Rozdział 8

225 32 9
                                    

\\W tym rozdziale będzie narracja trzeciosobowa//

Kiedy młoda Ragel pobiegła do piwnicy do jej uszu dobiegł przeraźliwy świst i dźwięk wystrzału. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje, nie wiedziała nawet dlaczego to się dzieje. Czyżby nastał moment, o którym mówił głos?

Brama piekła się otwiera, czara wina się przelewa.

Endicott niemal potykając się o własne nogi pobiegła w dół schodów. Nie da się ukryć, że po prostu spanikowała. Pierwszy raz w całej swojej karierze odczuwała strach, który zakorzenił się w jej głowie, teraz wiedziała, ze to nie przelewki. Gra nie była teraz prowadzona przez nią, ani przez hrabię... Teraz wtrąciły się w to osoby wyżej postawione, tak wysoko, że nawet Królowa musiała się pokłonić. Dziewczyna złapała płytki oddech, patrząc na białą postać stojącą nad ciałem, ona sama znajdowała się jakiś metr od nich, nie miała szansy na ewentualną ucieczkę, teraz pozostawała jej dywersja.
-Młoda morderczyni?- donośny głos rozległ się po całym pomieszczeniu, należy dodać, że posiadającym ściany dźwiękoodporne.- Dlaczego uciekasz grzesznico?
Ragel wzdrygnęła się, nie była przygotowana na konfrontację z tego typu postacią, anioły nie dość, że były istotami nadprzyrodzonymo to skrzętnie wykorzystywali wiedzę o ludzkich niedoskonałościach, aby szybko przezwyciężyć wszelki bunt. Tak było i dzisiaj, dokładnie jak tej nocy, kiedy Ragel straciła dom.

Drobny deszcz powoli moczył chodnik, po którym przechadzała się mała, bosa dziewczynka. Była to jedna z ocalałych ofiar katastrofy. Wielkiej powodzi, która wyniszczyła miasto portowę, a wszystkich jej mieszkańców, w tym niczego nieświadome dzieci wytępiła. Endicott była jedyną przedstawicielką płci pięknej, która po prostu uciekła. Stchórzyła? Nie, wręcz przeciwnie. Została zmuszona do dywersji, kiedy to dzień przed katastrofą, jako małe, niczego nieświadome dziecko spotkała wysokiego mężczyzne, który wręczając młodo propagującej panience stokrotkę wyszeptał, żeby zniknęła z miasta. Z mieściny, w której przebywała całe młode życie. Czy dobrze zrobiła? Sama co noc stawia sobie to pytanie, kiedy to budzi się z wrzaskiem, niemal spadając z drzewa, na którym przysnęła, ponieważ śnił się jej koszmar. Potworny amok trwał do momentu, kiedy nie trafiła do Zakładu Pogrzebowego, gdzie zaopiekował się nią jeden z Bogów Śmierci, potocznie zwanych Shinigami.

Nastolatka nie miała pojęcia, dlaczego akurat teraz powróciły do niej wspomnienia, może to za sprawą anioła, który przed nią stoi? W końcu raptem kilka lat temu, jako dziecko spotkała go i uzyskała ostrzeżenie? Dlaczego akurat ona? Rozmyślania przerwał jej huk na górze schodów, rozproszył nie tylko ją, ale i oprawcę niedawno żywego mężczyzny, momentalnie podniosła się i w szaleńczym pędzie pobiegła do drzwi. Niestety były zamknięte, Ragel odwróciła się zszokowana, teraz przed nią stanęła panna okalona w biel, czyżby miała przywdzenia?

~

Hrabia dzielnie przemierzał kolejne korytarze, napawał się widokiem gości i zawieszonych obrazów, malowanych głównie metodą oleju na płótnie, wetchnął z ulgą, przecierając oczy, miał dziwnie złe przeczucia. Skoro sam Sebastian nakazał oddalić się od piwnicy, ale czy w takim razie on nie powinien wydawać rozkarów? Na jego ustach wykwitł niemal zadziorny uśmieszek, zawołał swojego lokaja, zmierzając do piwnicy. To właśnie oni spowodowali huk, a raczej wyważyli drzwi, którę z trzaskiem polecialy w dół schodów.

Sebastian, wiesz co masz robić.- wymamrotał Phantomphive, patrząc na swego wiernego sługę.
-Yes, my lord.- demon skłonił się i podbiegł do Ragel, kurczowo wciśniętej w drzwi, anielica zniknęła, kiedy pojawili się wyżej wymienieni.
-D-dlacze...-Endicott drżała, patrząc tępo w miejsce, gdzie były zwłoki, niedowierzała, że wszystko zniknęło.
-Panienko proszę się uspokoić, jest panienka wystraszona...-mężczyzna delikatnie zabrał od dziewczyny liścik, który kurczowo ściskała w dłoni, strach opanował ją całkowicie.
-O-Ona...O-On... N-nie rozumiem...-kolejny raz zadrżała, bal nie skończył się dobrze, dziewczyna zemdlała w ramionach Kundla Królowej, który odebrał ją z rąk lokaja.
Hrabia nie mógł się powstrzymać, aby nie odczytać treści liściku, który dziewczyna trzymała w dłoni.

Och sądzisz, że to koniec?
Ostateczna gra jest blisko.
Przygotuj się.

Wena jest blisko... Ale zawsze o krok przede mną i się wymyka :c Mam nadzieję, że rozdział jest w miarę, sądzę, że dobijemy do parzystej liczby i będzie idealnie ♥ Proszę nie zwracać uwagi na błędy, później je skoryguję.

~~Maja

Dᥱvιᥣ Iᥒ Thᥱ SkყOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz