8

102 10 5
                                    

Vete ya de aquí! ~ Idź już sobie!

Katy

Rzuciłam się na łóżko, zakrywając twarz dłońmi.

To było dla mnie za dużo. Dużo za dużo.

Kto daje się tak wykorzystywać? Po co te wszystkie kłamstwa? To całe przedstawienie?

Nie rozumiem jego postępowania. Przecież go znam na tyle, by wiedzieć, że nie lubi być od kogoś uzależniony i zbytnio podporządkowany. Nie lubił przesadnych regułek, które zamiast pomagać, szkodziły.

Dlaczego? Musiał mieć powód. Nie dałam mu nic wytłumaczyć. Nakrzyczałam na niego.

Cholera! Nie mogę się obwiniać. To on popełnił błąd i musi za niego zapłacić. Nie powinnam mu współczuć, a jednak moje serce nie chce mnie słuchać.

Chcę go zrozumieć, poznać powody jego decyzji, pocieszyć, pocałować...

Żyje w zamkniętym systemie. Musi się dobrze uczyć, skupiać na treningach i diecie, nie mieć dziewczyny. Co to jest średniowiecze, czy co? Wiem, że to nie żarty. Miałam styczność z ich trenerem - panem McCarverem. Zimno i bezwzględność bijące z jego oczu uznałam za surowość spowodowaną brakiem wyników lub zainteresowania ze strony zawodników. Stosował, w prawdzie, rygorystyczne zasady, ale nikt ich nie kwestionował. Wszyscy jak potulne baranki podporządkowywali się temu regulaminowi.

Dziwne. Irracjonalistyczne. Zagadkowe.

Nie wiem, czy angażować się w tą sprawę, ale czegoś na pewno chcę się dowiedzieć. Od tak nie rujnuje się sobie związku i depcze się uczuć drugiej osoby.

Zemsta?

Może być słodka, ale nie będzie zimna. Nie tak szybko.

Zabrałam ręce z twarzy i zaczęłam przygotowywać się do snu, nadal rozmyślając nad tym całym dzisiejszym wydarzeniu oraz jutrzejszym dniu, który wydawał być się niewesoły.

Spotkanie z Shawnem.

Kpiące spojrzenia uczniów.

Spotkanie z Max'em i Mel.

Żałuję, że opowiedziałam Melanie o mojej sytuacji. Teraz wie tylko, że (nieudolnie) ujawniliśmy się oraz o całej naszej historii z Shawnem. Byłam jej winna wyjaśnienia. Wtedy jeszcze ufałam Shawnowi.

Jej reakcja totalnie mnie zaskoczyła. Do dziś to wspomnienie niedzieli wydaje mi się takie inne:

- Mel? - zaczęłam nazbyt spokojnie, choć od środka rozsadzały mnie emocje.

- Tak? - uniosła brwi, aby za chwilę je zmarszczyć - Coś nie tak? Stresujesz się jak przed jakimś egzaminem. - próbowała mnie uspokoić, ale to nie działało - No dawaj - szturchnęła mnie łokciem - Nie bądź taka. To ty chciałaś się spotkać, a teraz milczysz...

- To nie tak...

-A jak?

- Nic Ci nie mówiłam wcześniej, bo nie chciałam Cię martwić, ale przyszedł czas wyjawić prawdę. - głos uwiązł mi w gardle, nigdy dotąd nie okłamałam Melanie.

- Zaczynam się bać, nie strasz mnie. - wyraz twarzy mojej przyjaciółki gwałtownie się zmienił, z wesołego na troskliwy.

- Znasz może Shawna? - ostrożnie rozpoczęłam temat.

- Tego kapitana drużyny koszykarskiej? Tak, ale co go wiążę z tą sp...

- Jesteśmy parą, a jutro oficjalnie się ujawnimy. Zanim coś powiesz, albo na mnie nakrzyczysz powiem jeszcze dwa zdania. Kocham go, wiem kim jest, znam go, chcę być z nim. Na początku też myślałam, że te jego słowa, propozycja są fałszywe, ale później przekonałam się jak jest naprawdę. - powiedziałam to wszystko na jednym wydechu.

Miała otwarte usta i pomarszczone czoło, głęboko się nad czymś zastanawiała.

Zobaczyłam zszokowanie w jej oczach, które stopniowo przechodziło w złość, smutek, który na końcu przerodził się w szczery uśmiech i wybuch śmiechu.

- Co Cię tak bawi? Czy to aż takie śmieszne, czy ja jestem aż tak śmieszna, czy co? - z lekka podniesionym tonem, próbowałam przywrócić przyjaciółkę do porządku.

- Nie, nie to nie tak. Wiedziałam od początku, od imprezy, że coś jest na rzeczy. Byłaś taka tajemnicza. Znikałaś na pół wieczora, a potem wracałaś rozanielona. Dodałam dwa do dwóch i wyszło mi cztery. Chociaż nie wiedziałam na pewno, że to o niego chodzi, ale domyślałam się. - odpowiedziała.

Przytuliła mnie. Tak bardzo potrzebowałam wsparcia.

- Dobrze, że nie dowiaduję się tego ostatnia z jakiś plotek, tylko od ciebie. Ale proszę Cię nie rób tego więcej. - smutno podsumowała.

- Przyrzekam, że będę Cię od teraz informować o nowościach w moim życiu. - oznajmiłam z ręką na sercu, odsuwając się od niej.

- Przyrzekasz?

- Przyrzekam.

I jak ma jej powiedzieć, że Shawn okazał się dupkiem i z nim zerwałam?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wtorek. Siódma rano.

Spałam zaledwie cztery godziny.

To i tak dużo, zważywszy na tok moich rozmyślań.

Mój cel na dziś:

- przetrwać sztorm

***

Mijałam dziesiątki ludzi. Nikt nie wydawał się nadzwyczaj złośliwy. Jakby nic się nie stało wczoraj.

Może to i lepiej?

Najpierw odszukałam Mel.

- Co jest? - powitała mnie z "niesamowitym entuzjazmem".

- Nie poznałam go. Okazał się dupkiem. Zerwałam z nim... - wyznałam bliska płaczu.

- CO?! Musisz mi na spokojnie to wytłumaczyć.

Ruszyłyśmy przed siebie. Zatrzymałyśmy się przy bibliotece, po chwili do niej wchodząc. Wyjawiłam szczegóły wczorajszego dnia, powstrzymując się przed wybuchem płaczu. Było mi lżej, ale i tak uczucie smutku i zawodu pozostawało ze mną.

Po tym razem z przyjaciółką wyszłam na korytarz, szukając naszej sali lekcyjnej, pośród gąszczu uczniów.

Niespodziewanie ktoś mnie zawołał.

- Hej Katy!

Odwróciłam się do tyłu, bo wydawało mi się, że stamtąd wydobył się ten głos. Nie myliłam się. Zaraz przed sobą ujrzałam wesołą twarz Max'a.

- Czego chcesz? - odburknęłam.

- Jednak miałem rację. Nie jest taki święty jak Ci się wydawało, prawda?

Nie odpowiedziałam. Nawet go nie znałam i nie zamierzałam mu się zwierzać.

- Jasne, że tak. Wiedziałem. - rzucił zamyślony i zniknął w tłumie.

Czy już nic mnie nie zdziwi?

Chyba to jeszcze nie koniec niespodzianek...

Déjame dormir! ~ Daj mi spać!

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

*Perdoname ~ Deorro

Z opóźnieniem, ale w końcu udało mi się napisać ten rozdział, choć było to dla mnie trudne ze względu na brak czasu i inne ważniejsze sprawy.

Przepraszam za to, mam nadzieję, że wynagrodziłam to rozdziałem nieco wyjaśniającym perspektywę Katy.

Pozdrawiam, Riversoon

Poczekaj do rana/s.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz