Piątka kucyków i smok stanęli w jaskini pod lasem Everfree. Ściany porastały pnącza i mech, a na nich nieśmiało kwitły różowe kwiaty. Na ziemi również rozciągał się zielony dywan, z którego wyrastały krzewy, korzenie i kolce. Podobno tu miało znajdować się Drzewo Harmonii. Jednak pośród licznych przeszkód nie było ono widoczne. Szczerze powiedziawszy, niektórzy nie mieli pewności, czy się nie pomylili.
- To... tutaj? Jesteśmy na miejscu...? - pytała cicho Sky Darling.
- Według opowieści księżniczki tak. Właśnie przed nami stoi Drzewo Harmonii - wytłumaczyła Pearl. - Trzeba tylko mu trochę pomóc wydostać się spod tych... spod tego wszystkiego - machnęła kopytkiem w powietrzu i ciężko westchnęła.
- Flurry! - krzyk wypełniony radością przerwał ponurą atmosferę.
Spike oraz dwa kucyki ziemskie - Golden Lightning i Sea Diamond podbiegli do jasnoróżowego alikorna. Shadow, Pearl i Sky dopiero teraz zauważyły ją. Leżała kilka metrów przed nimi z wzrokiem utkwionym w jakimś bliżej nieokreślonym kształcie. Jednak gdy pozostali przyjrzeli się dokładniej, wywnioskowali, iż pod stertą zgniłych liści, korzeni i mchu znajduje się cel ich podróży.
- Pospieszmy się - rozkazała Flurry. - Moja ciotka jest w niebezpieczeństwie. A my rzeczywiście mamy mało czasu - przyznała, spoglądając ukradkiem na Curse. Gdyby wszyscy nie znajdowali się w iście krytycznej sytuacji, szara jednorożec zmusiłaby się na uśmiech dumy. W końcu sama księżniczka przyznała jej rację. - Shadow, Pearl, pomóżcie mi z zaklęciem. Chcę to już mieć za sobą.
Dwie jednorożki podeszły do alikorna i zaczęły generować magię. Zaraz dołączyła do nich Flurry. Strumień niebiesko-złotej magii uderzył w sam środek zielonej ściany. Jednak zamiast sprawić, by rośliny zniknęły, odbił się od nich, niczym od lustra i skierował w stronę źródeł. Klacze w ostatnim momencie odskoczyły. Było blisko.
- Co? Jakim cudem się nie udało? - księżniczka pytała samą siebie.
- Nic dziwnego - odpowiedział Spike, pomagając jej podnieść się z ziemi. - To w końcu las Everfree. Tutaj wszystko żyje własnym życiem. I niestety to życie jest odporne na zaklęcia kucyków.
- Czyli jak mamy uwolnić elementy? - ciągnęła Shadow.
- Herby Ring mówiła, że musimy się zjednoczyć, by wyzwolić ukrytą w nich magię... - zastanawiała się na głos Darling.
- Co masz na myśli, Sky? - przerwała jej Diamond. Przez chwilę między nimi panowało milczenie. W jaskini powietrze stało się jeszcze bardziej gęste, niż przed momentem. Zdawało się, że nikt nie ma pojęcia, jak dalej ruszyć ten temat. Albo przynajmniej wnieść do rozmowy coś pożytecznego.
- A może... to przyjaźń jest kluczem? I ma nas połączyć, by Klejnoty Harmonii się aktywowały? - analizowała Golden. - Lub nie...
- Tak, coś w tym jest - uśmiechnęła się Radiance. - Teraz już rozumiem.
- Co, niby? - dopytywała Flurry z widocznym niezrozumieniem.
- Wciąż trudno mi uwierzyć, że jesteś bratanicą Księżniczki Przyjaźni - odparła Pearl, a jasnoróżowa alikorn przewróciła niedbale oczami. - Magia tak naprawdę jest w nas. I to właśnie my jesteśmy powierniczkami. Ale nie elementów. Tylko przyjaźni - wytłumaczyła złotogrzywa.
Wysunęła kopytko na środek, a reszta położyła na nim swoje. Gdy ostatnia, śnieżnobiała kończyna spoczęła na pomysłodawczyni, w ich źródle rozbłysło jasne światło. Mimo że nie często były spotykane podobne widoki, nikogo to nie zdziwiło. Klacze były wręcz wniebowzięte, że wszystko nareszcie idzie po ich myśli.
Aura zaklęcia zaczęła powoli nabierać tęczowych barw. Kiedy poblask rozciągnął swój zasięg poza grono przyjaciółek, obecni musieli zamknąć oczy, by nie stracić wzroku. Nagle kucyki poczuły, że unoszą się w powietrze, a więź między nimi umacnia się z każdą sekundą. Wiedziały, że to już jest koniec. A może dopiero początek?
Po chwili wylądowały na ziemi, a światło zaczęło przygasać. Uchyliły powieki, spostrzegając, że Drzewo Harmonii zostało pozbawione wszelkich zarośli. Błyszczało kolorami tęczy, a w jego gałęziach spoczywały bezcenne kamienie. Jednak odstawały trochę od reszty magicznej rośliny. Wydawały się jakby... bardziej świecące?
- Droga do wolności wreszcie stoi otworem! - ogłosiła rozradowana alikorn. Użyła magii i bez najmniejszego trudu wyjęła elementy z ich trwałych miejsc. - No, dobrze, to... co mamy z nimi zrobić?
- Musicie wytworzyć iskrę, która połączy powierniczki z klejnotami - odparł Spike.
- Iskra to zaklęcie? Czy... - kontynuowała Flurry, spoglądając na smoka.
- Tego już akurat nie wiem.
Nagle z zamyślenia wyrwało ich miarowe uderzanie metalu o metal. Kucyki i smok odwrócili się. Tuż za nimi stały trzy, wysokie alikorny. Wszystkie klaskały, a nawet wiwatowały. Przyjaciółki cofnęły się niepewnie.
- Cóż za wyśmienite przedstawienie! - orzekła najwyższa z nich. - Szkoda, że takie krótkie.
- Nie zbliżajcie się! - zastrzegła Flurry. - Zresztą, już po was. My posiadamy Elementy Harmonii. A wy nie macie nic.
Księżniczki wnet wybuchły szyderczym śmiechem, co tylko spowodowało wewnętrzny niepokój powierniczek.
- Jesteście naprawdę zabawne - odparła galaktyczna księżniczka. - Możecie próbować, ale jakichś wygórowanych skutków nie będzie. One... są sztuczne - stwierdziła, dotykając kryształu w kształcie gwiazdy. Natychmiast powstało w nim pęknięcie. Pogłębiło się w zaledwie ułamku sekundy, powodując całkowite skruszenie i wysypanie się różowego prochu na ziemię. To samo stało się z resztą 'kamieni'.
Jasnoróżowa klacz patrzyła pusto na swoje kopyta, w których przed chwilą dzierżyła elementy. Nie dowierzała temu.
- C-co? Jak?!
- Luna wpadła na rzeczywiście genialny pomysł. Wyczyszczenie ci pamięci było nieomylne, Shadow. Dobrze się bawiłaś w odzyskiwanie wspomnień? - drwiła dalej Celestia.
- Wtedy zyskałyśmy dodatkowy czas. Akurat go wystarczyło, by podmienić prawdziwe Elementy Harmonii na ten szajs - powiedziała Cadance, wskazując na usypaną stertę. Uśmiechnęły się złowieszczo.
Wtem róg Celestii rozbłysnął żywym ogniem. Na rogach jednorożców pojawiły się pierścienie blokujące zaklęcia, a na skrzydłach pasy uniemożliwiające latanie.
- Ciekawe, jak odważni będziecie w lochach - zakpiła ognista władczyni i jednym zaklęciem przeniosła kucyki ze smokiem do koszar.
- Co teraz, siostro? - zapytała Luna z nieskrywaną dumą.
- Jak to co? Odzyskałyśmy wreszcie władzę i już nigdy nie wrócimy do tej żałosnej Krainy Umarłych. Zwyciężyłyśmy - rzekła pewna swego. - Wypadałoby przywrócić Canterlot do życia. Przecież ten maleńki zameczek Twilight nam nie przystaje.
Królewskie siostry wydostały się z groty i uniosły w powietrze. Cała Equestria była znów jedynie w ich władaniu.
- Cadance? Lecisz z nami? - zapytała Pani Nocy.
- Tak, już - westchnęła błękitna księżniczka.
Rozłożyła skrzydła, raz jeszcze spoglądając na Drzewo Harmonii. Nie mogła pozbyć się z umysłu widoku jasnoróżowego alikorna. Czyli właśnie tak wyglądała teraz jej córka... Szkoda tylko, że nie mogła z nią porozmawiać. Ani też pomóc jej w odzyskaniu klejnotów. Przecież Celestia i Luna zupełnie udaremniły jej myśli sprzeciwu i pójście dobrą drogą. W chwilach takich, jak ta, żałowała swojego wyboru powrotu do Świata Żywych.
CZYTASZ
✓ My Little Pony: Proroczy sen
FanficTysiąc lat po zakończeniu Wielkiej Wojny, Equestria w końcu odetchnęła pełną piersią. Przywrócone zostały dawne uroczystości, w tym Wielka Gala Grand Galopu - najważniejsze, letnie święto. Trwają przygotowania do uroczystości, jednak czy wszystko pó...