7

118 10 6
                                    

Hago lo que quieras... ~ Zrobię co zechcesz...

Shawn

To nie koniec.

Jej łzy, oczy przepełnione zaufaniem jak i radością.

Ostatnie nieporozumienie pozostaje nie wyjaśnione.

Dlaczego żyliśmy w ukryciu? Po co to zaproponowałem? Jestem dupkiem, czy wybawicielem?

- Katy. Skarbie. Przepraszam, że trzymałem cię w ukryciu. - otarłem z jej policzków łzy.

- Dlaczego? Czemu to zrobiłeś? Znam cię trochę i wiem, że nie lubisz się ukrywać. - powiedziała, przerywając co zdanie.

Jej dłonie spoczęły na linii powyżej moich ud. Przez jej dotyk nie mogłem się skupić, a musiałem.

Chciałem pozbawić ją wątpliwości, co do mnie. Po prostu wszystko wyjaśnić.

- Eh. Jak wiesz jestem kapitanem drużyny koszykarskiej. Muszę się dobrze uczyć, by móc trenować i jeździć na mecze. Bez wyników w nauce nie miałbym też stypendium sportowego.

- To nadal nic nie tłumaczy, Shawn. - jak zawsze szybko podsumowała moją myśl.

- Wiem. Tak więc, aby osiągać dobre oceny, trzeba się skupić na obowiązkach i nie oglądać na innych. - wypowiedziałem szybko.

- I?

- I nasz trener uważa, że jeżeli gramy już w jego drużynie, spełniamy kryteria, to musimy znać parę reguł. Mamy przestrzegać jadłospisu, treningów, planu lekcji i planu zagospodarowania czasu wolnego. - moje tętno lekko pryspieszyło, ponieważ zbliżałem się do momentu prawdy.

- Planu zagospodarowania czasu wolnego? - zmieszana powtórzyła i zmarszczyła brwi.

- Tak. Plan, w którym nie ma miejsca na nieposłuszeństwo, chęć rozrywki, czy też na uczucia. - nieuchronnie stąpałem po kruchym lodzie.

- Co to znaczy? Nie mów takimi zagadkami, bo zaczynam się bać. - chciała rozluźnić atmosferę, ale po spojrzeniu na moją twarz, zmieniła nastawienie - Shawn? Mam się czego bać? Tak?

- Niestety tak. - odwróciła głowę bokiem do mnie - Wiesz dlaczego zostałem kapitanem? - zwróciłem jej uwagę - Albo dlaczego rzadko chodzimy na imprezy? Lub dlaczego nie mamy zazwyczaj przygodnych panienek, ani stałych dziewczyn?

- Regulamin. Regulamin, który musimy przestrzegać. Nie możemy zadawać się z byle kim, chodzić na imprezy z alkoholem i do klubów, ćpać, słuchać rapu, ani cenzuralnej muzyki, obżerać się po dwudziestej drugiej, bić z chłopakami z drużyny i tak dalej. Zakłada on też, że nie możemy mieć dziewczyn, bo one powodują obniżenie wyników w nauce. - kontynuowałem.

- Poczekaj. Co? To jest chore. Dlaczego dziewczyny obniżają wyniki? - dawno nie widziałem jej tak zakłopotanej.

- Nie chodzi tak naprawdę tylko o nie. - przerwałem - Uczucia. Czasem komplikują życie, utrudniają myślenie, powodują kłótnie i zajścia emocjonalne. O to im chodzi. Aby zrobić z nas bezdusznych, zawsze wygrywających graczy. Nie liczą się dla nich uczucia.

- Ale... Ale dlaczego żyliśmy pod osłoną nocy? - spytała.

- Gdybym cię przedstawił trenerowi, chłopakom z drużyny, powiedział im, że oto jest moja dziewczyna, zdegradowali lub wyrzucili by mnie. - rzekłem w zamyśleniu.

- Przecież, przedstawiłeś mnie kolegom, byliśmy razem na stołówce, cały dzień byliśmy razem! Co tym razem ukrywasz? - złość dominowała w jej głosie.

- To była farsa. Podstawiłem zaufane osoby, a innym powiedziałem, że to taki eksperyment. - poczułem pieczenie na policzku, a moja twarz wygięła się w lewą stronę.

- Taki eksperyment, powiadasz? - zaczęła mną szarpać, nie przeciwstawiałem się - Mówiłeś, że się ujawnimy! A ja głupia ci wierzyłam! Oszukałeś nie tylko mnie, ale też innych... Max miał rację. Jesteś kłamcą, dupkiem i... I wiesz co wal się! - pod ciężarem rzucanych przez nią słów moje ramiona opadły, a ja cicho westchnąłem - Wierzyłam Ci. Ufałam Ci. Kochałam Cię. - nagły ból rozdarł moje serce - A ty to utopiłeś. Bezczelnie dałeś mi rolę w przedstawieniu, w którym chciałam grać, ale nie przy takiej widowni. - odsunęła się na parę kroków w tył, wzięła swoją torebkę - Wspołczułam Ci nawet przez chwilę, wiesz? Taki poszkodowany Shawn. Ile lasek tak złapałeś? Na swoje, pożal się Boże, nieszczęście? - wzięła głęboki oddech, spojrzała mi w oczy - Nie dzwoń, esemesuj, czy też do mnie się odzywaj. Z nami koniec. - ostatnie słowa wypowiedziała dobitnie, choć wiem, że nie była tego pewna.

Chciałem ją zatrzymać, ale wiedziałem, że jest za szybka.

Wyszła, trzaskając drzwiami.

Po moim policzku spłynęła samotna łza. Zostawiła mnie na środku pokoju, z siniakiem na twarzy, podłym nastrojem i wyrzutami sumienia, pomieszanymi ze złością. Cały świat mi się zawalił.

To nie koniec. Będę walczyć.

0:1 dla Max'a 

...perdóname mi nena. ~ ...wybacz mi kochanie. 

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

*Perdoname ~ Deorro

Drama tajm rozpoczęty. Trochę przesłodziłam w poprzednim rozdziale. To teraz mamy kłótnię i rozstanie.

Przepraszam Shawn. Miałam Ci tak nie nawrzucać, ale jakoś tak wyszło.

Proszę o wyrozumiałość dla bohaterów.

Pozdrawiam 
Riversoon

Poczekaj do rana/s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz