Rozdział 6

655 82 23
                                    

Ragel zmrużyła oczy. Dość mały, jednak obskurny w swej prostocie budynek, wydawał się niepokojący. Mimo, że dawno stosunkowo dawno jej tu nie, miała pewne znajomości z właścicielem budynku. Podeszła bliżej, bagatelizując uczucie bycia obserwowaną. Doskonale zdawała sobie sprawę, że równie dobrze zaraz zza jej pleców może wyskoczyć seryjny morderca, nasłany tu przez jakąś zbłąkaną owieczkę, ale postanowiła nawet się nie odwracać i udawać głupią. Przeparła, więc oczy, a jedną ręką zapukała do metalowych drzwi "Zakładu Pogrzebowego". Otworzyły się one dość szybko, wpuszczając do środka promienie słoneczne. Pomieszczenie wydawało się całkowicie puste, za ladą znajdowały się kościotrupy, w pokoju poustawiane były bladożółte świecie, a trumny, którymi wyłożone zostało podłoże połyskiwały w blasku. To miejsce miało w sobie pewien urok, nie licząc oczywiście jego oryginalnego przeznaczenia. 

-Przyszłaś wybrać sobie trumnę panienko?- usłyszała doskonale znajomy jej głos, który wydobywał się z otwartej skrzyni. Ciało jego właściciela ułożone, niczym zmarłego, blade i kościste, każdy normalny człowiek pomyślałby, iż to zombie, albo coś w stylu żywego trupa, jednak ona nie była w żadnym wypadku normalna. - Ach panienka Ragel!- zawołał poznając dziewczynę.- Dawno cię tu nie było!

Uśmiechnęła się do niego miło, dość lubiła mężczyznę, zawsze można było z nim pogadać no i miał... Smaczne ciastka. 

~~

Ciel zmrużył oczy, od ostatnich wydarzeń nie spoczął od przeróżnych listów, gazet i informacji, których z wielką radością dostarczał mu Sebastian. Mimo, że doskonale wiadomo było, że jego lokaj to demon, myślał, iż ma w sobie tą krztę dobroci i przestanie mu przynosić coraz to nowy nakład makulatury. Westchnął ciężko, odkładając plik kartek na bok, powoli zamazywały mu się wszelkie literki, miał dość tych wszystkich kombinacji, gdyby mógł położyłby się spać, a następnie zjadł coś słodkiego. Jego rozmyślania egzystencjalne na temat podboju łóżka i kontemplację nad sensem tego, że jeszcze nie zjadł ciasta przerwał demon. 

-Paniczu przyniosłem ci list od tajemniczego adresata.- powiedział z uśmiechem lokaj, kładąc list na kupce nowych przed twarzą hrabiego. 

Hrabia w odpowiedzi uderzył głową w biurko z cichym trzaskiem, było to coś w ramach protestu. Długo się nim nie nacieszył ponieważ oddał się dobrowolnie w objęcia Morfeusza. 


~~~

Dziewczyna wyciągnęła rękę po list, którzy wskazywał mężczyzna. Był zaadresowany do niej, jednak sam adresat się nie podpisał. Westchnęła oglądając kopertę, zdziwiona prawie ją upuszczając. Znajdowała się na niej znajoma pieczęć, najbardziej sadystycznego z danego rodu. Przełknęła głośno ślinę, wyciągając z jej wnętrza małą, ozdobną kartkę. Było to zaproszenie na bal karnawałowy. 


____________________________________________________

Tak, wiem... Długo nie było rozdziału, za co przepraszam T^T Mam nadzieję, że jeszcze są ludzie, którzy czytają tą książkę. 

Czekam na wasze teorie o treści tego tajemniczego adresata ^^ 

~~Shiro 

Dᥱvιᥣ Iᥒ Thᥱ SkყOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz