♪♡ XIV ♡♪

3.1K 322 93
                                    

Idziecie brukowaną ulicą. Ty i Levi. Zaczyna robić się już ciemno. Milczysz. Wiesz, że Levi jest zły. Nie, raczej... Zamyślony?  Coś w ten deseń.

Cały dzień byłaś popychana z kąta w kąt. Czułaś się bardziej niepotrzebna niż zwykle. Zdążyłaś już poznać  dowódcę Erwina. Choć próbował ukryć niezadowolenie, związane z twoim przybyciem. No cóż... NIE WYSZŁO MU. Ale co się dziwić. Po opowieściach o krwiożerczych tytanach, sama nie wiesz co myśleć. Co chwila spoglądasz to na mur, to na Levia. Skupiasz wzrok na bandażu.

Czy aby na pewno spadł z konia?

A może miał bliskie spotkanie z jedną z tych bestii?!

....I tak nieźle wygląda.

Nadal milczysz. Levi łapie cię za rękę, rumienisz się. Chłopak splata wasze dłonie i dosyć mocno zaciska je w uścisku. Twój brzuch, a raczej jego wnętrze, wariuje. Niby taki zwykły dotyk, a jednak czujesz się bezpieczniej niż w mała dziewczynka w objęciach mamusi. Właściwie można by cię nazwać właśnie takim brzdącem. Czując ciepło bijące od jego dłoni, niczego się nie boisz, o niczym nie myślisz, zamknęłaś się w swoim świecie. Masz wrażenie, że mogłabyś mieć zamknięte oczy, być w środku terytorium tytanów, w dodatku bez koni, broni i sprzętu do manewru 3D. Nie bałabyś się ani odrobinę. Wystarczył bu tylko ten jeden dotyk i spojrzenie, od którego przechodzą cię przyjemne dreszcze. Levi właśnie cię takim darzy. Stoicie.

-[Imię]…

Patrzysz mu w oczy. Milczysz. Czekasz.

-Posłuchaj-zaczyna odwracając wzrok, nadal trzymając cię za rękę.

Widać, że z trudem próbuje coś powiedzieć. Nie jst mu łatwo. Uścisk dłoni staje się trochę mocniejszy.

-Nie ukrywam - dokończa - Nie jestem zadowolony z twojej wizyty.

Patrzysz na niego, na jego włosy, delikatnie rozwiewane przez niewielki wiatr. Oboje nic nie mówicie. Panuje cisza. Po chwili kobaltooki ponownie patrzy ci w oczy, jednocześnie gładząc kciukiem twoją dłoń.

-Nie jestem zadowolony, bo się martwię. - wygląda jakby miał napisać wielki test z lekcji, które w większości opuszczał. - Boję się, że cię stracę.

Cicho przelykasz ślinę, pocierasz ramiona. Zaczęło się robić chłodno. Levo zdejmuje swoją pelerynę i szybko cię nią okrywa.

-Boję się. Ja, Wieelki Kapral Levi - patrzy w ziemię. - Najsilniejszy człowiek ludzkości, mówią...

Konkrety Levi, bo zaczynam się bać.

Zaciska pięści.

-[Imię] - kładzie dłoń na twoim policzku. - Boję się że już niedługo nigdy nie będę mógł zobaczyć twoich przepięknych oczu, olśniewającego uśmiechu... No po prostu nie mogę...

Rumienisz się jeszcze bardziej, w myślach się za to karcisz. Chłopak próbuje powiedzieć coś jeszcze. Jąka się, gada coś o twoim bezpieczeństwie, o tym, że szanuje swoich "podwładnych" w oddziale, w tym już niedługo ciebie. W końcu warczy, nie wytrzymuje.

-Kurwa, [imię]! - przybliża swoją twarz do twojej i szepcze. - Ja cię chyba kocham.

Otwierasz szeroko oczy, gdy wasze usta łączą się w długim, czułym pocałunku. Obejmuje cię w talii, ty kładziesz mu dłonie na ramionach, nadal nie przerywając pocałunku.

Jest pięknie. Bardzo pięknie. Do czasu...

Życie Licealisty - Levi x Reader ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz