Rozdział 4

470 58 14
                                    

Sasu

Nie mogłem uspokoić swojego zbolałego serca. Musiałem to wszystko sobie poukładać. Nie mogłem zrozumieć jak Naruto, którego ciało widziałem na własne oczy mógł dalej żyć. Odetchnąłem głęboko. Zresztą to nie było ważne. Ja i tak już nic dla niego nie znaczę. Teraz będzie miał rodzinę. Uśmiechnąłem się. Wszedłem do domu.

-Wróciłem!! - zawołałem

-Witaj w domu. Stało się coś?

Odetchnąłem głęboko wahając się.

-Tato co ty ukrywasz?

Wiedziałem że muszę jej powiedzieć bo inaczej mi nie odpuści. Usiadłem na kanapie i ukryłem twarz w dłoniach. Poczułem jak siada koło mnie. Odetchnąłem.

-Naruto żyje. - wyszeptałem - Miał wypadek i jest teraz w szpitalu, ale żyje. Rozmawiałem z nim. - z moich oczu popłynęły łzy - On będzie miał rodzinę. Cieszy mnie to, ponieważ będzie szczęśliwy, ale nie mogę znieść tego okropnego bólu i tego że mnie oszukał. 

Poczułem jak mnie przytula.

-Tato zdajesz sobie sprawę że on dalej nosi twoje serce?

Spojrzałem na nią zaskoczony. Uśmiechnęła się.

-Nie poddawaj się teraz skoro on się nie poddał. Nie mogę ci nic więcej powiedzieć, ale wiem o wszystkim.

Nagle wstałem. Musiałem wyjść. Zaczynałem się dusić we własnym domu. Dlaczego wszyscy których kocham musieli mnie okłamywać. Po śmierci Naruto miałem tylko córkę i brata. Ruszyłem przed siebie. Nogi same mnie niosły w stronę cmentarza. Usiadłem na dobrze mi znanej ławeczce i zacząłem płakać. 

-Sasuke? 

Podniosłem wzrok i zobaczyłem Konan. Łzy spływały mi po policzkach. Objęła mnie ramionami. Od początku była dla mnie jak siostra. Teraz jako żona Itachiego stała mi się jeszcze bliższa. 

-Ćśśś nie płacz już. - szeptał mi do ucha, a ja powoli się uspokajałem. 

-Wiedziałaś że Naru żyje?

-Tak.

-To dlaczego nikt mi nie powiedział?

-Naruto chciał najpierw uratować twoje serce. On nadal jest słaby z tego powodu, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. 

Schowałem twarz w dłoniach. 

-Chcę wiedzieć o wszystkim.

-Najlepiej będzie jeśli porozmawiasz o tym z Naruto. 

-On będzie miał teraz rodzinę. Nie chcę się wtrącać. 

-Czyli spotkałeś już Hinatę. Tak to jego narzeczona, ale to dziecko które nosi nie jest jego. Ta dziewczyna została zgwałcona na jednej z imprez przez starego kolegę Naruto. On czuł się winny i dlatego zaproponował jej małżeństwo. Porozmawiaj z nim zanim do tego dojdzie. 

-Kiedy ma być ten ślub?

-Z tego co wiem to zaraz po wyjściu Naruto ze szpitala, ale nie jestem pewna czy do tego dojdzie. Skoro już cię spotkał teraz na pewno nie odpuści. Pamiętam jak w kółko powtarzał że nie popełni już dwa razy tego samego błędu i jeśli cię spotka to już nie odpuści.  

Zaśmiałem się.

-On powinien mnie nienawidzić.

-Dlaczego?

-Bo to przeze mnie musiał cierpieć.

Naru

Dzisiaj nareszcie mogę wyjść z tego koszmarnego szpitala. Od czasu wypadku nie widziałem Sasuke. Brakuje mi go, ale z drugiej strony rozumiem. Usiadłem przy oknie i spojrzałem w przestrzeń. Po chwili poczułem jak ktoś mnie szturcha.

-Naruto!

-Przepraszam zamyśliłem się. 

-Właśnie widzę. Idziemy?

Pokiwałem głową i wyszedłem za Itachim.

-Mówiłem ci kiedyś, że ty i Sasu jesteście do siebie podobni?

Zaśmiał się. 

-Tęsknisz za nim co?

-Bardzo. 

-Chcesz go zobaczyć?

-Tak.

Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Droga nie zajęła dużo czasu i już po chwili znaleźliśmy się pod nieznanym dla mnie domem.

-To tu mieszka mój brat. Idź.

Moje serce waliło jak oszalałe. Podszedłem do drzwi i zapukałem. Odwróciłem się na chwilę w stronę Itachiego. Jego uśmiech dodał mi odwagi. Zapukałem jeszcze raz. Po chwili otworzyła młoda dziewczyna. Wpatrywała się we mnie zaskoczona. 

-Wujek Naruto?

-Witaj Sarado. Jest Sasuke?

-Tak siedzi w swoim gabinecie. Martwię się o niego.

-Mogę wejść?

-A tak proszę. Chcesz coś do picia?

-Nie trzeba. Idę z nim porozmawiać. 

-Dobrze jego gabinet jest na górze, na końcu korytarza. 

-Dziękuję. 

-Zostań tu z nim. Ja jadę do wujka Itachiego. Pomogę cioci przy małej. 

Uśmiechnąłem się i ruszyłem we wskazanym kierunku. Zapukałem kilka razy, ale nikt nie odpowiadał. Nacisnąłem klamkę. Drzwi były otwarte, a Sasuke siedział do mnie tyłem.

-Sarada prosiłem cię żebyś mi nie przeszkadzała. 

-A co jeśli to nie ona - powiedziałem z lekkim uśmiechem.

Zauważyłem jak nagle zamarł. Odwrócił się powoli. Potarłem kark i uśmiechnąłem się do niego. 

-Co ty tu robisz?

-Chciałem cię zobaczyć.

-Nie chrzań!! Dzisiaj masz ślub!!

Zaśmiałem się, a on zacisnął pięści. 

-Śmiało wal. Wiem że tylko na to zasłużyłem. Powinienem był wtedy zde...

Nie dokończyłem bo do mnie podbiegł i zamknął moje usta swoimi.

Znowu razem  (TOM 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz