10

76 20 1
                                    

Sam był cichy i nieufny. Nigdy nie odpowiadał „dziękuję", kiedy ktoś pożyczał mu długopis na lekcji. Jego niebieskie oczy śledziły każdego, a jego spojrzenie było oceniające i wrogie. Nigdy nie udzielał się na lekcjach i nikt nic o nim nie wiedział.

Jednak ja siedziałam w ławce na matematyce, patrzyłam na jego skulone plecy, na skupiony w podręczniku wzrok ukryty za okularami i myślałam o tych wszystkich naszych wspólnych chwilach, w których Sam był po prostu sobą.

O tym, jak się uśmiechał, kiedy po prostu rozmawialiśmy.

O tym, jak czasem bezmyślnie łapał mnie za dłoń, a potem uciekał wzrokiem, zdając sobie z tego sprawę.

Myślałam o tym, jak potrafił się wczuć w muzykę na tyle, że musiałam mówić do niego dwa razy. Zawsze wtedy otwierał oczy i przez chwilę po prostu wracał — widziałam w jego spojrzeniu, jak przechodził drogę od świata, w którym istniała wyłącznie muzyka do codzienności do jego własnego pokoju, w którym już nic nie wydawało się takie piękne.

I w którymś momencie zdałam sobie sprawę, że ja — Laura — chyba się w tym chłopaku zakochałam. A jeżeli nie w nim, to w jego oczach błękitnych jak niebo.

Po naszym spotkaniu pod gwiazdami zastanawiałam się, co zrobić, żeby nasza relacja nie uległa zmianie, żeby przez ten jeden niefortunny incydent nic się między nami nie zmieniło. Postanowiłam więc zachowywać się tak, jakby nic się nie stało.

*

Dzwonek zabrzmiał w moich uszach, wybudzając mnie z rozmyślań. Rozejrzałam się naokoło, a wstający uczniowie, szurające krzesła i szybko pakowane książki do plecaka utworzyły chaos dźwięków. Spojrzałam na swój zeszyt, który nieświadomie pokreśliłam.

Zapakowałam książki i podeszłam do Sama. Nie bałam się już rozmawiać z nim w obecności innych osób.

— Poczekam na dole — odparłam niewyraźnie, zasłaniając usta przez zbliżające się ziewnięcie, zabrzmiało to więc bardziej jak „Poczekam naaaaAAA do—le"

Podniósł wzrok nad swojego plecaka. Jego zmieszane spojrzenie padło na moją postać, by za chwilę zniknąć. Nieznacznie się uśmiechnął. Zauważyłam w jego twarzy coś na znak ulgi.

*

Siedziałam na ławce w oczekiwaniu na Sama, bawiąc się suwakiem bluzy. Zastanawiałam się, w jaki sposób mogłabym pokazać mu, że żałuję tego, co zrobiłam, jednocześnie nie musząc wracać do tamtego dnia.

Jak to się dzieje, że w jednym momencie towarzyszysz komuś, będąc przekonanym, że będziecie przyjaciółmi na całe życie, a w następnym to wszystko ulega zmianie? Coś w twojej głowie i w sercu przeskakuje na inne miejsce, a w umyśle pojawia się nowa iskierka i zaczyna błyskać wściekle, nie dając ci spokoju. W pewnej chwili i u mnie zabłysła ta iskierka i wtedy doszłam do wniosku, że Sam nie jest już dla mnie wyłącznie przyjacielem.

Korytarz zdążył już opustoszeć, kiedy zobaczyłam jego postać wyłaniającą się zza zakrętu. Podniosłam się z ławki, chowając ręce w kieszeniach.

— Hej — uśmiechnęłam się.

Przez chwilę myślałam, że może mi nie odpowie, że może po prostu ominie bez słowa i pójdzie przed siebie, ale on zwrócił wzrok w moją stronę, uśmiechając się w ten sposób zarezerwowany tylko dla mnie i odpowiedział:

— Cześć.

Szliśmy obok siebie w milczeniu. Co chwila zerkałam na Sama, a on wydawał się nad czymś usilnie zastanawiać. Wyszliśmy z budynku, a rześkie powietrze otuliło nasze ciała.

Sam razy trzyWhere stories live. Discover now