Ten

1.1K 66 9
                                    

Obudziłam po godzinie ósmej dwadzieścia trzy. Wstałam z łóżka i podeszłam od razu do walizki, z której wyciągnęłam jeansy i szarą bluzkę, na to postanowiłam założyć czarno-czerwoną koszulę. Zabrałam rzeczy i zniknęłam za drzwiami łazienkowymi. Wzięłam szybki prysznic, a później założyłam czyste ubrania oraz bieliznę. Wykonałam poranną rutynę, zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy, które później wyprostowałam. Gdy wyszła z pomieszczenia, jako następna poszła Lena. Założyłam na stopy timberlandy. Zabrałam kurtkę i szalik, bo stwierdziłam, że po śniadaniu od razu pójdę do samochodu kadrowego zająć sobie miejsce, ale nie w bagażniku. Zabrałam komórkę i zeszłam na dół do jadalni. Gdy byłam w drzwiach zauważyłam, że nic nie zostało dla mnie i Leny, która dopiero co schodziła z góry. Założyłam kurtkę, szalik i wyszłam przed budynek. Czekałam, gdy łaskawie zjawią się Polacy. Z hotelu nagle wyszli Polacy, Słoweńcy oraz Norwedzy. Szeptali coś między sobą, aż w końcu zaatakowali mnie jedyną jak palec. Nawet Lena była przeciwko nim. Założyłam kaptur od kurtki na głowę i poszłam przed siebie. Zemsta będzie słodka. Dobrze wiedziałam, że już na skoczni będą Niemcy i Austriacy. Gdy byłam już na miejscu podeszłam do Wellingera.

- Andreas, sprawa jest. - powiedziałam po angielsku. - Pomożecie mi wraz z Austriakami w zemście na Polakach, Słoweńcach i Norwegach. Plan jest taki... - przedstawiłam im cały plan.

Teraz czas wcielić plan w życie. Wellinger zadzwonił do Stocha, a ten po chwili odebrał.

- No co jest stary? - spytał Kamil.

- Lilianie coś się stało, przyjeżdżajcie tu szybko! - krzyknął do słuchawki i się rozłączył.

Kamil P.O.V.

Powiedziałem reszcie, co Andreas mi powiedział i każdy z nas wsiadł do samochodu kadrowego. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy do Wellingera, który stał koło domków.

- Co jej się stało? - spytałem poddenerwowany.

- Źle stanęła i ma coś z kostką... - odparł i podrapał się po karku.

Liliana P.O.V.

Andreas dał nam znak. Wzięłam swoją amunicję, czyli dwie śnieżki i podeszłam od tyłu wraz z Austriakami i Niemcami do skoczków. Szturchnęłam Kamila i Lenę i rzuciłam im w twarz śnieżką.

- WIEJCIE! - krzyknął Andreas, a każdy rozbiegł się w inną stronę.

Pobiegłam wraz z Wellingerem do poczekalni, gdzie skoczkowie czekają, żeby oddać swój skok. Schowałam się za kombinezonami, a blondyn w schowku, tuż obok mnie. Nagle usłyszałam jak drzwi się otworzyły. Andi dał mi znak, który oznaczał, że atakujemy. Wyszłam z ukrycia i walnęłam śnieżką prosto w twarz trenera Polski. Z kolei Wellinger trafił w twarz Małysza. Uciekliśmy stamtąd. Daliśmy skoczką znak, żeby uciekali. Do Horngachera i Małysza przyłączyli się inni trenerzy. Pobiegłam do jakiegoś lasku niedaleko skoczni. Za mną przybiegł Tande, Stoch, trójka Prevców i Lena.

- No to siostrzyczko, czas na zemstę. - powiedział Stoch, lepiąc z białego puchu, śnieżkę.

- No Lena, nie spodziewałam się, że będziesz przeciwko mnie i ty Domen też. - odparłam.

- Tak się składa, że wszyscy przegraliście. - powiedział Adam, a reszta trenerów rzuciła śnieżką, w każdego z nas, po kolei. - Liliana, powiedz mi gdzie jest Wellinger, czas jemu przywalić śnieżką.

- Widziałam go jak biegł z Markusem obok domków. - odparłam, a on pobiegł w tamto miejsce, które wcześniej wspomniałam. Spojrzałam na trenera Polski, a on pogroził mi tylko palcem.

- Co wyście z Andreasem wykombinowali? - spytał mój brat.

- On walnął Małysza, a ja trenera. - powiedziałam, patrząc na buty, a on machnął tylko ręką i odszedł.

(...)

Drugi dzień konkursu w Oberstdorfie zakończył się trzecim miejscem mojego braciszka, drugim - Andreasa i pierwszym Krafta. Po dekoracji każdy wrócił do hotelu. Wszyscy stwierdzili, że urządzą maraton filmowy u Stocha. Weszłam do pokoju i zdjęłam od razu kurtkę, szalik i buty. Postanowiłam, że przebiorę się w coś bardziej luźnego. Wyciągnęłam z szafy szare dresy i biały t-shirt. Chciałam już wchodzić do łazienki, lecz była ona zajęta przez moją siostrę, bliźniaczkę. Stwierdziłam, że nie będę czekać tylko przebiorę się w pokoju. Założyłam dresy i już miałam zakładać, koszulkę, gdy ktoś wszedł do pokoju. Założyłam pośpiesznie t-shirt i odwróciłam się w stronę drzwi, w których stał najmłodszy z braci Prevc.

- Wiesz, że nie musiałaś tak szybko zakładać tej bluzki? - spytał z chytrym uśmieszkiem.

- O nie, nie. Nie ta pora. - przygryzłam wargę i musnęłam jego usta.

Postanowiłam, że nie będę zakładała butów, tylko pójdę w skarpetkach, ale jak to Domen, stwierdził, że się przeziębię i wziął mnie w stylu panny młodej. Lena szła za nami i robiła nam zdjęcia, uśmiechając się przy tym głupkowato. Gdy weszliśmy do pokoju mojego brata, każdy skierował swój wzrok na nas. Prevc, postawił mnie na podłogę, a ja zajęłam sobie miejsce. Po mojej lewej siedział Domen, a po prawej Lena. Gdy nawet jeszcze film porządnie się nie zaczął Domen zaczął już gadać.

- Mogłabyś przytyć troszeczkę. - odparł, bawiąc się moimi włosami.

- Okej, przytyję sto kilo, pasuję? - spytałam, patrząc na niego.

- To ja wolę zostać przy tej Lilianie, która skradła moje serce. - powiedział, a ja dałam mu znak, żeby był cicho, bo zaczął już się film.

W połowie filmu, zaczęło robić mi się zimno i chciało mi się spać. Zauważył to skoczek i objął mnie ręką, a ja oparłam głowę o jego ramię. W końcu zasnęłam...

***

Pytałam was się o kim chcecie następną książkę i zdecydowałam, ale pozostanie to tajemnicą dopóki nie opublikuję książki, taka niespodzianka dla WAS!
DOBRANOC KOCHANI!!

Tylko raz || Domen PrevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz