jej słów posłusznie przestał się na nią pchać i usiadł spokojnie po turecku koło niej.
- Trzymam za słowo. Co tutaj robisz? - spytał opanowany.
- To mój domek z dzieciństwa. Przyszłam tutaj pomyśleć. - powiedziała i uwaliła się na materacu plackiem.
- Jesteś w dość nieciekawej sytuacji. Praktycznie pożądana przez trzy organizację chcesz wrócić do tamtego spokojnego życia. Zasmucę cię, ale tamten spokój już nigdy nie wróci. - wyjaśnił jej z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
- Wiem o tym wszystkim. Niezłe bagno. - skomentowała z wyrzutem dalej będąc czujna w obecności mężczyzny. To, że tak swobodnie rozmawiają nie oznacza, że zdobył jej zaufanie.
- Fakt faktem... To co wybierzesz? - spytał zerkając na jej postać. ich wzrok się skrzyżował na moment.
- ... Nie mam pojęcia. Gdybym wiedziała, zamiast przychodzić tutaj poszłabym tam, gdzie zadecydowałam. - odpowiedziała zamykając na moment oczy.
- Mafia.
- Co?
- Wybierzesz mafię. Do Agencji nie masz szans dołączyć, nie zdałabyś testu wstępnego. - wyjaśnił jej z prychnięciem poprawiając swoje bandaże. Jej wzrok utkwił w dachu domku. Może i miał rację. Mafia jest tak samo zła co ona.
- Mam mętlik w głowie. - warknęła nie rozumiejąc swojego toku myślenia i praktycznie niczego nie rozumiejąc. Czy ktoś tak mało dojrzały jak ona może podjąć tak ważne decyzje sam?
- Jak każdy na twoim miejscu. Mam nadzieję, że wybierzesz słusznie. A! Wiesz, że w drodze tutaj śledziło cię dwóch ludzi gildii? - wyszeptał jej z rozbawieniem do ucha. Wzdrygnęła się i poderwała na równe nogi dyskretnie wyglądając z domku. Dopiero teraz zauważyła pewnego blondyna i rudowłosego chłopaka w krzakach nieopodal jej domku. przywarła do drewnianej ściany i spojrzała na Dazaia. Kiwnął twierdząco na co przystąpili do walki. Taname zajęła się rudym chłopakiem ze snajperką a Dazai blondynem.
- To ty jesteś Taname-chan, co nie? Chodź z nami grzecznie, nie zrobimy ci krzywdy. - powiedział rudzielec spokojnie. Nagle poczuł, że coś spływa po jego policzku. Była to krew. Zaśmiał się i dotknął tego miescja. Mała rana powstała w skutek spotkania z nożem dziewczyny.
- Nie jestem grzeczną dziewczynką. - warknęła i przystąpiła do ponownego ataku. Teraz miała szanse. Mogla dotknąć rany, uleczyć ją i wyssać wspomnienia chłopaka. Nagle jakby to wszystko uleciało. Poczuła mocne uderzenie w bok i uderzyła o stojace kilka metrów dalej drzewo. Została potrącona przez dziwny pocisk. Mark Twain użył swojej mocy. Zachichotał cicho pod nosem i zwrócił.wzrok na walczacego przyjaciela.
- John, kończymy na dzisiaj! - krzyknął podnosząc dziewczyna i machając do blondyna. Ten chciał uciec od Dazaia i dołączyć do Marka co okazało się trudniejsze niż myślał.
- Nie wydaję mi się, aby był to koniec! - powiedział ktoś inny i kopnął Marka od tyłu przejmując Taname.
- Znowu to samo... Litości. - skomentował wykończony Dazai na widok owego osobnika.
- Mała łajza znowu narobiła bigosu... - warknął pod nosem i nagle został uderzony przez wyrastajace z ziemi łodygi winogronu. Taname w tym czasie upadła nieprzytomna na ziemię bezradna. Chuuya użył swojej mocy i wydostał się z sideł rośliny. Blondyn przeklnął cicho pod nosem poznając dwójkę.
- Mark! - przywołał swojego współpracownika, który pod nieobecność koło dziewczyny nikogo porwał ją i rozproszony po okolicy dym dając im czas na ucieczkę. Dwójka znienawidzonych mężczyzn stała w dymie kaszląc i przeklinając w myslach swoje towarzystwo jak i niepowodzenie misji.
- Cholera, to twoja wina! - krzyknął kapelusznik gdy wreszci mgła rozproszyła się i zobaczył samobójce.
- Trzeba było bardziej uważać i urosnąć. - odwarknął Osamu wprowadzając Nakahare w szał. Ich sprzeczki są już normalnością w tym świecie.
Tymczasem Ougai czekał na kogoś pod osłoną nocy koło staej opuszczonej fabryki. Był sam. Bez żadnej obstawy czy chociażby Elise. Usłyszał w oddali kroki i podniósł wzrok na ową postać.
- Zgodnie z umową nikt się nie dowie o tym spotkaniu. - zapewnił przybysza spokojnym głosem. Napotkał bystre spojrzenie innego szefa organizacji.
- Przejdźmy do interesu. - odparł jasnowłosy mężczyzna w kimonie otoczony mroczną aurą. Obaj pałali do siebie pewnym rodzajem nienawiści, ale próbowali w tej chwili trzymać emocje na krótkiej wodzy.
- Nie mam zamiaru odstąpić od niej. Tak samo jak ty rozumiem. - odpowiedział z uśmiechem Mori obserwując każdy ruch swojego przeciwnika.
- Obaj dobrze wiemy jak trudnym charakterem dysponuje Taname. - dodał do tego wszystkiego Fukuzawa nie spuszczajac oka z szefa portowej mafii.
- Jest samotnym wilkiem. A samotne wilki są najbardziej pożądane za swoją siłę i spryt.
- Wspólnym celem Agencji jak i mafii jest od teraz ochrona i przekonanie dziewczyny do dołączenia do siebie. - dokończył siwowłosy zatrzymując się przed wrogiem.
- Jeśli dziewczyna dalej nie dokona wyboru do końca tej wojny zostanie podwójnym agentem zarówno mafii jak i Agencji. - Ougai wyciągnął dłoń przed siebie czekając na ruch ze strony Fukuzawy.
- Pod tym jednym względem mamy pokój. - upewnił się mężczyzna tuż przed złożeniem paktu.
- Dla Taname wszystko. - odpowiedział ciemnowłosy na co niechętnie i powoli jego przeciwnik przyjął jego rękę.
- Tylko my wiemy o tym spotkaniu. - po tych słowach rozeszli się każdy w inne strony jakby nigdy nic się między nimi nje stało a spotkanie nigdy nie zaistniało.
CZYTASZ
My enemy Akutagawa
FanfictionDo miłości od nienawiści tylko jeden krok... CZĘŚĆ PIERWSZA DO "WHO ARE YOU".