"Ale wiesz, że to nic nie znaczyło?"

15 1 1
                                    


Paring: Miyavi x Maya

Ostrzeżenia: sceny erotyczne

***********************************************************************************************

Maya po raz kolejny przeklnął siarczyście i rzucił kolejną figurką na ziemię. Rozbiła się w drobny mak, a okruszki szkła i większe kawałki rozprysnęły się po posadzce. Czy on nie rozumiał, że ranił go takim postępowaniem?! Czy ten idiota, Miyavi, nie mógł zrozumieć, że każda taka afera z jakimś jego nowym chłopakiem rozrywała serce wokalisty na coraz mniejsze kawałki? Upadł na kolana i schował twarz w dłoniach. Nie zwracał uwagi na to, że może się pokaleczyć. Po policzkach ciekły mu łzy. Po chwili poczuł, że jest przez kogoś przytulany i głaskany po głowie. Nawet nie wiedział kiedy ten ktoś wszedł do jego domu. Zapach znanych mu już perfum upewnił go w tym, kim jest ten osobnik i uderzył go parę razy pięścią w tors.

- Nienawidzę cię. Jesteś cholernym skurwysynem i najchętniej bym cię stąd wyrzucił!
Po tych słowach ponownie się rozpłakał, a zapał z jakim bił tego mężczyznę po torsie powoli słabł. Miyavi zaczął się lekko z nim kołysać, aby bardziej go uspokoić.

- Shh. Wiem, Maya. Nie płacz już.

Szeptał mu cicho na ucho, a gdy blondyn nadal szlochał zrobił to, co umiał najlepiej. Pochylił głowę i delikatnie go pocałował. Blondyn z powodu szoku przestał szlochać, choć i tak to było uciszane przez usta solisty. W końcu po chwili bicia się z własnymi myślami odwzajemnił pocałunek, jednak właśnie w tym momencie Miyavi się odsunął i wstał z klęczek. Wyciągnął dłoń w jego stronę, a Maya tylko przez chwilę się patrzył. Wiedział do czego dojdzie, gdy poda mu dłoń. Z drugiej jednak strony nie chciał się czuć jak zabawka, a tym właśnie byli ci "chłopcy", z którymi spotykał się muzyk. Myv wiedział doskonale co Maya do niego czuje. Między nimi dochodziło już wielokrotnie do kłótni z tego powodu. Nie chciał go jednak do niczego namawiać, ani dawać nadziei, jednak każda taka sytuacja jak tego dnia doprowadzała go do cholery i zaburzała jego postanowienia. W końcu poczuł jak dłoń chłopaka wsuwa się w jego, a on sam powoli wstaje z klęczek. Spojrzał na niego wyraźnie zaskoczony, ale też z lekkim uśmiechem. Przyciągnął go do siebie i złączył ich usta w pocałunku. Ten pocałunek miał za zadanie uspokoić blondyna, był jednocześnie delikatny, namiętny, ale też z nutą drapieżności, która cechowała ciemnowłosego. Poprowadził go do sypialni, bo znał doskonale rozkład tego domu, a na miejscu od razu popchnął go na łóżko. Zawisł nad nim i ponownie wpił się w jego usta. Podpierając się na jednej ręce drugą wsunął niemal od razu pod koszulkę Masahito. Przesunął opuszkami palców w górę po jego torsie, aż do sutków. Wokół jednego zatoczył małe kółeczko, aż ostatecznie go potarł. Nagrodziło go ciche westchnięcie w usta, a korzystając z rozchylonych warg pozwolił sobie wsunąć pomiędzy nie język. Tak właśnie rozpoczęła się walka o dominację w pocałunku, bo Maya nie miał zamiaru być grzeczniutki i chciał się z nim trochę podroczyć. Ostatecznie jednak uległ dzikości Miyaviego. Bardzo szybko pozbyli się swoich ubrań. Dłonie Mayi błądziły po torsie i plecach Miyaviego, zaś dłonie Myva błądziły po torsie, biodrach i podbrzuszu Mayatana. Poznawali nawzajem swoje ciała i jednocześnie starali się sobie przekazać jak najwięcej czułości. Każdy z nich wiedział, że ten moment się więcej nie powtórzy. Maya pragnął bliskości i czułości od strony solisty, ale był świadom, że on nie umie być wierny. Korzystał więc z tego co dostał pełnymi garściami. Gdy doszło do połączenia ciał czuł się jak w niebie. Miyavi z łatwością odgadywał każdą jego potrzebę i trafiał w każdy czuły punkt na ciele Mayi. Poruszał się raz wolno, a raz szybko. Powoli, delikatnie, brutalnie, gwałtownie. Każdy jęk z ust Mayatana zachęcał go do silniejszych pchnięć i większego zaangażowania. To było coś zupełnie innego od tego, co czuł, gdy uprawiał seks z tamtymi. To było o wiele bardziej intymne i intensywne. Postanowił nie kończyć na jednym razie i jeszcze tego samego dnia trzykrotnie zmienili pozycję i kochali się dalej. Po wszystkim Maya wtulał się ufnie w ciało Miyaviego, zaś mężczyzna gładził go po głowie. Nie wiedział co ma robić. Maya, który tak ufnie się w niego wtulał sprawiał, że dosłownie szalał i nie chciał psuć tej chwili. Mimo to wiedział doskonale, że gdyby się z nim związał miałby problemy z dochowaniem mu wierności. Westchnął cicho i uniósł jego twarz dwoma palcami.

- Maya... Wiesz, że to nic nie znaczyło, prawda? To był tylko seks.

Powiedział cicho i pogłaskał go palcami po policzku. Mimo tych słów uśmiech z twarzy Mayi nie zniknął.
- Wiem, ale Myv.. Ja nie mam zamiaru tak łatwo ci odpuścić. Jeszcze będziesz mój i nawet jeśli dziś to jest zwykły seks, to niedługo ten seks będziesz uprawiać tylko ze mną.

Pewność siebie w głosie blondyna niemalże go rozczuliła. Wyplątał się z jego objęć i wstał z łóżka, by zacząć się ubierać. Spojrzał na nagiego blondyna, który tylko się mu przyglądał.

- To... do jutra, nie?

Odpowiedzią na to pytanie było tylko kiwnięcie głową. Tego dnia Myv wychodził z przeświadczeniem, że Mayi nie uda się go uwieść, że nadal będzie żył tak jak do tej pory, ciesząc się wolnością i niezależnością. Zaledwie sześć miesięcy później, gdy ponownie wylądowali w łóżku już wiedział, że przegrał, a ta szalona, pełna humorków istota jest jedną z najważniejszych osób w jego życiu.

***********************************************************************************************

Tak, wiem, że długo mnie nie było i za to bardzo przepraszam, jednak brak weny, szkoła i życie sprawiały, że nie miałam na nic chęci. Nie jestem zadowolona z tego opowiadania, jednak obiecuję wam, że następne będą o wiele lepsze.

Przepraszam za nieobecność po raz kolejny.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 11, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bazgroły PandyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz