Rozdział 9

237 27 15
                                    

Nastolatka obudziła się w ciepłej, puchatej pościeli. Słyszała przyciszone głosy nad sobą, więc strategicznie usiłowała nie otwierać oczu.

-Dlaczego się nie budzi?- pierwszy przedstawiciel płci brzydkiej zaczął swoją wypowiedź, Ragel poznała w nim Hrabię.

-Paniczu proszę się nie denerwować, panienka Endicott bardzo dużo przeszła, więc należy się jej odpoczynek.-kolejną osobą okazał się lokaj Kundla Królowej, Sebastian.

-Mam nadzieję, głupi demonie.-prychnął chłopak, mierząc mężczyzne wzrokiem, jego przenikliwe spojrzenie zapewne wystraszyło nie jednego.-Przygotuj salę na audiencję.

W rzeczywistości chłopak za niespełna godzinę miał spotkanie z dość ważnym przedstawicielem handlowym, ale Ciel nawet nie wiedząc czemu pozostał przy nieprzytomnej. Robił tak od kilku nocy, czasami nawet nieświadomie usiłował zagaić temat ze swoim wiernym sługą o stanie zdrowia młodej kobiety. Niebywałym był także fakt, że młodzieniec odsunął od siebie wszelkie słodycze i ulubioną herbatę, oczywiście na czas "przechowywania" dziewczyny. Zazwyczał tak mijał dzień, dziś również, zaraz po małej partyjce szachów nadszedł czas na obserwowanie nieprzytomnej. Ku zdziwieniu nastolatka niedaleko po północy (od kilku godzin namiętnie wymijał lokaja, będąc nietykalnym) spostrzegł, że panience drgnęły dłonie. Rozradowany ledwo powstrzymał się od wykonania zwycięskiego pląsu i wrzasnął jakby co najmniej stado bażantów niespodziewanie go zaatakowało.

-Sebastian!- głos młodego mężczyzny dało się usłyszeć w całej rezydencji, znajdującej się na dobrze propagującym odludziu (nikt nie usłyszy krzyku Ciel'a, kiedy przegra z Sebastianem w szachy), niebywałe, że w tak drobnym, kruchym i łamliwym ciele tkwił niemal operowy potencjał.

-Obudziła się!- dodał już spokojniejszym tonem.

Wyżej wspomniania, a raczej jedyna w pomieszczeniu przedstawicielka płci pięknej, przetarła wierzchem dłoni spocone czoło, myśląc nad sensem ucieczki z tej istnej twierdzy, kryjącej się za nazwiskiem niedoszłego przeciwnika, nie mogła zdzierżyć, że to właśnie ją porwał młodzieniec "wyposażony" jedynie w dość nietypowego lokaja, przedstawiciela świata nieśmiertlenego. Westchnęła przeciągle, otwierając chwilowo zalzawione oczy.

-Dlaczego tak wrzeszczycie?- warknęła drobno, przerwanie spoczynku, było gorsze od prac Heraklesa. -Obudziłam się i co z tego? Nie macie prawa mnie tu trzymać.-wywarczała, odsłaniając kołdrę.

Dopiero teraz zobaczyła, że jej niemal idealny strój leżał w kącie pomieszczenia, zdaje się gościnnego, za to odziana była w dość... Niepokojący? Bynajmniej dla niej strój. Biała, pognieciona koszula i bielizna nie były szczytem marzeń. Zamrugała także, widząc, że na jej drobnych kostkach znalazły się mosiężne kajdanki. Czy ten nadęty hrabia sobie żartuje?

-Panienko proszę się uspokoić, w innym wypadku będę zmuszony użyć siły.-Sebastian usiłował złagodzić sytuacje, gdyby spała jeszcze kilka godzin zapewne znajdowałaby się w gorszym położeniu. -Musi panienka być w odpowiednim stanie, w końcu za kilka godzin udamy się na audiencję u Królowej Wiktorii.

Audiencję? To miały być jakieś słabe żarty?-pomyślała Ragel, lekko szarpiąc za metalowy łańcuch, jej nogi były spuchnięte i jakoś delikatniejsze niż zazwyczaj.

-Proponuję, aby hrabia wyszedł, a ja pomogę panience ze strojem.- popatrzał porozumiewawczo na Ciel'a, przypominając jak ubrana była ów młoda dama.
Kiedy właściciel rezydencji opuścił pokój, Michaelis pomógł jej wstać.-Zapraszam do łazienki.-w rzeczywistości niestety włosy dziewczyny przypominały siano, a brudne, spocone ciało nienzachęcało potencjalnych rozmówców.
Ragel szybko wykonała nieme polecenie lokaja, wchodząc do wspomnianego pomieszczenia. Był to średniej wielkości, wydzielony od reszty pokoju fragment, w środku znajdowała się obserna wanna z prysznicem, odgrodzona toaleta oraz wielkie lustro ustawione na przeciw "urządzenia" do kąpieli. Dziewczyna westchnęła, widząc, że mężczyzna nie ma zamiaru wychodzić, kazała mu się odwrócić i weszła (oczywiście rozebrana) do wcześniej przygotowanej wody z dodatkami w postaci piany, olejków zapachowych oraz płatków białych róż, nie wiedziała, czy to inwencja twórcza Sebastiana, czy też hrabi. Jej długie włosy spłynęły razem z ciepłą cieczą po ramionach, Endicott od razu się rozluźniła, odczuwając gigantyczną ulgę.
Godzina upłynęła im dość szybko, nie wiedziała, że lokaj potrafi zachować się jak gentelmen, nie to co Ciel, rozumiał słowo nie i nawet nie próbował robić nieetycznych rzeczy. Ragel została, niemal siłą ubrana w wybrane przez Kundla Królowej ciuchy. Mamrotała, stawiała opór, ale jej wielkie plany spaliły na panewce, została odziana w granatową sukienkę, całe szczęście z prostym wzorem, nie falbaniastą.

-Panienko, proponuję zbierać się na dół. Hrabia czeka.-powiedział Michaelis, kończąc czesać włosy towarzyszki, piękne, puszyste i połuskujące, takie jakich dawno, od czasu wypadku nie widziano.

-Skoro czeka.-wymamrotała kobieta, schodząc, dość nieudolnie w szpilkach.

W rzeczywistości Ciel czekał pod drzwiami jak pies, dokładnie jak powinien, zważywszy na jego funkcję.

-Ragel, jedziemy do Królowej, mam nadzieję, ze nie będziemy musieli cie ponownie skuwać.-przenikliwy wzrok młodego mężczyzny wbił się w ich nową towarzyszkę.

Droga rozpoczęła się niesamowicie szybko, nastolatka podziwiała widoki za oknem, piękny las znajdujący się na wyciągnięcie ręki urzekł ją, kiedy pojedyńcze promienie słońca przedostały się przez liście stosunkowo wysokich drzew. Uśmiechnęła się mimowolnie, rozkoszując się śpiewem ptaków, odgłosami szumiących liści i koni ciągnących powóz. Jednak tą radosną (w mniemaniu jej porywaczy) chwilę przerwał głośny huk kilka metrów przed nimi. Ragel podskoczyła, uderzając głową w drewnianą belkę nad głową, fuknęła, gładząc włosy. Ciel jednak nie zareagował na tyle spokojnie, niemal od razu rozkazał Sebastianowi się tym zająć. Jedno z kół, ku zszokowaniu całej trójki, oderwało się, przerzucając pojazd na bok, cały bór przeszył przerażający pisk. Kilka sekund później, zdawały się dla Ragel kilkoma godzinami, poczuła, że ktoś wyciąga ją z rozwalonej konstrukcji, kaszlnęła, doskonale wiedziała, że nie był to Sebastian.
Głos był jej znajomy, a nawet bardzo. zamrugała delikatnie, kiedy postać postawiła ją do pionu obok siebie, aktualnie zniszczony środek transportu pochłonął ogień. Zastanawiała się jedynie, gdzie jest hrabia i jego lokaj. Czyżby sfingowali wypadek?

-Ragel, już chyba czas wracać do domu.-szarowłosy mężczyzna, pogłaskał ją po głowie, blizny zdobiące twarz jej nowego towarzysza zdawały się zanikać w promieniach słońca.-Mamy jeszcze bardzo dużo do roboty.

Młoda panienka mimowolnie się uśmiechnęła, właściciel zakładu pogrzebowego miał rację, gra się dopiero rozpoczęła.

~

Błędy później skoryguję. Na lepsze zakończenie tygodnia zapraszam do przeczytania kolejnego rozdziału! ^^

~ Maja

Dᥱvιᥣ Iᥒ Thᥱ SkყOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz