Rozdział 4 - Najlepszy wieczór w życiu

612 50 18
                                    


Radosne oczy Alexa żarzyły się w wieczornym półmroku jak dwie duże, błękitne latarenki.

Pewnie, że wielokrotnie widywał wcześniej motorówki – mieszkał stosunkowo niedaleko od plaży, a dzisiejsza droga tutaj zajęła mu ścigaczem niecały kwadrans. W dodatku łódź, na którą patrzył z takim zafascynowaniem, nie wyróżniała się niczym szczególnym. Poza ciemnym kolorem, który nadawał jej nieco futurystycznego charakteru, miała po prostu smukły, opływowy kształt i ostro zakończony dziób, pozwalający na łatwiejsze rozcinanie fal.

– Motorówką dostaniemy się na pokład? – zapytał, starając się ukryć podekscytowanie.

Aria przytaknęła ruchem głowy.

– Tak będzie wygodniej dostać się bezpośrednio do prywatnych kwater.

Powstrzymywała uśmiech, który od dłuższej chwili usiłował wypełznąć jej na usta. Alex wyglądał jak mały chłopiec wpuszczony bez nadzoru rodziców do sklepu z zabawkami.

– Nie jest duża – zauważył.

– Nie, to raczej czteroosobowy ponton z silnikiem – uściśliła Aria. – Nie projektowano jej do spędzenia tam dłużej niż kilku chwil.

– Jest robiona na zamówienie? – głos Alexa znów się ożywił, a jego oczy ponownie rozbłysły, gdy kobieta potwierdziła.

Motorówka była ekstra. Ale motorówka wykonana na zamówienie była zajebista. Chłopak wyobrażał sobie, jakie gadżety i usprawnienia zainstalowałby, gdyby miał taką na własność.

Na pewno jakiś odtwarzacz płyt z naprawdę dobrym nagłośnieniem. I barek ze słodyczami. Z całym mnóstwem różnych słodyczy, które umilałyby mu długie godziny spędzone na opalaniu się gdzieś daleko od brzegu.

Dopiero po chwili uświadomił sobie, że część z tych marzeń wymruczał na głos pod nosem.

Aria znów patrzyła na niego z tym protekcjonalnym uśmiechem starszej siostry. Jak gdyby wiedziała i widziała dużo więcej niż on jest sobie w stanie w ogóle wyobrazić. Nigdy jednak nie dostrzegał w tym pogardy dla swojej osoby, więc całkiem szybko przyzwyczajał się do takich min.

– Myślisz, że mógłbym ją poprowadzić? – zastanowił się głośno, mierzwiąc sobie niemiłosiernie blond czuprynę i zerkając nie do końca pewnie na Arię. – To krótki dystans i na pewno bym sobie poradził.

– Umiesz prowadzić motorówkę...?

Wypiął dumnie pierś.

– Byłem z całej paczki najlepszy w symulatorze motorówek! – zapewnił z całkowitym przekonaniem. – Prowadzę samochód, mojego Ninję – powiedział, mając na myśli motocykl – to i z motorówką dam sobie radę. Mam smykałkę do różnych pojazdów. Wiesz, że kiedyś pilotowałem awionetkę?

– Wielu było rannych? – Aria nie potrafiła się powstrzymać od małej złośliwostki.

– Hej! – oburzył się blondyn. – Nie było ani jednego! Co prawda złamałem kilka gałęzi przy lądowaniu, ale przecież przy motorówce grozi nam co najwyżej kąpiel, a dzisiaj było prawie dziewięćdziesiąt stopni, więc woda jest ciepła – ostatnie słowa zabrzmiały jak błagalna prośba.

Po raz pierwszy miał dostęp do tak świetnej łodzi i nie mógł stracić okazji, aby nią pokierować.

Wewnętrzny głos rozsądku podpowiadał Arii, że nie powinna zgadzać się na ten pomysł. Nawet nie ze względu na kwestię bezpieczeństwa – blondyn miał rację, w najgorszym wypadku groziły im przemoczone ubrania, które wyschną w pół godziny – ale dlatego, że nie lubiła, kiedy ktoś przejmował przy niej stery. Zarówno dosłownie, jak i w przenośni.

Per Aspera Ad AstraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz