Rozdział 8

348 48 15
                                    

Sasu

Nadeszła godzina wylotu. Odwiozłem Naruto na lotnisko. Chciałem lecieć razem z nim, ale mi nie pozwolił. Właśnie miał iść do odprawy, kiedy zebrałem się w sobie, podbiegłem do niego i połączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku. Nie obchodziło mnie co pomyślą sobie ludzie wokół. Teraz liczyło się tylko to że tym pocałunkiem składamy sobie obietnicę, że nasza miłość przetrwa. 

-Do zobaczenia. Kocham cię - powiedział i wmieszał się w tłum ludzi. 

Wróciłem powoli do samochodu i oparłem się głową o kierownicę. Ta rozłąka przyprawiała o ból serca. Odetchnąłem głęboko i odpaliłem silnik. Musiałem wrócić do domu gdzie czekała ma mnie moja córka. Nadeszła pora żeby powiedzieć jej prawdę. Droga nie zajęła mi dużo czasu i po chwili byłem już w domu. Wszedłem do środka. 

-Sarada?!

-Jestem w kuchni!

Ściągnąłem buty i ruszyłem do kuchni. usiadłem przy kuchennym stole z poważną miną.

-Stało się coś? - zapytała. 

-Muszę ci coś powiedzieć, ale najpierw usiądź - od razu wykonała moje polecenie. - Sarada zostałaś adoptowana. 

Zapadła cisza. Przestraszyłem się że mnie znienawidzi. Opuściłem głowę i wstałem.

-Czy to ma jakiekolwiek znaczenie?

Spojrzałem na nią z niedowierzaniem. Uśmiechnęła się do mnie i podeszła przytulając się.

-Jesteś najlepszym tatom na świecie. Nie wyobrażam sobie nikogo innego na twoje miejsce. 

Mocno ją objąłem, a w moich oczach zalśniły łzy szczęścia. 

-Kocham cię. - powiedziałem

-Ja ciebie też tato.

Naru

Znowu musiałem go zostawić. Oddychałem ciężko czekając w odprawie. Nareszcie nadeszła moja kolej i mogłem udać się do samolotu. Wszedłem na pokład samolotu i usiadłem w wyznaczonym miejscu. Przymknąłem oczy przypominając sobie o ostatnich chwilach spędzonych w ramionach Sasuke. Nie chciałem go zostawiać, ale nie miałem wyjścia. Nie mogłem przekładać tej operacji w nieskończoność. To miał być ostatni zabieg, ale bardzo ryzykowny. Zdawałem sobie sprawę że jeśli coś pójdzie nie tak to umrę. Założyłem słuchawki i próbowałem zasnąć. 

***

Obudził mnie komunikat pilota. Za kilka minut mieliśmy lądować więc kazał nam zapiąć pasy. Wylądowaliśmy i nareszcie mogłem stąd wyjść. Nie lubiłem nimi podróżować, ale nie miałem wyjścia. Na lotnisku czekała na mnie moja siostra Karin.

-Cześć szczylu. - uśmiechnęła się wrednie.

-Cześć małpo. - odgryzłem się.

Uśmiechnęła się i mnie przytuliła. Dobrze pamiętam mój pierwszy przyjazd tutaj. Byłem wtedy wycieńczony i miałem oczy czerwone od płaczu, ale teraz było inaczej. Teraz miałem dla kogo wrócić. 

-Chodź idziemy do domu. 

Pokiwałem głową i ruszyłem za nią. Przed lotniskiem stał jej nowy samochód. 

-Widzę że nareszcie twoje marzenie się spełniło. 

-Heh...Nie tylko to.

 Sięgnęła do schowka i wyjęła stamtąd jakąś kopertę. Natychmiast ją otworzyłem, było w niej USG.

-Jestem w ciąży - powiedziała z uśmiechem.

Natychmiast ją objąłem i zaśmiałem się wesoło.

-Gratuluję siostrzyczko. Kto jest szczęśliwym ojcem?

-Moja największa miłość. Wskakuj do auta. - powiedziała siadając za kierownicą. 

***

Dość szybko dojechaliśmy do dużego domu gdzie mieszkała moja szalona siostrzyczka. Wysiadłem z auta, zabrałem swoje rzeczy i natychmiast ruszyłem do swojego pokoju. Zamyślony wpadłem na kogoś. 

-Cześć - powiedział łapiąc mnie

Spojrzałem na niego i zamarłem. Jego niebieskie oczy poznał bym wszędzie.

-Gaara? Co ty tu robisz?

-Mieszkam - powiedział śmiejąc się.

Spojrzałem na siostrę, która nam się przyglądała. 

-Gaara jest moim narzeczonym. 

Posłałem jej uśmiech, a jego walnąłem z całej siły w szczękę. 

-Jak mogłeś mi nic nie powiedzieć i ty się nazywasz przyjacielem?

Zaśmiał się nerwowo i pomasował obolałą szczękę. Nie miałem ochoty z nikim gadać i na resztę dnia zaszyłem się w swoim pokoju.

Znowu razem  (TOM 2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz