Kirito
-Kirito... Wstawaj, ruszamy.-usłyszałem cichy głos Eiji'ego.
-Mhm... Już wstaje- mruknąłem.- Nie budź Yui, wezmę ją na barana. Na pewno jest wykończona po wczorajszej podróży...
-No tak...
-Chociaż powiem ci, że ta wczorajsza walka była dużo łatwiejsza niż ta pierwsza, którą miałem w tym świecie.
-Możliwe... Najważniejsze jest to, że daliśmy radę i, że nikomu nic się nie stało- powiedział i się uśmiechnął, na co ja mu odpowiedziałem tym samym.
Po tej krótkiej wymianie zdań od razu wstałem i pomyślałem o Asunie...
Macie czasem takie przeczucie jakby coś się stało, ale nie wiecie co? No właśnie ja czuje coś takiego teraz... Mam nadzieję, że moje myśli są błędne...-Zjemy coś idąc żeby nie tracić czasu- powiedział Eiji zbierając ostatnie rzeczy po naszym "obozowisku".
-Masz rację- odparłem, biorąc delikatnie Yui na barana, żeby jej nie obudzić.
-Jak wy słodko tak wyglądacie.- usłyszałem jakiś głos za sobą i automatycznie się odwróciłem w kierunku z którego dobiegł.
-Kim jesteś?- zapytał mój towarzysz.
-Oj... My się jeszcze nie znamy... No tak... Z Kiritem już rozmawiałam... Więc tak jestem GM'em tego świata.
-Co ty tu robisz?- zapytałem cicho, żeby nie obudzić mojej kochanej córeczki.
-Patrzę jak ci idzie- zaśmiała się.- Nie no żartuje, przyniosłam wam trochę jedzenia
-A z jakiej to okazji?- mruknąłem.
-Z takiej, że nie chcę żebyście pozdychali z głodu- przez kaptur nie widzę dokładnie jej twarzy, jednak zauważyłem jej lekki uśmiech przez co się skrzywiłem.- Proszę- odparła podając mi torbę do rąk.
-Dziękujemy
-Powodzenia w dalszej podróży- powiedziała podniesionym tonem i rozpłynęła się w powietrzu.
-To było dziwne...- powiedziałem.
-No... I to bardzo... Chociaż z tym, że wyglądzie słodko to miała rację- mruknął na co ja się uśmiechnąłem i przypomniałem sobie sytuację kiedy to Asuną siedziała na moich barkach.- Ej! Halo! Ziemia do Kirita!
-Yy... Tak?
-Nie myśl tak dużo... Naprawdę... Za niedługo się z nią zobaczysz... Obiecuję...
Nic nie powiedziałem tylko ruszyłem przed siebie.
-Eee... Kirito... Idziesz w złą stronę... Mamy iść tam- wskazał ręką w kierunku przeciwnym do tego w którym chciałem iść.
-Taaa... Przecież wiedziałem- zacząłem się drapać po głowie na co chłopiec się zaśmiał.
Godzinę już idziemy w ciszy, podziwiając piękne widoki, które mijamy.
-A... Mniam mniam...- usłyszałem cienki głosik nad moją głową.
-Ooo... Widzę, że ktoś tu się obudził- powiedział z uśmiechem Eiji.
-Na to wygląda...- odparła mała osóbka siedząca mi na barana.
-Tak! Czyli przerwa na jedzenie!- krzyknąłem na co zaspana Yui się zaśmiała.- Z czego się śmiejesz?
-Z tego, że ty zawsze myślisz tylko o jedzeniu tatusiu- po chwili wszyscy w troje siedzieliśmy na trawie rozpakowywując torbę, którą otrzymaliśmy.
-Ile tu jedzenia...- zauważyła Yui, patrząc na torbę z której przed chwilą wyciągnęliśmy zapakowane ciasto z owocami, bułki z serem, naleśniki z czekoladą, jabłka i 6 butelek wody.
-Jak to się tu zmieściło?- zapytałem.
-Magia świąt- powiedział Eiji z uśmiechem.- Nie no, w tym świecie są po prostu takie torby lub plecaki które mieszczą około 3 razy więcej niż powinny.
-Niesamowite...- powiedziałem podając jedną z bułek do małych rączek Yui.
-Dziękuję- uśmiechnęła się i zaczęła jeść.- Mniam.... Jakie to jest pyszne...
Posiłek minął nam pełen rozmów o wszystkim i o niczym.
-Yui! Znowu musiałaś się ubrudzić? Jesz jak świnka...-powiedziałem.
-Przynajmniej nią nie jestem- odpowiedziała z uśmiechem.
-Yui? Czy ty coś sugerujesz?
-Nieeeee... No co ty... Tatusiu, ja? Skąd że...
-No nie... Radzę ci uciekać, bo jak tylko cię złapie to będzie z tobą słabo- gdy dziewczynka to usłyszała od razu wstała.
Po chwili goniłem moją córeczkę wzdłuż jeziorka, oczywiście nie biegnę bardzo szybko, bo chce się z nią troszkę pobawić.
-Mam cię!- krzyknąłęm.
Moment później łaskotałem moją kochaną córkę.
-Sto-o-p! Pro-o-o-szę!- krzyczała płacząc ze śmiechu.
-A będziesz grzeczna?
-To chyba zwierzątek się pyta czy będą grzeczne.
-No nieeee- znowu zacząłem ją łaskotać.
-Już bę-ę-dę grzeczna! Obiecuję!
-No dobrze- odparłem pomagając Yui wstać.-Chodź wracajmy do Eiji'ego.
Idziemy sobie koło strumienia wody... Ptaki pięknie ćwierkają, a trawa delikatnie muska moje kostki...
Trzymam moją kochaną córkę za rękę, czuję, że do szczęścia brakuje mi tylko jednego... Jej... Asuny...
Z rozmyślań wyrwało mnie popchnięcie że strony dziewczynki i zimna woda do której wpadłem.-Yui!- krzyknąłem na co ona zaczęła się śmiać i sama wskoczyła do jeziora.
Po chwili dołączył do nas Eiji i wszyscy razem bawimy się w wodzie chlapiąc się, śmiejąc i zapominając o problemach...
Po prostu... Cieszymy się chwilą.------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Elo Elo H 2 0 8!
Witam was w kolejnym rozdziale!
Wiem... Przepraszam za przerwę... Ale no wiecie... Nauka... Dużo sprawdzianów... A nie ważne!W każdym bądź razie we wtorek postaram się wrzucić oneshota z okazji walentynek.
Więc mam nadzieję że będzie wam się podobaćPo za tym przepraszam za tak dziwny rozdział, moim zdaniem jest słaby i nudny... No ale cóż... Przepraszam...
No...
Więc...
Gwiazdkujcie, komentujcie, obserwujcie!Do następnego! Bye!
CZYTASZ
Zabijanie to nie wszystko//Sword Art Online KiritoXAsuna
FanficMamy 2024 rok, parę godzin po ukończeniu gry Sword Art Online. Wszyscy którzy przeżyli tą grę obudzili się... No z małym wyjątkiem... Czyli dokładniej Kazuto Karigaya oraz Asuny Yukii. Nikt nie wie co się z nimi dzieje. Ich rodzice się bardzo martwi...