Wiem, że Nadia z tego wyjdzie ale jak by jej się coś stało to bym sobie tego nie podarowała. Więc musiałam go zabić. Daleko nie uciekł a jak Nadia spadła z konia to wiedziałam w którą stronę pobiegł. Wskoczyłam na konia i pogalopowałam w stronę lasu. Jechałam chyba 10 min i znalazłam ślady. Długo go nie szukałam nawet nie próbował zacierać ślady.
Znalazłam! Zeszłam z konia i zdjełam z pleców łuk. Obrócił się widać było w jego oczach przerażenie. Nie powinien ze mną zadzierać.
- Co już uciekasz nie pożegnasz się ze mną. - Powiedziałam drwiąco.
- Po co mam uciekać przed babą.
- Może dlatego,że ta baba umie zaskakująco szybko strzelać z łuku i rzuciłeś nóż w osobę dla mnie bardzo ważną. Może dlatego masz się mnie bać.
- Nie w nią celowałem tylko w ciebie.
- Masz pecha coś ci nie wyszło teraz bez żadnych skrupułów przestrzelę każdą część twojego ciała. Zaczynając od ramienia.
- Dobra jako baba umiesz nastraszyś ale jesteś za słaba aby kogoś zabić.
- Nie bądź taki pewny siebie.
- Bo co znowu mnie nastraszysz dobra pa śpieszy mi się.
- Zrobisz jeszcze krok a zobaczysz, że jestemstraszna.
- Ooo już się boję dziewczynki z łukiem może dobrze strzelasz ale nie skrzywdzisz niewinnego.
Poszedł a mówiłam naciągłam łuk i bez zastanowienia strzeliłam w nogę aby nie mógł chodzić.
Usłyszałam przerażający krzyk ale to mi się podobało. Należało mu się.
- Tak apropo ty nie jesteś niewinny. - Uśmiechnęłam się.
- Pożałujesz tego! - Był wkurzony.
- Może masz rację ale napewno nie teraz teraz jesteśmy tu sami. Tylko ja i ty.
- Co teraz mnie zastrzelisz? - Zapytał ale tak jakby mu to zwisało,że go zabiję.
- Nie jak cię zabiję to nie będzie zabawa. A teraz przepraszam muszę zabrać to co moje.
- Czyli co?
Podeszłam, przytrzymałam jego nogę i wyciągłam strzałę.
Znowu krzyczał z bólu.
- Bolało i dobrze.
- To co teraz ze mną zrobisz.
- Zaprowadzę cię do zwiadowców i oni wydadzą wyrok. Jeśli dojdziesz tam żywy.Przywiązałam go liną do konia i wsadziłam do ust chustę by się nie wydzierał. Czasami upadła ale to był chłop więc miał siłę bo przecież baby są słabe. Doszliśmy zwiadowcy dziwnie się na nas patrzyli. Zeskoczyłam z konia i dałam mojego więźnia innym zwiadowcą.
- Macie swojego niby ucznia.
- To nie nasz uczeń.- Jakiś zwiadowca to powiedział.
- Wiem to jest jeden z tych demonów.- powiedziałam.- Już wcześniej się domyśliłam, że on nie jest uczniem. Widziałam jak ściąga płaszcz i charakterystyczne ciuchy demonów. Na plecach miał wyszytego lwa a obok kolibra. To oni podpalili naszą wioskę.
Odezwał się zwiadowca główno dowodzący :
- A jaka to wieś?
- Eredor. - Powiedziałam ze smutkiem. Przypomniałam sobie ludzi leżących tam bez ducha i mojego tatę.
- A jak się nazywasz?
- Weronika.
- Teatry?
- Tak. Skąd wiesz?
- Powiem ci później. Teraz zajmiemy się tym zdrajcą.
- Nic nie powiem. - Odezwał się więzień.
Zapomniałam,że wyciągłam mu chustę z ust.
Uśmiechnęłam się szczerze i zapytałam:
- Czy mogę spróbować wydobyć z niego informacje?
- Nie nie ja wszystko powiem tylko nie zostawiajcie mnie z nią błagam.
- Co ty mu zrobiłaś,że tak się ciebie boi? - Zapytał główno dowodzący.
- Tylko rozmawialiśmy.- popatrzyłam na chłopaka.- Prawda?
- Tak tak tylko rozmawialiśmy.
- Teraz panów przepraszam ale idę do mojej kuzynki jak by nie chciał mówić wiecie gdzie mnie szukać.
- Oczywiście. - Główno dowodzący pokiwał głową na zrozumienie.
- A i jeszcze mam pytanko jak masz na imię?- on wiedział, że to pytanie skierowałam do niego.
- Tom.
- Do zobaczenia Tom.Poszłam do Nadi. Spała znalazłam jakieś krzesło usiadłam i nie wiem kiedy ale zasnęłam. Obudził mnie Eryk ...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie wiem czy ktoś to czyta ale będę nadal pisać. Jednak ktoś czyta zwiadowczynie to zachęcam do dawania gwiazdek i komentowania.Miłego dnia :-D

CZYTASZ
Zwiadowczynie
PertualanganTo jest opowieść o 2 kuzynkach, które chciały zostać zwiadowcami. Pomaga im potajemnie zwiadowca Amar z ich lenna. Kuzynki zaprzyjaźniły się z nim. Amar idzie na misję i nie wiadomo co się z nim dzieje. Kuzynki się nie pokoją. Co się stał z Amarem...