- Ango-san, proszę. - zaczęła robiąc błagalną twarz w stronę domownika. Patrzył na nią surowym wzrokiem jakby miał ją zabić.- W coś ty się znowu wpakowała?! - warknął i pozwolił jej wejść do środka z nieprzytomnym wspólnikiem.
- Też cię kocham! - krzyknęła ze schodów do swojego pokoju w którym położyła Akutagawe na swoim łóżku. Uważnie go opatrzyła i zajęła się nim. Zeszła na dół do kuchni i zrobiła mu okłady na czoło.
- Więc jednak powróciłaś do mafii. - do pomieszczenia wszedł urzędnik blokując jej przejście.
- Jak widać... Przepraszam, po prostu stwierdziłam, że cząstka mojego życia jest związana z nimi. Będę uważać i na pewno nie dam się zabić. - zapewniła go i stojąc na palcach dała mu buziaka w czoło. Pozwolił jej przejść, ale w ostatniej chwili złapał ją za nadgarstek.
- Nie chcę stracić mojej jedynej siostry o której istnieniu dowiedziałem się niedawno. - bąknął nieco melancholijnym głosem. Odwróciła się do niego i posłała mu pocieszający uśmiech.
- Tak samo jak ty nie chcę opuszczać starszego braciszka, więc obiecuje, że przeżyje wszystko. - zapewniła go i delikatnie zacisnęła dłoń na jego dłoni i ruszyła do pokoju do nieprzytomnego obdarzonego. Nie wie kiedy się tak do siebie zbliżyli, ale ten krok był przełomowy w ich relacjach. Usiadła przy swoim laptopie i zaczęła hakować programy i bazy danych chcąc dowiedzieć się czegoś o dziwnym znaku, który widziała na grzbiecie wieloryba. Była tak zajęta tym, że nie obchodziła ją godzina czy pora dnia i nocy. Nagle jakby wszystkie je dotychczasowe zdobyte dane usunęły się a na ekranie znowu pojawił się ten znak.
- Co do jasnej anielki się tutaj dzieje? Kim jesteś? - pytała cicho samą siebie chcąc odzyskać dokumenty. Niestety żadnych skutków. Jedyne co pojawiło się na ekranie to czerwony napis "Wiem kim jesteś.". Przeszły ją niekontrolowane ciarki na całym ciele a jej urządzenie wyłączyło się. Odchyliła się do tyłu na krześle i przeczesała ciemne włosy. Gdzieś w jej umyśle słyszała męski, dziwny śmiech. Syknęła cicho pod nosem i złapała się za głowę czując ból.
- Hej? - wzdrygnęła się czując na ramieniu czyjąś zimną dłoń. Odwróciła się i już chciała wykręcić rękę nieznajomemu, ale na szczęście w porę rozpoznała osobnika.
- Akutagawa, jeśli zrobisz to ponownie to przysięgam wykręcę ci któregoś dnia rękę. - powiedziała wypuszczając z płuc powietrze.
- Co tutaj robisz? - spytał przepuszczając groźbę dziewczyny mimo uszu.
- Nic, nic, tylko coś sprawdzałam. Jak się czujesz? - wstała i przyłożyła dłoń do jego czoła.
- Musimy porozmawiać. - powiedział poważnie i został ponownie usadowiony na łóżku. Usiadła koło niego próbując pozbyć się choć na chwilę uczucia, że jest przez kogoś obserwowana. Pierwszy raz była tak bardzo przerażona z nie wiadomo jakiego powodu.
- Więc o czym chcesz porozmawiać? - spytała posyłając mu jeden ze swoich uśmiechów.
- O nas. O naszych relacjach. - odpowiedział uważnie śledząc jej reakcje. Jej oczy zalśniły przewidując o co mu chodzi.
- Zdecydowanie zbliżyliśmy się do siebie. - stwierdziła spokojnie.
- Na początku widziałem w tobie mojego wroga. Kogoś słabego i nieodpowiedzialnego, ale gdy wtedy dwa lata temu opuściłaś mafię, coś się stało. Coś, co uświadomiłem sobie niedawno. - mówił jakby w transie zapatrzony w jej oczach. Przełknęła ślinę i zacisnęła dłonie na pościeli.
- Co... To było? - spytała niepewnie zauważając, że Ryunosuke zbliża się do niej.
- Uświadomiłem sobie jak bardzo za tobą tęskniłem i jak bardzo potrzebuje cię w moim życiu. - odpowiedział kładąc rękę na jej zaciśniętej pięści i przywierając ustami do jej odpowiedniczek. Znieruchomiała czujące w jej piersi coś zaczęło pracować szybciej. Było to jej serce. Tak bardzo szybko biło czując bliskość oziębłego ciała mężczyzny przy dziewczynie.
Żadnej nienawiści. Żadnych sprzeczek, czy rozlewu krwi. Zrozumieli jak bardzo los chciał im pokazać to, kim są dla siebie na prawdę. Są sobie po prostu bliscy. Taname mogła mu dać wolność i przyszłość. Ryunosuke mógł je dać poczucie bezpieczeństwa i swoją bliskość. Nie wiedzieli co to jest miłość, podczas gdy sami byli w sobie nieświadomie zakochani.
Dopiero po kilku chwilach zorientowała się w sytuacji i nieśmiało odwzajemniła gest. Rozluźniła się i oddała się chwili. Było to dla niej coś niemożliwego. Ta, co mordowała miłość pod osłoną nocy sama popadła w jej sidła. Gdy wreszcie przestali się całować spojrzeli sobie w oczy w milczeniu.
- Pokochałem cię - wyszeptał do jej ucha i podniósł jej dłoń podwijając rękaw bluzy. Zaskoczona chciała się wyrwać, ale było za późno. Odwróciła wzrok wiedząc, że nie cofnie czasu a on nie będzie patrzył na jej rany. - Pokochałem cię mimo tego. - dodał i obdarował jej rany delikatnymi całusami. Zaskoczona po prostu patrzyła na jego poczynania. Jeszcze nigdy nie widziała, ani tym bardziej nie doświadczyła czegoś takiego.
- Ja... Nie umiem kochać. - wyszeptała zażenowana zakrywając twarz włosami. Odgarnął kosmyki z jej buzi i spojrzał na jej oczy. Ponownie.
- Musimy to nadrobić - powiedział i zaczął nagle kaszleć. Położyła dłoń na jego plecach i usiłowała mu jakoś pomóc. - Jutro. Teraz powinnaś się przespać. - dodał, gdy opanował swój kaszel.
Tą noc spędzili w jednym łóżku. Taname nie mogła opanować swojego serca. Nie myślała, że kiedyś zobaczy Akutagawe z takiej strony i nigdy by nie pomyślała, że go pokocha. Jeszcze przed zaśnięciem zerknęła na niego ostatni raz po czym dała mu szybkiego buziaka w usta.
- Też cię kocham. - wyszeptała i zasnęła długim i dziwnym snem. Nie miała pojęcia, że dziwny mężczyzna z czarnymi włosami do ramion i takimi samymi oczami jak ona, który również był hakerem nie istnieje tylko w jej śnie, ale podczas spania porwał ją z domu.
Dzięki niemu już nigdy nie zobaczy świata z tej samej perspektywy.
CZYTASZ
My enemy Akutagawa
FanfictionDo miłości od nienawiści tylko jeden krok... CZĘŚĆ PIERWSZA DO "WHO ARE YOU".