#5

1.8K 36 2
                                    

-Boooooo?-krzyknęłam nie tak głośno ale za to Matt ktzykną na cały dom . - Ałaaaa- usłyszałam głośne syknięcie . Gdy spojrzałam w stronę z której wydobywał sie ten dzwięk nie raczej syknięcie zamarłam . - O jejku ! Rayan ! Nic ci się nie stało !? Przepraszam! Jestem dość niezdarna - spojrzałam na Rayana , i zrobiło mi się strasznie głupio . No bo kto normalny wali swojego przyjaciela drzwiami od szafy ? No bo nie mogłam przecież jakoś lekko pchnąć tych drzwi . - Ale jesteś głupia Madison ! - szepnęłam troszkę głośniej niż planowałam , dlatego wszystkie głowy obróciły się w moją stronę . - Spokojnie Madison już mnie nie boli ale dzięki - powiedział lekko się uśmiechając . - To ja może pójdę po jakiś lód ? Opatrunek ? - spytał się Justin - Tak tak pędz szybko , na co jeszcze czekasz ? - spytałam się Justina , który przyglądał mi sie z zaskoczeniem . W sumie sama się sobie dziwie , że tak nakrzyczałam na niewinnego Justina . - Oj przepraszam Justin ... Nie powinnam się tak na ciebie wydzierać , dlatego teraz ty sobie tutaj posiedz a ja pójdę po lód czy coś takiego - i trochę już spokojniej ruszyłam w stronę kuchni . - Hmmm ... nie wiedziałem że moja dziewczyna może aż tak pokazać nam tu wszystkim zgromadzonym pazurki ... Ale radzę ci zostaw je na później - usłyszałam męski głos Jakc'ka - Hmmmm... chyba nie - podeszłam do zamrażarki i wyjęłam z niej worek z lodem . Kiedy chciałam go ominąć cały lód wysypał się na podłogę , a ja byłam bardzo , ale to bardzo na siebie zła .- Kurde ! - krzyknęłam na cały dom aż Jack mnie uciszył . Kiedy chłopak sobie wreszcie wyszedł z kuchni ze smutkiem chciałam już opuszczać kuchnię , ale do głowy przyszedł mi nawet hmm... oryginalny plan ! - Wiem - szepnęłam nie słyszalne i szybkim krokiem podeszłam do szuflady po czym wyjęłam z niej pare łyżek , dwa noże, nóż do mięsa i łyżkę do zupy . Z takim zaopatrzeniem ruszyłam szczęśliwa do Rayana i reszty . - Wow, wow, wow ... kobieto wiem , że możesz mnie nie lubić , ale chociaż szanować ! Ten nóż to już przesada ! A ta łyżka ?! - krzyknął blondyn ( Rayan ) . Wyglądał na naprawdę przerażonego . Czy naprawdę wyglądam aż tak przerażająco ? - Hahaha nie Rayan ! Nie zamierzam ciebie ani nikogo w tym domu zabijać no co ty ! Przecież jesteś moim przyjacielem . I poza tym policja szybko by się dowiedziała kto to zrobił ... - ostatnie zdanie wymamrotałam tak żeby nikt mnie nie słyszał i... udało mi się ! - Dobra kładę tobie tutaj moje ,, zaopatrzenie '' i idę do pokoju bo jestem strasznie zmęczona tym wszystkim ... - położyłam sztućce na komodę obok łóżka i wyszłam z pokoju . Skręciłam w prawy ciemny już korytarz i stwierdziłam , że jest już po 20:00 . Szlam tak korytarzem i potem skręciłam w lewy mniejszy już korytarz . - Ughhh ... gdzie ja teraz jestem ? - miałam już tego naprawdę dość . Krzątania się po takim wielkim domu i to w dodatku sama ! I , że nikt mnie nie oprowadził . Ale gantelmeni . Po naprawdę długim spacerku po willi doszłam do największych drzwi w tym akurat korytarzu i otworzyłam je bez pukania . Ups . - A pukać to już kurwa nie łaska ?! - warknął Jack stojący do mnie tyłem . - Przepraszam nie pomyślałam aby zapukać  Jack - powiedziałam troszkę łamliwym się głosem bo naprawdę nie pomyślałam żeby zapukać . - Dobra nie ważne ale następnym razem pukaj proszę - powiedział już troszkę łagodniej i podszedł do mnie po czym przytulił i pocałował w głowę . Awwww. Albo mi się zdaje albo naprawdę zaczynam go lubić . Nie wiem dlaczego przecież on mnie porwał ! Ale chciał chyba dobrze czy nie ? Potrząsnęłam głową aby odciągnąć od siebie te myśli . Dopiero po kilku minutach stania w jednym miejscu otrząsnęłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu . Na lewo od drzwi stała wielka biała szafa obok szafy stała także biała piękna toaletka z malutkim krzesłem . Zaraz obok toaletki stało wielki dwuosobowe biało-granatowe łóżko . Obok łóżka stoliczek i dwie małe granatowe pufy . I jedne drzwi prowadzące do jak się nie mylę łazienki . Łazienka była tak jak normalna zwykła łazienka . - Podoba ci się ? - zapytał Jack ale ja to zignorowałam i myślałam sobie dalej . Ogólnie cały pokój był w granatowo - białych barwach co mi się mega podobało . - Pytałem kurwa czy ci się do cholery podoba ! - krzyknął bardzo już zdenerwowany Jack . Podszedł do mnie ale ja w ostatnim momencie wybiegłam z pokoju a potem z domu . Nie zwracałam uwagi na krzyki oraz na zdziwione miny chłopaków po prostu chciałam jak najszybciej uciec ... daleko ... W samych skarpetkach wybiegłam na ulicę . Nie było chłodno bo był kwiecień . Wbiegłam na ulicę nawet nie patrząc czy jedzie jakiś pojazd tyko wbiegłam tam co było moim wielkim błędem ...

Dam dam dam !!! Ciekawe co się stanie Madison ! Czy przeżyje ? Czy Jack ją uratuje ? Czy ona nie będzie chciała go znać ? Czy będzie chciała go opuścić ? Tego dowiecie się niedługo ! :*

Bad boy ~Jack Gilinsky~Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin