Moja historia jest znana niejednemu facetowi; szkolna diva, wielka miłość wzmocniona przez 3 lata szkoły i wreszcie bal maturalny. Tak, w te noc tacy chłopcy, jak ja wychodzą z ukrycia. Tej nocy ze swoją wybranką przemierzają sale w walcu, wyznają miłość i planują swoją przyszłość. A dziewczyna, jak się okazuje, pod maską obojętności skrywa prawdziwą twarz. I ja tak myślałem, do czasu.
Wiecie, w liceum nie byłem jakimś wielkim ciachem, ale za to byłem facetem z drużyny futbolowej, całkiem niezłym uczniem i kandydatem na studia medyczne (na które się dostałem), oprócz tego byłem (i jestem) całkiem przystojny i niejedna dziewczyna wzdychała do mnie, gdy tylko omiotłem ją spojrzeniem, ale ja ich nie chciałem! Byłem w stosunku do nich jak playboy; podrywałem, dawałem nadzieję i rzucałem. To była święta zasada mojej paczki, której przewodniczył Will. Był moim przyjacielem, od czasów liceum nie utrzymujemy jednak ze sobą kontaktów, ale to nie jest historia o nim. Pogubiłem się trochę, może po prostu zacznę od początku, tak będzie łatwiej.
Dwa tygodnie przed balem maturalnym postanowiłem, że w końcu wyjdę z cienia. Byłem gotowy powiedzieć Shannon (to imię mojej ukochanej, właściwie to byłej ukochanej, ale nieważne), więc tak, jak już wspominałem byłem gotowy zaprosić ją na bal i powiedzieć o swoich uczuciach. Trochę zestresowany szedłem na próbę cheerleaderek. Moja królowa (lub jak sama kazała się nazywać, królowa szkoły), właśnie rozstawia po kątach koleżanki z drużyny, a w przerwach wrzeszczała na przyjaciółki, które załatwiały za nią sukienkę i inne sprawy balu.
Patrzyłem, jak ustawiają się w piramidę; parter, pierwsze piętro, drugie i szczyt, a na nim błyszczy moja gwiazda. Patrzyłem jak zaczarowany, a potem wszystko działo się tak szybko. Bardzo szybko! Dziewczyna z pierwszego piętra kichnęła (zauważyłam, że wyglądała na chorą) i to zaburzyło konstrukcję. Zobaczyłem, jak Shannon chwieje się i w mgnieniu oka byłem przy niej. Złapałam ją! I przez kilka sekund, czułem się jak bohater. Jak pan sytuacji! Czułem, jakbym już był z nią na balu i jakbyśmy wirowali w tańcu króla i królowej, ale to trwało kilka sekund. Dziewczyna wyczerpała się z moich ramion, otrzepała z niewidzialnego kurzu i omijając mnie ruszyła do dziewczyny, która kichnęła. Wymierzyła jej siarczysty policzek i zaczęła wrzeszczeć.
- Jak mogłaś Kate, to był zamach! Zamach na moją osobę! - Krzyczała głośniej i zbierała poparcie wzburzonych cheerleaderek, a tym samym coraz bardziej pogrążała Kate. Ostra dyskusja coraz bardziej zasmucała dziewczynę, która w końcu nie wytrzymała i odbiegła z płaczem. Zrobiło mi się jej żal... może dlatego potem ją o to spytałem... nieważne, wróćmy do treningu. Shannon niezwykle z siebie dumna podeszła do mnie i jakby od niechcenia spytała.
- Chciałeś coś yyyy... Brandon?...
- Bryan, ale tak. Chciałem się spytać, czy...
- Czekaj! Bryan, muszę ci podziękować! Gdyby nie ty... Oh naprawdę, nie wiem co by się stało, gdybyś mnie wtedy nie złapał! Na pewno złamałabym nogę. Wiesz, to by było okropne! Jak mogłabym tańczyć na balu...
- Fajnie że o tym wspomniałaś. - Wykorzystałem szansę, - Shannon pójdziesz ze mną na bal?
- To takie miłe... jesteś... świetnym facetem, - z każdym jej słowem traciłem zapał, - ale obawiam się, że nie mogę z Tobą iść. Wiesz, nadal czekam, aż zaprosi mnie kapitan. Oh, Will to taki super facet. Jestem pewna, że mnie nie wystawi, dlatego muszę ci odmówić. – Powiedziała, przybrała na twarz formalny uśmiech numer 3 i podbiegła do grupy cheerleaderek robiących salta i podskoki. Czułem się okropnie! Potraktowała mnie, jakbym był gorszy! I to od kogo? Od Willa! Od tej nic nie wartej panienki! Fakt, może na boisku i w szkole zgrywa twardziela, ale gość jest tępym romantykiem i nawet nie lubi się z nią umawiać! Zaprasza ją gdzieś, czasem dla szpanu, ale ma dziewczynę w Waszyngtonie i mnóstwo tępych lasek w każdej części USA, które lecą na niego, jak pszczoły do miodu, a on żadnej z nich nie chce. Czemu to robi? Sam mówił, że łączy go więź z Katerin (tą laską z Waszyngtonu), choć ona nawet nie jest ładna, ale mniejsza, nie mogłem tam tak stać. Wyszedłbym na lamusa. Szybko poszedłem do pokoju, przebrałem się i wpadłem na siłownię. Musiałem odreagować. Byłem zły i powoli przestawała mnie zauroczyć tamta dziunia. Przypomniałem sobie wszystkie jej wyskoki; to, jak potraktowała kiedyś bliźniaczki, tamtą akcje z kwasem i tą z koszulką klasowego kujona, incydent na stołówce z laską z kółka dyskusyjnego, inne, wiele innych, aż w końcu sytuację z Kate. Kiedy myślałem o tamtym treningu, na salę weszła, nie kto inny, ale właśnie Kate. Zła i dość spięta. Wzięła jedną ze sztang ~to strasznie dużo~ pomyślałem od razu i chciałam zainterweniować, ale nim zdążyłem się ruszyć, dołożyła jeszcze obciążnik i podniosła sztangę. Zamurowało mnie!
![](https://img.wattpad.com/cover/98283572-288-k370035.jpg)
CZYTASZ
Z pamiętnika Buntownika |zbiór One Shotów|
Teen Fiction*Cześć! -Siemka. ~Hej! *Jestem Mike -Tu Brian ~Pisze Nataniel *Chciałem się... -... z wami podzielić... ~... moją historią. *Może słyszeliście kiedyś... -... historię podobną do tej mojej... ~...lovestory lubią być podobne. *Ale mam wrażen...