TOKSYNA

45 4 3
                                    

Czy wiecie co to jest toksyczny związek? Jak się czuje jego ofiara? Ja też myślałem, że wiem.

Meg poznałem na studiach. Ta ruda, temperamentna i żywiołowa dziewczyna o zielonych oczach od razu przyciągnęła moją uwagę. Szybko zdobyła moją sympatię, zaufanie i przyjaźń. Prawdą jest, że byliśmy pokrewnymi duszami. Po roku znajomości wszyscy wokół uznawali nas za parę. Nie wiem, czy chciałem, żeby była moją dziewczyną, tak jakoś wyszło. Choć byliśmy po prostu najlepszymi przyjaciółmi, z czasem przylgnęła do nas metka pary. Nie zaprzeczaliśmy. Ja zaakceptowałem sytuacje, a Meg była po prostu sobą, moją przyjaciółką. Nie wiem, czy czułam do niej coś więcej czy sobie to tylko wmówiłem, ale czas leciał i, jak każda para, w końcu zamieszkaliśmy razem. Dwa lata po naszym pierwszym spotkaniu planowaliśmy ślub. Jak się zaręczyliśmy? To nie było nic specjalnego. Kiedy pewnego wieczoru siedzieliśmy razem na sofie, ucząc się do sesji, Meg nawiązała ze mną rozmowę.

- Jake, kochasz mnie? - Zapytała znudzonym głosem.

- Oczywiście - Powiedziałam po chwili nadal zajęty czytaniem notatek.

- Hmm... - Zamyśliła się - Rozmawiałam z Lilii - Rzuciła jakby bez większego sensu.

- Meggie! - Jęknąłem. - Zlituj się! Powiedz o co ci chodzi. Mózg mi puchnie.

- Och, biedactwo. Po prostu myślałam o naszym związku. Jesteśmy już kupę czasu razem. Nie sądzisz, że już pora na kolejny krok?

- Myślisz o ślubie? - Zapytałem nieco zdziwiony, bo będąc z nią nie myślałem o małżeństwie i założeniu rodziny. Meg potwierdziła - Czemu nie?

- To cudownie! - Ożywiła się, a ja wróciłem do przeglądania notatek.

W niedzielę poszliśmy razem do jubilera wybrać pierścionek i takim to sposobem miałem narzeczoną. Do ślubu wszystko było po staremu: sesje, egzaminy, piwo z przyjaciółmi, świętowanie sukcesów. Po ślubie Meg stała się jakaś dziwna. Chciała mieć mnie tylko dla siebie. Zabraniała mi spotykać się z naszymi dotychczasowymi przyjaciółmi, odcinała mi kontakt z dziewczynami i chłopakami. O piwie z kumplami mogłem pomarzyć. Stała się bardzo zaborcza, irytowała ją każda dziewczyna w moim otoczeniu. Co się zmieniło? Nie miałem pojęcia.

Nim zauważyłem, nasz związek stał się toksyczny. Ciągle jednak wmawiam sobie, że to nic takiego, że wszystko jest normalnie, po staremu. Meg usilnie namawia mnie też na dziecko i dom. Nie byłem na to gotowy, do tego nowe życie zaczynało mnie męczyć, a co gorsze już nie czułam, żeby między nami coś było. Zero chemii. Kompletny brak uczucia z mojej strony. Dokładnie czułem jednak jej zazdrość. Na naszej pierwszej rocznicy zrobiła niemała awanture kelnerce, która próbowała ze mną flirtować.

Zachowywała się jakby była chora, życie z nią robiło się niemożliwe. Po studiach zacząłem pracę jako reporter. Meg popadła w obłęd, kiedy nie przyjęli jej do tej samej pracy co mnie. W pewnym momencie rozważałem nawet dla świętego spokoju wypowiedzieć umowę o pracę, ale potrzebowałem pieniędzy. Sytuacja rodzinna, ale to nie ma dużego znaczenia. W domu było mi ciężko. Cały w skowronkach chodziłem rano do pracy. Męczyły mnie kolejne kłótnie i oskarżenia ze strony żony, która była wręcz pewna, że ją zdradzam. Korzystałem z każdej sposobności do zostawania dłużej w pracy. Często brałem nadgodziny i zastępowałem kolegów, którzy chcieli wyjść wcześniej, by pobyć z rodziną.

Pewnego razu na praktyki przyszła nowa studentka z trzeciego roku. Była nieśmiała, ale szybko znalazłem z nią wspólny język. Clary, a właściwie Klara, bo takie było jej prawdziwe imię, pochodziła z Polski, była exchange studentką. Pracowała, żeby zdobyć doświadczenie i coś sobie dorobić. Dziewczyna miała średniej długości blond włosy i piwne, szare oczy. Była całkiem ładna. Lubiłem spędzać z nią czas, bo była szczera, sympatyczna i, choć nieśmiała, bardzo wojownicza. Szybko się uczyła i często mi pomagała. Staliśmy się przyjaciółmi miesiąc po naszym pierwszym spotkaniu.

Z pamiętnika Buntownika |zbiór One Shotów|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz