-Szybko... szybko...-Mruczałam, sama do siebie zabierając wszystkie rzeczy do torby. Nie zdarzyłam jeszcze zjeść obiadu po szkole, a już trzeba do pracy. Pracuje, dorywczo wszędzie gdzie się da. Dzisiaj będę pracować w kawiarni. Może tam zatrzymają mnie dłużej. Oby. Ubierając, buty zaczęłam przeliczać wszystkie pieniądze, jakie mam na koncie. Utrzymanie mieszkania, jedzenie (chodź i tak oszczędzałam, na tym, jak się da), rodzice sypną jeszcze groszem (niewystarczająco), opłata za telefon, stypendium socjalne. Same plusy i minusy. Pod koniec miesiąca zawsze zostaje tylko z kilkoma groszami. I z czego mam oszczędzać na przyszłość? Załamana zamknęłam pośpiesznie drzwi. Założyłam słuchawki, by chodź, trochę poprawił mi się nastrój. Udało się. Pokonałam drogę szybkim krokiem. Wyrobiłam się w 10 minut. Idealnie. Jednak gdy człowiek pozytywnie się nastawi, to jakoś zawsze wyjdzie. Otworzyłam nieśmiało drzwi. Lekko poddenerwowana podeszłam do lady.
-Dzień dobry. W czym mogę służyć?- Spytał rozpromieniony chłopak w różowym fartuchu, co trochę bardziej mnie ośmieliło.-Dzień dobry. Ja w sprawie pracy...- Zaczęłam, ale przerwał mi gwałtownie, aż podskoczyłam.
-Je Woo Choi!- Krzyknął uradowany i klasnął w ręce. Zdziwił mnie jego entuzjazm.
-Będę twoim szefem. Chodź. Zobaczymy, co potrafisz.-Powiedział i otworzył mi drzwiczki. Ja posłusznie poszłam za nim. Weszliśmy do kuchni.
-Zrób mi café latte.-Zakomenderował mi mój prawdopodobnie przyszły szef. Zabrałam się do dzieła. Poszło mi to szybko.
-Ile cukru?-Spytałam, wpatrując się w filiżankę.
-Jak parzysz, kawę dla klienta nie słodzisz.- Poinformował mnie na przyszłość.
-Dobrze... ale teraz nie chce pan z cukrem?- Spytałam grzecznie.
-Dwie łyżeczki. I nie pan, tylko Jin. Nazywam się Kim Seok Jin i nie ma aż tak dużej różnicy wieku, więc... Jin.-Powiedział i zaśmiał się. Język mu się poplątał. Również się zaśmiałam. Dodałam pianki do kawy i postawiłam przed Jinem. Chłopak wziął filiżankę i zaczął się zaciągać.
-Ładnie pachnie...-Zaczął, ale przerwał aby napić się kawy. Po łyku jego oczy otworzyły się szeroko.
-Zatrudniam cię. Chodź, podpiszemy papiery.
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i podążyłam za blondynem do stolika.
Gdy pokazałam, mu moją CV otworzył ze zdziwienia buzię. Zapisałam tam wszystkie moje prace dorywcze.-Szok... Skąd ty tyle tych prac nabrała?- Spytał zszokowany.
-Z miesiąca na miesiąc muszę dużo płacić za mieszkanie itd.
-A rodzice?
-Czuję, że nie chcą mnie znać. Szkoda trochę, bo przynajmniej żyją sobie na poziomie, wysyłają mi niby pieniądze... ale co to jest?- Spytałam retorycznie.
-Biorę cię na stałe.
-Jej. Dziękuję.-Powiedziałam, z uśmiechem ukłoniłam się.
-Nie ma za co. Przyjdź jutro po szkole dobrze?
-Dobrze.- Powiedziałam i skierowałam się do wyjścia. Nie spodziewałam się, że tak wcześnie skończę. Zdarzę jeszcze poczytać i coś zjeść.
-Wyśpij się dobrze, bo jutro będzie duży ruch.-Ostrzegł mnie ciemnooki.
-Dobrze. Dziękuję jeszcze raz. Do widzenia.- Powiedziałam z nieśmiałym uśmiechem.
-Do widzenia.- Powiedział i pomachał mi ręką.

CZYTASZ
Smok |Jimin|
Fiksi PenggemarCześć. Jestem Je Woo Choi. Mam 19 lat. Jestem strachliwa, spokojna i lubię książki. Prowadzę, normalne życie próbując przeżyć. Moje życie zmieniło się, gdy poznałam go... przywódcę gangu „Smoka"