Obudził ją okropny ból głowy. Szara klacz uchyliła lekko powieki i przetarła delikatnie oczy. Nie wiedziała, gdzie się znajduje. Rozejrzała się dookoła. Było tu ciemno; nic nie widziała. Uderzyła ją jedynie woń stęchlizny. Zmarszczyła nos i skrzywiła się. Dopiero po jakimś czasie dotarło do niej, że nie jest w stanie przypomnieć sobie niczego, co działo się przez ostatnie chwile. Zaraz, chwile? Nie miała pojęcia, jak długo tu leży. Równie dobrze mogła tu tkwić przez kilka godzin, a nawet dni. Ostatnim, co pamiętała... Dobra, powiedzmy to wprost, nic nie pamiętała.
Dźwignęła się na kopytkach i z wielkim trudem stanęła. Jej nogi były jak z waty, a to tylko utwierdzało ją w przekonaniu, że spędziła tu trochę czasu. Kiedy próbowała rzucić pamięcią wstecz, odezwała się potworna boleść. Przyłożyła kończynę do źródła męczarni i rozmasowała emanujące miejsce. Przyniosło jej to chwilową ulgę, ale migrena przecież lubi powracać. Musiała jak najszybciej się stąd wydostać. Póki jest jeszcze w stanie myśleć.
Zrobiła kilka kroków do przodu, a tuż przed nią wyłonił się z mroku tunel. Poszła w tamtą stronę. Im bardziej zagłębiała się w czarną otchłań, tym ogarniał ją większy chłód. Zatrzęsła się, gdy korytarzem przebiegł mocniejszy podmuch wiatru. Po zaledwie momencie doznanie się powtórzyło, a klacz zazgrzytała zębami. Lepiej będzie, jak przyspieszy kroku. Może uda jej się coś zdziałać w najbliższym czasie.
Odgłos galopujących podków odbijał się od ścian tunelu. Oddech jednorożca był nierównomierny. Zmęczenie dokuczało jej, jednak wiedziała, że nie może się zatrzymać. Coś mówiło jej, iż jest bliżej, niż dalej. Nagle w oddali zobaczyła jakiś prześwit. Na jej pyszczku pojawił się śmiały uśmiech, a ona jeszcze bardziej przyspieszyła. Znużenie odeszło na drugi plan; teraz liczył się tylko cel.
Po chwili stanęła w okrągłym pomieszczeniu. Spojrzała w górę, skąd biło lekkie światło. Była tam wnęka, która najpewniej wyprowadzała na powierzchnię. Westchnęła cicho i rozejrzała się. Z tego miejsca nie odchodziły żadne inne korytarze, co znaczyło, że znalazła się w ślepym zaułku. Świetnie. Mogła pójść w drugą stronę. Teraz będzie musiała zawrócić.
Obrała kierunek i już miała wyjść, gdy coś ją zatrzymało.
- Shadow? - Usłyszała słaby głos za swoim grzbietem. Wydawał jej się znajomy, ale nie mogła skojarzyć faktów. Wypowiedziany wyraz chodził jej po głowie. Czy to możliwe, by się tak nazywała?
- Kto? Ja? - zapytała niepewnie, odwracając się. W jednej z cel wydrążonych w ścianie zauważyła błękitnego kucyka. Jego srebrna grzywa była w zupełnym nieładzie i ciężko opadała na jego pysk, zasłaniając większą połowę. Odkryte oko patrzyło na nią ze smutkiem i zmęczeniem. Z tonu głosu klacz wywnioskowała, że to ogier. Przygryzła wargę i podeszła do niego.
- Shadow, co się z tobą stało? Dlaczego to wszystko zrobiłaś? Starałem się cię wychować na porządnego kucyka, ale chyba się przeliczyłem. Zawiodłem się na tobie - powiedział i spojrzał na nią z dezaprobatą. Mimo że jednorożka niezupełnie wiedziała, kim są dla siebie, poczuła jakąś pustkę w sobie. Spuściła wzrok i utkwiła go w podłodze.
- Prawda jest taka, że nie wiem, o czym mówisz...
- Teraz jeszcze będziesz udawać i kłamać mi w żywe oczy, racja? - przerwał jej. - No tak, zapomniałem. Idealne odzwierciedlenie twojej babki. Szkoda, że odziedziczyłaś też charakter poza talentem.
- Nie, posłuchaj mnie - próbowała jakoś działać. - Nic nie pamiętam. Naprawdę. Kompletnie nic. Nie wiem, co się działo, nie wiem, kim jesteś i nie wiem, kim ja jestem.
- C-co? - patrzył na nią przez moment z szeroko otwartymi oczyma. - Błagam cię. Wystarczy już. I tak za dużo namieszałaś. Zdecydowanie za długo mnie zwodziłaś. Myślałem, że uda mi się poprowadzić cię dobrą drogą. Teraz widzę, jak bardzo się myliłem.
CZYTASZ
✓ My Little Pony: Proroczy sen
Fiksi PenggemarTysiąc lat po zakończeniu Wielkiej Wojny, Equestria w końcu odetchnęła pełną piersią. Przywrócone zostały dawne uroczystości, w tym Wielka Gala Grand Galopu - najważniejsze, letnie święto. Trwają przygotowania do uroczystości, jednak czy wszystko pó...