KOCHANIE, DLACZEGO NIE ISTNIEJESZ?

23 1 5
                                    

Nie wiem, co mam myśleć. W co ja się właściwie wpakowałem?

- Kochanie, dlaczego nie istniejesz? Było by mi teraz dużo łatwiej z Tobą, a teraz jestem całkiem sam.

******************

Kiedy wydobrzałem po ostatniej samobójczej próbie, spotkałem się z lekarzami. Zdecydowali, że nie jestem groźny i dla mojego dobra mogę na czas nieokreślony odłożyć leki. Miałem zaczekać miesiąc i stopniowo zmniejszać ich dawkę. Cały czas obowiązywały mnie jednak stałe spotkania z psychoanalityk Cindy Morgan. Często przebywałem w szpitalu, dlatego chcąc nie chcąc poznałem lepiej Bellę. Powiedzmy, że nie chciała się ode mnie odczepić. Choć wydawała się drażniąca, polubiłem ją. Czułem, że naprawdę mnie rozumie. Spędzaliśmy razem sporo czasu, udało jej się namówić mnie do opowieści o Beatrycze. Zabrałem ją nawet do domku na drzewie.

- Gdzie idziemy? Nataniel! To nie jest zabawne, sytuacja jest jak z horroru. - Zrzędziła, kiedy pierwszy raz prowadziłem ją przez las.

- O tak, jakiś chłopak ciągnie cię przez nieznany las do opuszczonego budynku. - Żartowałem.

-W dodatku jest psycholem. - Zaczęła się śmiać. - Nataniel, znaczy ja... nie miałam tego na myśli, wiesz, że ja tak nie myślę i ty... - Tłumaczyła się, widząc mój zły humor, ale kiedy zacząłem się głośno śmiać zrozumiała, że ją nabrałem. - Nie bawię się tak! - Powiedziała urażona i odwróciła się z zamiarem wyjścia z lasu. - Zanim się obrażę wyprowadź mnie stąd, dobra?

-Mam lepszy pomysł. - Powiedziałem, kiedy już przestałem się śmiać. - Pójdziemy do tego domku, a obrazisz się na mnie tak za jakieś... trzy godziny, kiedy już odjedziesz do domu. Ok?

-Chyba mogę się na to zgodzić. Wrócę do domu i podrę nasze wspólne zdjęcia, a potem spale je na ołtarzyku naszej przyjaźni, zgoda? - Wypaliła i zaczęła się gorączkowo zanosić śmiechem, widząc moje zdziwione spojrzenie. - Oj, daj spokój, żartowałam! Nie mam żadnego ołtarzyka, ani tym bardziej naszych wspólnych zdjęć.

-Ufff, kamień z serca, a już myślałem, że nie tylko ja w tym towarzystwie jestem psychiczny. - Przyznałem sarkastycznie.

-Nie jesteś sam, ale to, że nie mamy wspólnych zdjęć trzeba nadrobić! - Wypaliła.

-Dobra, zacznijmy od razu. - Powiedziałem i wyjąłem telefon.

-Co?! Zwariowałeś?! Wyglądam okropnie! Nie zrobisz mi zdjęcia w takim stanie. - Zaczęła protestować

-Zakład? - Spytałem rozbawiony.

-Stoi. - Powiedziała i w tym samym momencie zaczęła uciekać. Ze śmiechem pobiegłem w jej stronę. Po chwili stanołem jej na drodze i zrobiłem zdjęcie.

-Ooo, moja mała brzydula! Wygrałem! - Cieszyłem się jak dziecko, ale moje szczęście zostało przerwane. Nim zauważyłem, telefon zniknął z mojej ręki, a blondynka już przeglądała zdjęcie.

-Wyglądam jak ziemniak! - Powiedziała z żalem, usuwając zdjęcie.

-Bardzo ładny ziemniak. O, a teraz jak burak! - Skrzyżowała ręce na piersi z niezadowoloną miną, a potem oddała mi telefon i szybko pocałowała w policzek. Jej twarz spłonęła większym rumieńcem, ale nie zostałem jej dłużny i po chwili także spaliłem buraka.

-Chodźmy już do tego domku. - Powiedziała, a ja machinalnie przytaknąłem i wciąż w lekkim szoku ruszyłem w stronę drzewa.

-To tutaj. Mój.... znaczy nasz... . Mój bunkier przed światem, ale chyba nie jest już taki tajny. - Pochwaliłem się, pokazując na domek. Bella uważnie go obejrzała.

Z pamiętnika Buntownika |zbiór One Shotów|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz