Rozdział 12

289 24 6
                                    

Kirito

-Kirito... Wstawaj, ruszamy.-usłyszałem cichy głos Eiji'ego.

-Mhm... Już wstaje- mruknąłem.- Nie budź Yui, wezmę ją na barana. Na pewno jest wykończona po wczorajszej podróży...

-No tak...

-Chociaż powiem ci, że ta wczorajsza walka była dużo łatwiejsza niż ta pierwsza, którą miałem w tym świecie.

-Możliwe... Najważniejsze jest to, że daliśmy radę i, że nikomu nic się nie stało- powiedział i się uśmiechnął, na co ja mu odpowiedziałem tym samym. 

Po tej krótkiej wymianie zdań od razu wstałem i pomyślałem o Asunie...
Macie czasem takie przeczucie jakby coś się stało, ale nie wiecie co? No właśnie ja czuje coś takiego teraz... Mam nadzieję, że moje myśli są błędne...

-Zjemy coś idąc żeby nie tracić czasu- powiedział Eiji zbierając ostatnie rzeczy po naszym "obozowisku".

-Masz rację- odparłem, biorąc delikatnie Yui na barana, żeby jej nie obudzić.

-Jak wy słodko tak wyglądacie.- usłyszałem jakiś głos za sobą i automatycznie się odwróciłem w kierunku z którego dobiegł.

-Kim jesteś?- zapytał mój towarzysz.

-Oj... My się jeszcze nie znamy... No tak... Z Kiritem już rozmawiałam... Więc tak jestem GM'em tego świata.

-Co ty tu robisz?- zapytałem cicho, żeby nie obudzić mojej kochanej córeczki.

-Patrzę jak ci idzie- zaśmiała się.- Nie no żartuje, przyniosłam wam trochę jedzenia

-A z jakiej to okazji?- mruknąłem.

-Z takiej, że nie chcę żebyście pozdychali z głodu- przez kaptur nie widzę dokładnie jej twarzy, jednak zauważyłem jej lekki uśmiech przez co się skrzywiłem.- Proszę- odparła podając mi torbę do rąk.

-Dziękujemy

-Powodzenia w dalszej podróży- powiedziała podniesionym tonem i rozpłynęła się w powietrzu.

-To było dziwne...- powiedziałem.

-No... I to bardzo... Chociaż z tym, że wyglądzie słodko to miała rację- mruknął na co ja się uśmiechnąłem i przypomniałem sobie sytuację kiedy to Asuną siedziała na moich barkach.- Ej! Halo! Ziemia do Kirita!

-Yy... Tak?

-Nie myśl tak dużo... Naprawdę... Za niedługo się z nią zobaczysz... Obiecuję...

Nic nie powiedziałem tylko ruszyłem przed siebie.

-Eee... Kirito... Idziesz w złą stronę... Mamy iść tam- wskazał ręką w kierunku przeciwnym do tego w którym chciałem iść.

-Taaa... Przecież wiedziałem- zacząłem się drapać po głowie na co chłopiec się zaśmiał.

Godzinę już idziemy w ciszy, podziwiając piękne widoki, które mijamy.

-A... Mniam mniam...- usłyszałem cienki głosik nad moją głową.

-Ooo... Widzę, że ktoś tu się obudził- powiedział z uśmiechem Eiji.

-Na to wygląda...- odparła mała osóbka siedząca mi na barana.

-Tak! Czyli przerwa na jedzenie!- krzyknąłem na co zaspana Yui się zaśmiała.- Z czego się śmiejesz?

-Z tego, że ty zawsze myślisz tylko o jedzeniu tatusiu- po chwili wszyscy w troje siedzieliśmy na trawie rozpakowywując torbę, którą otrzymaliśmy.

-Ile tu jedzenia...- zauważyła Yui, patrząc na torbę z której przed chwilą wyciągnęliśmy zapakowane ciasto z owocami, bułki z serem, naleśniki z czekoladą, jabłka i 6 butelek wody.

-Jak to się tu zmieściło?- zapytałem.

-Magia świąt- powiedział Eiji z uśmiechem.- Nie no, w tym świecie są po prostu takie torby lub plecaki które mieszczą około 3 razy więcej niż powinny.

-Niesamowite...- powiedziałem podając jedną z bułek do małych rączek Yui.

-Dziękuję- uśmiechnęła się i zaczęła jeść.- Mniam.... Jakie to jest pyszne...

Posiłek minął nam pełen rozmów o wszystkim i o niczym.

-Yui! Znowu musiałaś się ubrudzić? Jesz jak świnka...-powiedziałem.

-Przynajmniej nią nie jestem- odpowiedziała z uśmiechem.

-Yui? Czy ty coś sugerujesz?

-Nieeeee... No co ty... Tatusiu, ja? Skąd że...

-No nie... Radzę ci uciekać, bo jak tylko cię złapie to będzie z tobą słabo- gdy dziewczynka to usłyszała od razu wstała.

Po chwili goniłem moją córeczkę wzdłuż jeziorka, oczywiście nie biegnę bardzo szybko, bo chce się z nią troszkę pobawić.

-Mam cię!- krzyknąłęm.

Moment później łaskotałem moją kochaną córkę.

-Sto-o-p! Pro-o-o-szę!- krzyczała płacząc ze śmiechu.

-A będziesz grzeczna?

-To chyba zwierzątek się pyta czy będą grzeczne.

-No nieeee- znowu zacząłem ją łaskotać.

-Już bę-ę-dę grzeczna! Obiecuję!

-No dobrze- odparłem pomagając Yui wstać.-Chodź wracajmy do Eiji'ego.

Idziemy sobie koło strumienia wody... Ptaki pięknie ćwierkają, a trawa delikatnie muska moje kostki...
Trzymam moją kochaną córkę za rękę, czuję, że do szczęścia brakuje mi tylko jednego... Jej... Asuny...
Z rozmyślań wyrwało mnie popchnięcie że strony dziewczynki i zimna woda do której wpadłem.

-Yui!- krzyknąłem na co ona zaczęła się śmiać i sama wskoczyła do jeziora.
Po chwili dołączył do nas Eiji i wszyscy razem bawimy się w wodzie chlapiąc się, śmiejąc i zapominając o problemach...
Po prostu... Cieszymy się chwilą.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Elo Elo H 2 0 8!

Witam was w kolejnym rozdziale!
Wiem... Przepraszam za przerwę... Ale no wiecie... Nauka... Dużo sprawdzianów... A nie ważne!

W każdym bądź razie we wtorek postaram się wrzucić oneshota z okazji walentynek.
Więc mam nadzieję że będzie wam się podobać

Po za tym przepraszam za tak dziwny rozdział, moim zdaniem jest słaby i nudny... No ale cóż... Przepraszam...

No...
Więc...
Gwiazdkujcie, komentujcie, obserwujcie!

Do następnego! Bye!

Zabijanie to nie wszystko//Sword Art Online KiritoXAsuna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz